Artykuły z działu

Przeglądasz dział WZORNICTWO (id:41)
w numerze 07-08/2008 (id:107)

Ilość artykułów w dziale: 9

Dla odważnych

Tym polecamy odważne formy, czyli przede wszystkim okazałe. Mamy zatem duże plastry, talarki, kule i korale. Na pierwszy rzut oka biżuteria ta może przytłaczać, dlatego noszące ją osoby muszą uczynić z niej główny element stroju i tworzonego wokół siebie nastroju. A że każdy bursztyn jest inny i niepowtarzalny, tak więc zwłaszcza w dużej formie może być to przepięknie podkreślone przez noszącą go kobietę.

Wydaje się ona wtedy rozpromieniona wewnętrznym ciepłem bursztynu, urzeczona jego indywidualną formą, kolorem i tym, co dzieje się w jego wnętrzu. Taką biżuterię kupuje się w najwyższym stopniu emocjami – spotkanie tego właśnie egzemplarza bursztynu z tą właśnie kobietą rodzi miłość na lata i potrzebę posiadania owej biżuterii. Odważne stosowanie dużego bursztynu nie jest nowym trendem – ale po latach poszukiwań bardziej odzieżowych form (np. dużych kolii tworzących niemal bluzki czy bursztynowe suknie, pasków składających się z bursztynowych sznurów etc.) jubilerstwo powróciło do pierwotnych funkcji naszyjników, kolii i korali. Ponownie mają one być tylko biżuterią. Przy czym owo “tylko”, zważywszy na wielkość bursztynów, często może oznaczać “aż”.

Złoty środek

To moje prywatne określenie na połączenie dwóch poprzednich nurtów. Paradoks? Tak może wydawać się w pierwszym momencie, ale stosunkowo łatwo wyłowić można na rynku wzory łączące nieomal średniowieczną oprawę ze szlifowanym bursztynem.


Oczywiście odwołanie do XII czy XIII-wiecznych form jest nieco umowne, a liczba fasetek w bursztynie mocno ograniczona, jednak całość tworzy bardzo zgrabną mieszankę biżuterii mającej jeszcze ciągle duży związek z naturą przy równoczesnej elegancji uzyskanej dzięki jubilerskim wysiłkom i szlifierskim umiejętnościom. To już nie sznur naturalnych grudek bursztynu i pomarszczonych talarków brązu, ale ciągle jeszcze niebrylantowa oprawa ekskluzywnych precjozów. A więc coś pomiędzy, co pozwala zaspokoić gusty i potrzeby tych mniej zdecydowanych i mniej odważnych klientów.

Na końcu kolor i forma

Trudno powiedzieć, że jeden z kolorów bursztynu jest obecnie bardziej modny od pozostałych. Od lat w tym zakresie królują odcienie koniakowe, mleczne i słoneczno-miodowe, a także zielone i soczyście wiśniowe. Ale kolor bursztynu to dla projektantów niezwykle ważna wskazówka dotycząca użycia danej grudki, dobrania dla niej formy oprawy czy zestawienia z innymi bursztynami lub innymi kamieniami.

To właśnie na poziomie zestawień kolorystycznych popełnić można największy grzech, jakim jest niedostateczne wyeksponowanie naturalnego piękna bursztynu, i w tym znaczeniu kolor jest jednym z trendów panujących w biżuterii bursztynowej. Przy czym nie jest to moda na dany odcień, a raczej żarliwy nakaz wsłuchiwania się w podpowiedzi, jakie podszeptuje dana grudka bursztynu.
A jeśli chodzi o formy opraw bursztynu, to jedynym pewnikiem jest to, że możliwe są wszystkie – od tych skrajnie nowoczesnych, poprzez galeryjne minirzeźby, aż do powrotu do biżuterii z lat 70., mocno oksydowanej z elementem roślinnym jako głównym motywem zdobniczym. Co może, ale nie musi, być dużym ułatwieniem dla projektantów. Bo wyobraźmy sobie, że nasze nurty z jednej strony pozwalają na niemal wszystko a jednocześnie bursztyn, jak rzadko który surowiec jubilerski, dominuje nad pozostałymi użytymi we wzorze i rości sobie prawo do pozostania jego najważniejszym elementem.

