Artykuły z działu

Przeglądasz dział TWÓRCZOŚĆ ZŁOTNICZA (id:42)
w numerze 09/2007 (id:61)

Ilość artykułów w dziale: 3

Chcę jak najczęściej bywać artystą!

Jego pasją była fotografia, malował też obrazy. Jednak odnalazł się
w projektowaniu i tworzeniu biżuterii, choć z wykształcenia jest
inżynierem mechaniki precyzyjnej. Po 30 latach pracy jako złotnik już wie, że nie można tworzyć tylko do szuflady lub jedynie dla pieniędzy


O tym, jak bycie twórcą form złotniczych może
przerodzić się w życiową pasję z Woytkiem Rygało rozmawia Honorata Szczypek

Jak jubilat ocenia swoich 30 lat pracy złotniczej?

Na początku, podczas studenckich zajęć, zrobiłem krzyżyk ze srebra – ważył około 40 gram. Był to epizod. Tak naprawdę pierwszym elementem srebrnym był pierścionek, którego dałem do oceny Wojtkowi Zimnowodzkiemu, doświadczonemu złotnikowi.
On powiedział – całkiem nieźle jak na pierwszy raz. Jego opinia bardzo zaważyła na tym, że robię biżuterię. Pochwała zadziałała na mnie mobilizująco. Choć nie było łatwo – odstawałem od kolegów warsztatowo. W 1989 roku uzyskałem tytuł mistrzowski i otrzymałem zaświadczenie o wykonywaniu zawodu artysty plastyka w zakresie biżuterii artystycznej. Do 2000 roku żyłem w oddaleniu od społeczności złotniczej – nie należałem do Stowarzyszenia Twórców Form
Złotniczych, nie jeździłem na targi, nie śledziłem na bieżąco trendów we wzornictwie. űałuję, że tak późno zrozumiałem, iż nie można ograniczać się jedynie do pracy w pracowni.
Dziś swoją aktywnością próbuję nadgonić czas, dlatego muszę tworzyć i chcę pokazywać to, co robię. Pojechałem w tym roku z Andrzejem Bielakiem i Tomkiem űyłką na Targi Inhorgenta Europe w Monachium – zobaczyłem tam wielki świat jubilerski i multum ciekawego wzornictwa. Kupiłem interesujące mnie narzędzia. Zachęcam wszystkich, aby pokazywali swoją biżuterię na imprezach jubilerskich w Polsce i za granicą. To kapitalne doświadczenie dla twórcy.

Emanuje Pan młodzieńczym
entuzjazmem, tak jakby
dopiero zaczynał Pan swoją drogę twórczą?


Kończąc 50 lat, uświadomiłem sobie, że nie mam już dużo czasu, ponieważ apogeum możliwości twórczych mężczyzny przypada na wiek dojrzały. Zostało mi może 5, 10 lat na szukanie pomysłów i ich realizację.

Jakich materiałów używa Pan
najchętniej w swoich pracach?

Przede wszystkim srebra. Najpierw było błyszczące, następnie zmatowione, potem z efektem barwienia. Popularność każdej z technik przemija i przestaje interesować zarówno twórców, jak i nabywców. Obecnie dość mocno wszedłem w elektroforezę (proces nakładania warstwy polimeru na powłoki przewodzące prąd elektryczny, co pozwala uzyskać ciekawe i trwałe barwy srebra) łączoną z formami geometrycznymi. Na legnicki konkurs “Skandal 2006” wykonałem przy użyciu tej technologii obiekt “Myszy na serze” czy spinki mankietowe “ogryzki”. Uwielbiam także surowy i ciepły zarazem bursztyn, który mnie fascynuje z racji swoich nieobliczalnych kształtów i naturalności. Ale zdarzają się też tzw. przypadki – zrobiłem pierścionki “Dla Licealistek” z gumki do wycierania, powstał korkowy naszyjnik, korzystałem z hebanu surowego, lnu i włókna sizalowego, silikonu, nawet ze sznurka. Gdybym miał dostęp do amazońskiej roślinności tworzyłbym z niej biżuterię.

Może uda się Panu kiedyś kupić
te rośliny przez Internet?

To dobry pomysł. Dziękuję za radę. Nie pomyślałem o tym, choć obecnie wiele
czasu spędzam przed komputerem

– globalna sieć daje mi kontakt z biżuterią z całego świata. Na bieżąco śledzę nowości i mogę prezentować swoje pomysły na własnej stronie internetowej. Wchodzę także w inne nowe komputerowe technologie, np. projektowanie w programach 3D, za pomocą których można wykonać rzeczy niewykonalne ręcznie. Ta technologia to przyszłość i jest już stosowana w nowoczesnym jubilerstwie.

Wracając jeszcze na chwilę
do roślin. Motywy i elementy
z nimi związane często widzimy w Pana pracach.
Czy to kwestia Pańskich gustów, czy też chce Pan podążać za jubilerskimi trendami?

Temat natury jest mi bardzo bliski. Najlepiej widać to w naszyjnikach przygotowanych na konkurs Elektronos 2005 – produkt organiczny. Jeden zrobiłem z bieluni dziędzierzawy i bursztynu, a drugi z liści spreparowanych.

Jeżeli chodzi o trendy – do niedawna nie zwracałem na nie uwagi. Jednak obserwując twórczość znanych projektantów, zrozumiałem, że tworząc biżuterię w oparciu o wymogi rynku, łatwiej odnieść sukces. Chcę zarabiać pieniądze, robiąc to, co lubię w modnym stylu. Potem spokojnie oddam się tematom beznadziejnym komercyjnie, ale bliskim sercu, budującym moje twórcze ego.

