Spis treści numeru

Spis treści numeru: SONDA

Mariusz Gliwiński,
Ambermoda

Kradzieże to w pewnym sensie zmora polskich jubilerów. Pojawia się niestety coraz więcej zuchwałych napadów, bo też wartość biżuterii jest coraz większa. Praktycznie zabezpieczeniem, którego dopiero się uczymy, jest trwałe monitorowanie, które zniechęcają nawet potencjalnych złodziei. Jeśli chodzi o firmy ochroniarskie, to usługi ich są drogie, a jakość marna.
Poważnym problemem naszej branży są też ubezpieczenia. Właściwie to nie wiem, kto jest dla kogo. Teoretycznie firma ubezpieczeniowa dla swojego klienta, ale w praktyce tak to nie wygląda. Ja tak do końca nie mam zaufania do firm ubezpieczeniowych – dyktują one kłopotliwe uwarunkowania, proponują niezbyt jasne umowy obwarowane rozlicznymi klauzulami, tymczasem uzyskanie odszkodowania to droga przez mękę. Gdy patrzę na ich wspaniałe siedziby, bogato wyposażone, to właściwie przestaję się dziwić, że nie mają pieniędzy na wypłaty.

Wojciech Kalandyk,

właściciel ART 7

Nie wyeliminujemy okradania sklepów jubilerskich, dopóki sama branża się nie zmieni. Jeżeli będą sklepy, które kupują wyroby albo kruszec niewiadomego, niepewnego pochodzenia, to kradzieże będą się powtarzać. Poza tym, bardzo ważne to nie prowokować złodziei: nie afiszować się bogactwem, nie jeździć wielkimi drogimi samochodami.
Zabezpieczenia są oczywiście ważne, ale one mogą odstraszyć tylko pospolitych złodziejaszków, bandytów z łomem w ręku. To bardzo ważne żeby nie wystarczyło stłuc wystawę i uciec, zanim nadjedzie policja czy ochrona. Ale na poważnych bandytów, którzy wejdą z karabinami nie ma rady. W takiej sytuacji napadnięty po prostu wydaje towar, bo bezpieczeństwo jest najważniejsze.

Janusz Kowalski,

przewodniczący Ogólnopolskiej Komisji Złotniczo-Jubilerskiej
Związku Rzemiosła Polskiego

Sam cztery razy padłem ofiarą kradzieży i do dziś spłacam długi – są to niestety zjawiska częste i notoryczne. Tymczasem policja działa według starych schematów – okradli jubilera – prywaciarza, to co? Bogaty jest. Policji to nie interesuje – nie mają pieniędzy, ale i przede wszystkim ochoty. Zabezpieczenia? Starać się można, ale jest to tak drogie, że rzemieślników na nie nie stać. A tymczasem zanim np. nowy, rewelacyjny zamek znajdzie się w produkcji, to złodzieje już znają jego budowę. Porządne zabezpieczenie, to wydatek rzędu kilkudziesięciu tysięcy. Kogo na to stać. Wbrew opowieściom o wspaniałym rozwoju gospodarki, ja nie widzę klientów, którzy kupowaliby drogą biżuterię. A ubezpieczenia? Każde jest oszustwem. Najpierw firma ubezpieczeniowa i policja koncentrują się na tym, czy przypadkiem sam siebie nie okradłem. Jestem ubezpieczony, ale mam wątpliwości, czy bym odzyskał swoje pieniądze, bo nie stać mnie na adwokatów, którzy broniliby moich spraw w procesie, toczącym się kilka lat

Karol Kowalski,

Cech Rzemiosła i Przedsiębiorczości
w Gdyni

Kradzieże są w branży jubilerskiej bardzo poważnym problemem. Myślę, że nie znajdzie się sklepu, salonu, pracowni, której by to nie dotyczyło. Są to napady z bronią, włamania, ale także kradzieże np. palet z biżuterią, czy wręcz pojedynczych sztuk. Jak się przed tym zabezpieczyć? W tej chwili najsensowniejszy wydaje się monitoring, ponieważ dostarcza natychmiastowej informacji o przebiegu takiego zdarzenia, pokazuje po prostu złodzieja. Następny problem naszej branży to ubezpieczenia. Firmy ubezpieczeniowe określają takie transakcje mianem wysokiego ryzyka. I stawiają szczególne wymagania – zamki, kasy, sejfy muszą mieć odpowiednie – ich zdaniem – certyfikaty. Stawki są bardzo wysokie, a kryteria niejasne. Chcielibyśmy, żeby one były rzetelne i proste – nie kilkanaście punktów drobnym maczkiem dość niejasnego tekstu, ale po prostu pakiet, w którym zawarte zostaną wszystkie wymogi, ale i obowiązki ubezpieczyciela.

SONDA
Ilość artykułów w numerze: 7