Podsumowując, mimo że w biżuterii bursztynowej – tak jak w całym zakresie tematów modowych – było już wszystko i niczego nowego nie należy się spodziewać, to jednak można dość wyraźnie wyróżnić kilka odrębnych trendów i bursztynowych nurtów biżuterii. Oczywiście każdy z czytelników może do powyższego podstawowego kanonu dodać własne zaobserwowane trendy. Wydaje się zatem, że dobrze jest uzmysłowić sobie te najwyraźniejsze kierunki, w które zmierza polska moda w biżuterii bursztynowej, aby albo poszukiwać swojej własnej niszy, albo móc kreować ofertę dla klientów zgodną z obecnymi oczekiwaniami i modą.


Aldona Rybarczyk

Magdalena Kwapińska

Kierownicy ds. zakupów firmy W.KRUK

Zaskakujące łączenia

To ostatni z tak wyraźnych bursztynowych trendów, choć w tych eklektycznych czasach, gdy wszystko łączy się ze wszystkim, trudno nazwać go szczególnie nowatorskim. Chyba że potrafimy zaskoczyć czymś naprawdę nowym. Jak choćby łączeniem bursztynu z kryształami Swarovskiego, ceramiką, wspomnianymi już metalami (poza tradycyjnym srebrem i złotem może to być np. brąz czy mosiądz) czy wreszcie innymi naturalnymi kamieniami.

Ten trend w biżuterii bursztynowej wymaga niezwykłego wręcz wyczucia artystycznego, ponieważ bursztyn nie toleruje w tym zakresie jakiejkolwiek pomyłki w zestawieniu kolorystycznym czy też stylistycznym. Dlatego tak niewiele na rynku jest tych udanych połączeń, których celem nie ma być zaskakiwanie jurorów konkursów o tematyce bursztynowej, ale stworzenie biżuterii innej, nowatorskiej, lecz ciągle – a może przede wszystkim – pięknej. Do najciekawszych tego typu połączeń na pewno wypada zaliczyć mariaż bursztynu z cyrkoniami i kryształami Swarovskiego.

Te ostatnie, przy ciekawych połączeniach kolorystycznych, dodają szlachetności, często odświeżając spojrzenie projektantów na użycie bursztynu. Nawet zwykłe wydawałoby się cyrkonie oprawione w nietypowy sposób – na lub nawet pod spodem bursztynu – otwierają nowe możliwości eksponowania jego naturalnego piękna. Innym ciekawym połączeniem, które można ostatnio znaleźć na rynku, są sznury bursztynów ze zmatowionym naturalnym agatem, koralem czy lawą wulkaniczną.

Ale natura też nas urzeka

Jeśli więc nie fasetowanie bursztynu to… pełna jego surowość. Bursztyn niemal czarny, z warstwą naturalnej kory, połączony z jubilerskimi metalami to przeciwny kierunek rozwoju mody bursztynowej. I w odróżnieniu od wysublimowanej elegancji fasetowanego bursztynu, ten przywodzi raczej na myśl pierwotne ozdoby, amulety i talizmany.

Ale równocześnie nie ma w nim nic, co przypominałoby te nieśmiertelne babcine korale – głównie za sprawą użytych metali i ich form. Nowatorskie połączenia z mosiądzem, miedzią czy brązem podkreślają naturalne piękno bursztynu, piękno, które pozostało w swojej pierwotnej, nieobrobionej i zaklętej formie podarowanej nam przez naturę. Sposób oprawy, a często nawet jej brak, potęguje jeszcze bardziej ten efekt, a bursztynowa biżuteria tego nurtu w każdej swojej sztuce jest niepowtarzalna i unikatowa.

Bursztyn jak brylant

Bywa szlifowany w najlepszych pracowniach Pomorza. W efekcie powstają przepiękne okazy o wielu precyzyjnych fasetach nadających szlachetności tej naturalnej skamielinie. Fasetowany bursztyn w niczym nie przypomina tego swojskiego “kamyczka” znajdowanego w czasie wakacji na plaży.


I choć nadal jest unikatowy, to ocenia się go jako bardziej wyrazisty, niemal chłodny w swej elegancji i wyrafinowany w formie. Taki bursztyn wymaga zatem także innej, godniejszej oprawy. Stąd nie dziwi łączenie go ze złotem lub szlachetnymi kamieniami, w tym również z brylantami. Wydaje się, że nurt ten będzie się w ciągu kilku najbliższych lat dynamicznie rozwijał, z korzyścią dla umiejętności polskiego jubilerstwa. Bo warto dodać, że proces szlifowania miękkiego z natury bursztynu wymaga wielu lat doświadczenia i precyzyjnych maszyn, tak więc nie wszystkie firmy będą w stanie tworzyć biżuterię bursztynową w zgodzie z tym ciekawym trendem.

Trendy w biżuterii bursztynowej

Dawno minęły już czasy, kiedy bursztyn kojarzył się wyłącznie ze sznurami nieregularnych grudek kupowanych na straganach nad morzem i noszonych przez nasze babki głównie w celach leczniczych.

Dziś bursztyn to narodowe dobro, znak rozpoznawczy polskiej branży jubilerskiej na świecie, ale przede wszystkim olbrzymi rynek podlegający wpływom i modom. I jak wszędzie na styku użyteczności i sztuki pojawia się cały sztab projektantów i kreatorów, którzy rynkowi temu nadają tempo i kierunki rozwoju. Przyjrzyjmy się zatem, jakie trendy panują obecnie w biżuterii bursztynowej oferowanej na rynku polskim.


Quo vadis Ameryko?

Ewa Rachoń
Autorka jest komisarzem targów Amberif i Ambermart

Las Vegas to nie tylko centrum rozrywki, ale i biznesu. W wielkich halach centrum wystawienniczego Sands Expo oraz w wyłożonych dywanami wnętrzach Palazzo Vinecian odbyły się kolejne targi JCK Show – 3100 wystawców z 20 krajów szukało swojej szansy na trudniejszym niż kiedykolwiek rynku amerykańskim


Nie ma, nie ma wody na pustyni, a Las Vegas rozwija się, jakby o tym nie pamiętając! Trwają poszukiwania wody głębinowej, trzeba kupować ją w sąsiednich stanach, a tymczasem każdego miesiąca przybywa w mieście ok. 5 tys. nowych mieszkańców, w zawrotnym tempie powstają nowe kasyna i jeszcze szybciej zwracają się koszty ich budowy.

Bursztyn w Las Vegas

Polska obecność w Las Vegas manifestowała się głównie pod postacią bursztynu. Bywalcy tych targów – firmy Dejwis, S&A Bursztynowa Biżuteria oraz Ambermoda – pozytywnie oceniają rezultaty handlowe, choć przyznają, że przygotowanie się do nich oznacza wiele pracy na długo przed imprezą, dopasowaną do rynku ofertę, wcześniejsze umawianie spotkań i intensywne rozmowy na targach. Po raz pierwszy uczestniczyły w nich gdańskie firmy Amber Globe i Amber Apple na stoisku Międzynarodowego Stowarzyszenia Bursztynników, które debiutującym w USA producentom służy od lat do nawiązywania pierwszych kontaktów.

Działania marketingowe są niezbędne

Mariusz Gliwiński
właściciel firmy Ambermoda,
prezes Międzynarodowego Stowarzyszenia Bursztynników

Kryzys w Ameryce dotyka przede wszystkim warstwy średniej, a prawie wcale nie jest odczuwalny wśród najbogatszych. Ten kraj jest wciąż nieprawdopodobnie bogaty! Wystarczy popatrzeć na rozbudowujące się w zastraszająco szybkim tempie miasta – popyt na apartamenty w centrach miast znacznie przewyższa podaż. Na rynku jubilerskim odzwierciedla się to w największym spadku sprzedaży właśnie w średnim segmencie cenowym.

Nabywców znajdują przede wszystkim produkty bardzo tanie i bardzo drogie, posiadające znaną, kojarzącą się z prestiżem markę. Panująca wcześniej euforia ustąpiła miejsca sceptycyzmowi. I chociaż liczba odwiedzających z branży była duża, to obroty polskich firm na pewno są znacznie mniejsze niż jeszcze rok temu. Podstawowy problem z bursztynem – niezmiennie od lat – polega na braku informacji oraz odpowiednich działań marketingowych. Potrzebna jest seria artykułów popularno-naukowych i na temat wzornictwa oraz reklamy w amerykańskiej prasie, w których podkreślona zostałaby oryginalność i wyjątkowość tej skamieniałej żywicy.

Nie mamy szans w konkurencji z naprawdę tanimi producentami z Dalekiego Wschodu, więc jedyną szansą na sukcesy na rynku amerykańskim jest inwestycja w ekskluzywność i oryginalność naszego produktu. Firmy powinny też włożyć więcej pracy w swój wizerunek na targach – moim marzeniem jest stworzenie jednorodnego stoiska narodowego na wzór Niemców czy Włochów.

Ale to nie jedyne rodzime akcenty: firma Argent-Pol przedstawiła stalowe i srebrne zawieszki do biżuterii, a srebrną biżuterię polskich projektantów ze “szkoły warszawskiej”, czyli srebro w najlepszym wykonaniu m.in. Alicji i Jakuba Wyganowskich oraz Krzysztofa Gińko, pod hasłem “PolandŐs Best Artists” można było oglądać na stoisku Mysterium Collection z Las Vegas. Bursztyn prezentowało jeszcze kilka firm amerykańskich znanych ze współpracy z polskimi producentami, jak Valerio 888, Amber#1, Amber by Alicia oraz znana z branżowych targów europejskich firma Ryszarda Kulczyńskiego Cool Design ze Szwajcarii, która tym razem debiutowała w Design Center w gronie projektantów.

Spotkałam tutaj również nagrodzoną wyróżnieniem uczestniczkę konkursu Elektronos 2006 Ninę Basharową zaproszoną do Centrum Designu jako jedną z czterech wschodzących gwiazd (Rising Stars). Urodzona na Ukrainie za czasów ZSRR, studiowała projektowanie biżuterii w Haifie, a od kilku lat pracuje na własne nazwisko w Nowym Jorku. Drobne kamienie kolorowe umieszczone w prostej formie pierścionka tworzą falistą gamę barwną, kiedy nałoży się ich kilka. Trzymam kciuki za dalsze sukcesy. Nowoczesną, ascetyczną linię srebrnej biżuterii prezentowała w grupie Style Makers Marion Cage z Nowego Jorku.

Z wykształcenia architekt, pracowała przez jakiś czas ze słynną Zahą Hadid, kilka lat temu zdecydowała się na projektowanie biżuterii. Ciekawe, czy będzie można śledzić jej karierę w małej, czy wielkiej formie? Spośród zagranicznych wystawców ciekawą kolekcję przedstawiła Claudia Lira z grupy peruwiańskich projektantów wspieranych przez rząd największego producenta i eksportera tego kruszcu na świecie. Może byłby to dobry przykład dla naszego ministerstwa?

Nowe trendy

Pośród wielkiej rozmaitości diamentów, platyny i różnorodnej biżuterii amerykańskich jubilerów i wielu firm z różnych stron świata każdy wypatrzy coś ciekawego. Mnie zainteresowała kolekcja Marka Silversteina z Kalifornii – klasyczna, ale bardzo delikatna, tkana jak z pajęczej nici. Brązowy kolor najwyraźniej został przez jubilerów w tym sezonie zaakceptowany, co widać nie tylko w perłach, ale i diamentach. Le Vian przedstawił kolekcję Truskawki w czekoladzie – zakładając być może, że czekoladowe diamenty będą smaczniejsze. Targi to szansa na spotkanie osób na co dzień trudno dostępnych. Firma Suberi Brothers zaprosiła legendarnego szlifierza diamentów Gabriela TolkowskyŐego, aby promował diament Gabrielle o szlifie składającym się ze 105 faset, odbijającym więcej światła niż jakiekolwiek dotąd znane szlify. Mistrz, który jest fantastycznym mówcą, opowiadał o blasku światła odbijanego przez rozświetloną słońcem wodę i o swoich poszukiwaniach, by oddać ten właśnie efekt. W jego słowach czuje się artystę, który mierzy się nie tylko z matematyką, ale i z marzeniem.

Może w jego duszy gra jeszcze fantazja białostockich przodków – bo to stąd wywodzi się rodzina jego prapradziadka, który w poszukiwaniu lepszego losu wyemigrował na początku XIX w. do Belgii, dając początek pokoleniom sławnych szlifierzy. Inną głośną postacią na tej edycji targów stał się Krzysztof Słowiński, którego biżuteria diamentowa została nagrodzona złotym medalem przyznawanym przez kupców za najatrakcyjniejszą biżuterię w kategorii cenowej 20 tys. USD i powyżej.

Wyemigrował z kraju w wieku 23 lat i znalazł pracę w nowojorskim zakładzie jubilerskim. W zdobyciu własnych klientów i ustabilizowaniu firmy pomógł mu łut szczęścia przy poszukiwaniu sposobu na oprawę diamentów, tak by tworzyły gładką powierzchnię, oraz opracowanie własnego szlifu opatentowanego pod nazwą criss cut. Dziś jego związki z krajem to przede wszystkim liczna polska załoga w firmie.

Zegarki

Dość znaczną powierzchnię targów zajmuje sektor zegarków, choć czas, kiedy w Ameryce powstawały pierwsze duże fabryki zegarków, przeszedł wraz z XIX wiekiem do historii. Dzisiaj Amerykański Instytut Zegarmistrzów (AWCI) stara się zachować zawód zegarmistrza i organizuje w Harrison, stan Ohio, kursy naprawy zegarków i konserwacji zegarów. Może w przyszłości stworzy to bazę do powrotu choć jakiejś części produkcji ze starego kontynentu lub tanich regionów Dalekiego Wschodu. Swoje stoiska miały firmy związane z modą, m.in. Anne Klein, oraz około 20 znanych, prestiżowych marek prezentujących swoje chronografy. Nie mogą one omijać amerykańskiego rynku, ale z pewnością główne zakupy realizuje się w tej dziedzinie w Bazylei.

Technologia

Jeszcze krótka wizyta w sektorze maszyn i urządzeń do produkcji biżuterii utwierdza mnie w przekonaniu, że warsztat jubilera nieodwołalnie się komputeryzuje i biada nam, jeśli młodzież nie będzie mogła się uczyć, stosując nowoczesne technologie. Szczęśliwie polskie firmy sprowadzają już programy i szkolą potencjalnych użytkowników. Nowa propozycja dla wymagających odbiorców biżuterii to urządzenie wizualne pokazujące blask odbijany przez diamentowe szlify. To taka propozycja wspierająca proces sprzedaży w dobrych sklepach.

Targi Couture

Równolegle z JCK Show odbywają się targi Couture, których organizatorem jest konkurujący z JCK na rynku prasowym National Jeweller. W komfortowych wnętrzach hotelu/kasyna Wynn prezentowali się uznani jubilerzy i projektanci. Tam właśnie spotkałam jednego z najsławniejszych mistrzów amerykańskiego złotnictwa – HenryŐego DunayŐa. Witamy się po polsku, wymieniając kilka słów, które pamięta z czasów, gdy jako kilkuletnie dziecko wyjeżdżał z kraju. Wraz z obietnicą, że postara się nas odwiedzić i przedstawić swoje prace w Gdańsku, otrzymałam od niego autorski album dla Muzeum Bursztynu.

Spotykam też następcę Michaela Zobla, Petera Schmidta – w najnowszej kolekcji wypatrzyłam wielkie kolczyki z białego jadeitu zdobione fasetowanym bursztynem. Cena za parę to ponad 7000 euro – proszę, są perspektywy, jak ma się mocną markę. Grupa Autore reprezentuje 12 australijskich hodowców pereł z mórz południowych, zatrudnia również projektantów i promuje własną, ciekawą linię biżuterii. To tu dostałam do ręki jedną z największych australijskich pereł hodowlanych – 22 mm średnicy, białą o pięknym połysku i regularnym kształcie. Wystawę zdjęć poświęconą takim właśnie perłom z Broome i sztuce aborygeńskiej na muszlach perłopławów można będzie oglądać już na najbliższym Ambermarcie.

Raport Rappaporta o diamentach

Ciekawym corocznym spotkaniem na porannym śniadaniu jest wykład Martina Rappaporta o rynku diamentów. Ze swadą analizował sytuacją na globalizującym się rynku międzynarodowym. Trudności ekonomiczne Ameryki, niski kurs dolara i znaczne zwiększenie kosztów utrzymania, a jednocześnie 9,5 milionów milionerów na świecie – to sytuacja, którą nazywa Perfect Storm. O ile obserwuje się stagnację cen i obrót mniejszymi kamieniami, o tyle ceny szlifowanych diamentów większych niż 3 karaty wzrosły ponad 80 proc. i trzeba czekać na realizację zamówień, gdyż stały się formą lokaty kapitału.

Adam Pstrągowski,
prezes S&A Bursztynowa Biżuteria

Najbardziej konsumpcyjne społeczeństwo świata przeżywa obecnie dość głębokie załamanie gospodarcze, pogłębiane dodatkowo przez media amerykańskie, podsycające ogólną “panikę”, która skutkuje również spadkiem sprzedaży dóbr luksusowych. Nakłada się na to trend, jakim jest inwestowanie, mówiąc dosłownie, w siebie: kobiety ze względu na potężne zabiegi oraz nakłady reklamowe firm kosmetyczno-farmaceutycznych wydatkują znacznie wyższe kwoty na zabiegi poprawiające urodę w gabinetach kosmetycznych, odnowę biologiczną itp., aby być dłużej młodymi i atrakcyjnymi.

To także jedna z przyczyn zdecydowanie mniejszego zainteresowania wszelaką biżuterią, nie wspominając zalewu rynku wyrobami typu fashion oraz promowaniem ich na każdym kroku. Niestety, bursztynowa biżuteria jest na rynku amerykańskim postrzegana jako towar pamiątkarski i plasuje się głównie w niskim segmencie cenowym. Największy spadek sprzedaży biżuterii bursztynowej został dotychczas odnotowany w średnim segmencie cenowym. Z niskiego segmentu cenowego polscy producenci systematycznie się wycofują, ponieważ konkurencja z firmami azjatyckimi jest na większą skalę nie do wytrzymania. Do spadku zainteresowania hurtowników “złotem Bałtyku” niewątpliwie przyczyniły się także wyższe ceny gotowych wyrobów, podyktowane rosnącymi kosztami surowców i pracy w Polsce, a także wyjątkowo silną złotówką.

Odbiorcy hurtowi w USA nie są w stanie tego zrozumieć ani tym bardziej zaakceptować i próbują wymusić na producentach utrzymanie niskich cen, co jest niemożliwe w zdrowo skonstruowanych firmach produkcyjnych. Jednym z wyjść z tej sytuacji jest budowanie silnej pozycji bursztynu wsparte niewątpliwie kosztownymi działaniami marketingowymi i silnym lobbingiem – tylko one pozwoliłyby wynieść bursztyn na wyższą półkę. Trzeba podkreślać wyjątkowość tej liczącej miliony lat żywicy i jej bogatą historię, jak również zainwestować w budowę marki produktu, jego wzornictwo i nowatorską promocję.

Trzeba sobie jasno powiedzieć, że czasy świetności rynku USA minęły bezpowrotnie – do 2004 roku sprzedawało się dosłownie wszystko, teraz trzeba inwestować w marketing i uświadamianie klienta. Skoro nie możemy już dłużej ścigać się niskimi cenami, zaoferujmy klientowi amerykańskiemu atrakcyjny towar w optymalnej cenie, np.: ręcznie wykonaną biżuterię w perfekcyjnej jubilerskiej oprawie podkreślającej naturalne piękno kamienia, profesjonalnie podaną i kalkulowaną za sztukę.

Wykorzystajmy nasz potencjał i lata doświadczeń, produkując mniej za wyższą cenę, sprzedając wraz z jubilersko wykonanym produktem (nie klecone na kolanie przy użyciu “śliny i kleju klamoty”) emocje, jakie niesie ze sobą ten wspaniały materiał. Jeśli główni gracze na rynku USA przyjęliby spójną politykę: lepszej jakościowo wyjątkowej biżuterii w krótkich seriach za wyższą cenę z odpowiednio kosztownym serwisem, jest szansa na odbudowanie potencjału rynku w segmencie społeczności amerykańskiej, która nigdy nie zubożeje.

Rappaport zapowiada czas bezprecedensowego ryzyka i niepewności dla przemysłu diamentowego, który z kolei tworzy nowe szanse i wyzwania. Przestrzega, że trzeba zrozumieć zachodzące zjawiska i kształtować zupełnie nowe strategie, dostosowując się do nowej sytuacji. Fundamentalna restrukturyzacja zaopatrzenia, popytu i dystrybucji, segmentacja rynku tworzą konieczność poszukiwania metod promocji, pozycjonowania własnej oferty i rentownej kalkulacji cen.

Przyszłość należy do tych, którzy będą mieli najlepsze pomysły, będą umieli znaleźć wartość dodaną i własny, unikatowy sposób prowadzenia biznesu, gdyż nigdy wcześniej sprzedaż nie zależała tak bardzo od idei stojącej za produktem. Rappaport przedstawił również relację ze swojego pobytu w Sierra Leone i ze spotkania z lokalną społecznością żyjącą z poszukiwania diamentów. Jest to grupa całkowicie wyłączona z ogromnych zysków pojawiających się na dalszych szczeblach obrotu i obróbki tego kamienia.

Podczas wymiany żalów i przemyśleń z pracownikami kopalni pojawiła się propozycja zorganizowania na miejscu cyklicznych giełd surowca, tak by uzyskiwać lepsze ceny i skrócić drogę kamienia do szlifierni. W tym kontekście warto wspomnieć o niedawno, bo w 2001 roku, zawiązanym ruchu międzynarodowym Fair Trade, którego celem jest zabezpieczenie godziwej płacy na każdym szczeblu handlu międzynarodowego, począwszy od pozyskiwania surowców, poprzez dalsze etapy ich przetwarzania na dobra konsumpcyjne. W dziedzinie kamieni jubilerskich zasady te mówią o traktowaniu ziemi i ludzi, którzy pozyskują jej dobra, z należytym szacunkiem.

Protokół Trade Fair Gems opracowany przez firmę Columbia Gem House przewiduje wspieranie edukacji, opieki zdrowotnej i projektów wydobywczych w mikro skali. Ich klient powinien mieć pewność, że kupując piękny kamień kolorowy, dokonuje mądrego i świadomego wyboru. Dlatego udostępniane są do zwiedzania i poświadczane miejsca wydobycia, finansowana nauka w lokalnych szkołach i zapewniana częściowa obróbka kamieni w miejscu ich pozyskiwania. Do tego należy dołączyć zakaz zatrudniania nieletnich, przestrzeganie godzin pracy i minimów płacowych, walkę z degradacją środowiska, przemytem i nieetycznymi zachowaniami. Mrzonki? Może jednak konsumenci wymogą na handlu takie właśnie zachowania.

Oliwinowy gaj

Firma Jubilerska Górecki przyzwyczaiła nas, że co roku na targach Złoto Srebro Czas prezentuje nową kolekcję biżuterii. Jednak w tym roku będą to nowe modele z rozbudowywanej kolekcji “Oliwinowy gaj”

Kolekcja zatytułowana “Oliwinowy gaj” Firmy Jubilerskiej Górecki, która miała swoją premierę na ubiegłorocznych targach Złoto Srebro Czas w Warszawie, cieszy się tak dużym zainteresowaniem, że właściciel firmy Zbigniew Górecki podjął decyzję o jej rozszerzeniu: “Oliwin został ponownie odkryty dla potrzeb rzemiosła jubilerskiego. Kamień ten jest bardzo piękny, a przy tym nie jest bardzo drogi, więc można sobie pozwolić na większą masę karatową w wyrobie. Jego podstawowa zaleta jest także taka, że świetnie się prezentuje w towarzystwie kolorowych diamentów.

Ze względu na zaskakująco gorące zainteresowanie tą kolekcją, postanowiliśmy wstrzymać się z wprowadzeniem nowej jeszcze o rok”. Zalążek nowej kolekcji podobno już istnieje, ale do targów Złoto Srebro Czas w październiku 2009 roku jej zawartość pozostanie absolutną tajemnicą. “Na pewno będzie to nowa jakość na naszym rynku. Odkryjemy przed naszymi klientami dwa piękne kamienie zderzające się w mocnym, ale pięknym kontraście. Warto zatem czekać na jesień 2009” – opowiada Zbigniew Górecki.

Tymczasem jednak działania firmy koncentrują się na rozbudowie kolekcji “Oliwinowy gaj”, której motywem przewodnim są oliwiny (zwane również perydotami) łączone z białymi, koniakowymi i czarnymi diamentami w oprawach z białego złota. Kolie, wisiory, brosze, pierścionki i bransolety powstają zgodnie z sugestiami płynącymi z rynku – zarówno ze strony współpracujących z firmą sklepów, jak i klientów ostatecznych.

 Dzięki temu powstają dokładnie takie modele, na jakie jest w danym momencie zapotrzebowanie lub są one tworzone na indywidualne zamówienie.

Wszystkie dostępne wzory z tej kolekcji zostały zebrane w specjalnym katalogu dostępnym w sklepach firmowych Firmy Jubilerskiej Górecki w Dębicy oraz w około 300 sklepach współpracujących na terenie kraju.