Skoro Pan wychwala komercyjne podejście do tworzenia biżuterii, to dlaczego tak często uczestniczy Pan w konkursach biżuterii artystycznej?

Nie byłbym szczęśliwy, tworząc tylko komercyjnie. Ten etap mam już za sobą – to stracony czas. Od 2000 roku moje credo życiowe brzmi – trzeba poddawać swoją twórczość weryfikacji. Dlatego każdy konkurs to dla mnie kolejne
wyzwanie.
Warunkiem, że bywa się artystą, jest poddawanie się osądowi komisji i publiczności, nawet najbliższych w rodzinie – oni jako pierwsi oddają głosy krytyczne na temat tego, co robię. Jestem ciekawy każdej opinii i wysnuwam z nich wnioski na przyszłość. Nie obawiam się krytyki, traktuję ją jako motywującą i wskazującą nowe horyzonty, których czasami sam bym nie zauważył. Dzięki niej mogę kreować biżuterię. Nie rozumiem kolegów twórców, którzy, gdy osiągnęli wysoki poziom artystyczny, przestali uczestniczyć w konkursach. Nie wiem, może sądzą, że artystom z ich pozycją w świecie złotniczym nie wypada przegrać? Nie podzielam tych obaw – uważam, że co mnie nie zabije, to mnie wzmocni. Nieustannie trzeba pokazywać, że jest się twórcą, a nie rzemieślnikiem!

Dziękuję
za rozmowę

Woytek Rygało o sobie samym

O sobie trudno jest mówić. Artysta plastyk – do niedawna byłem bardzo ortodoksyjny w robieniu biżuterii – używałem srebra i cyrkonii. Ostatnio nie mam ograniczeń w stosunku do materiałów, z których tworzę – a to dzięki uczestnictwu w konkursach. Lubię dobry żart i mam nadzieję, że to widać w moich pracach. Wciąż czuję się
młody duchem. Potrzebuję adrenaliny i jestem
głodny specyficznego podniecenia, jakie towarzyszy projektowaniu i robieniu biżuterii artystycznej.
Poszukuję drugiego dna prac złotniczych – jak
w przypadku biżuterii z wykorzystaniem wału Cardana, która pełni też rolę zabawki (Łańcuch motocyklowy).


Ważniejsze wydarzenia i wystawy w dorobku Woytka Rygało:

  • 1989 – wystawa Silver Gem I
  • 1999 – “Metal w sztuce”, Galeria Korozja i Kolor w Wołominie
  • 2001 – Amberif 2001, konkurs Elektronos – Gdańsk
  • Praca wyróżniona w katalogu.
    Temat: Przedmiot Osobisty
    – “Zaczarowany Ołówek”

    • 2003 – “Krąg” – Legnica. Katalog: bransoletka dwuczęściowa – “Cztery pory roku”
    • 2004 – Amberif 2004, konkurs Elektronos – Gdańsk. Temat: Bursztynowy Szlak. Praca w katalogu
    • 2005 – Amberif 2005, konkurs Elektronos – Gdańsk. Temat: Produkt Organiczny

    Dwie prace zakwalifikowane do katalogu wystawy

    • 2005 – Mercurius Gedanensis.


    Wyróżnienie w kategorii Biżuteria Męska za “Łańcuch Motocyklowy”

    • 2005 – “Mężczyzna” – wystawa Galerii Yes – Poznań
    • 2005 – “Prezentacje 2005”. Wyróżnienie w konkursie “Kontrasty” – praca MOST
    • 2005 – przyjęcie do grona STFZ
    • 2005 – udział w międzynarodowych wystawach promowanych przez II edycję “Współczesnej Polskiej Sztuki Złotniczej”
    • 2006 – “Wybór 06” – wystawa w Teatrze Współczesnym
    • 2006 – Legnica – 15-lecie STFZ, wystawa, katalog
    • 2006 – “Prezentacje 2006” – konkurs “Eksperyment”; wyróżnienia za pierścionki z gumy pt. “dla licealistek”
    • 2006 – wystawa – Indie New


    Delhi – “Drobne przyjemności z życia”. Polska Sztuka Przedmiotu

    • 2006 – konkurs Galerii Yes pt. “Ćwierć” – III nagroda
    • 2007 – Amberif 2007, konkurs Elektronos – Gdańsk. “Natural mystic”, katalog
    • 2007 – projekt wzorniczy Nokia L’Amour

    Królewskie pióro z bursztynu

    Pióra Amber REX, wykonane ze srebra i bursztynu przez Ryszarda Wycichowskiego, otrzymali już Lech Wałęsa i Muzeum Bursztynu w Gdańsku. Jego prototyp został wyróżniony podczas targów Amberif 2007 w konkursie Mercurius Gedanensis w kategorii mistrzostwo jubilerskie za precyzję wykonania.

    Ryszard Wycichowski pracuje w branży jubilerskiej od 26 lat. Kilka lat temu zauważył, że na rynku brakuje wysokiej klasy upominków i wpadł na pomysł, żeby zrobić pióro z bursztynu. Prace nad jego realizacją – od wstępnych projektów po zgłoszenie gotowego pióra do tegorocznego konkursu Mercurius Gedanensis trwały ponad 2 lata. Okazało się, że praca spodobała się członkom jury i otrzymała wyróżnienie w kategorii mistrzostwo jubilerskie za perfekcję wykonania.

    Ze srebra i bursztynu

    Autor wykonał pióro ze srebra i bursztynu. Obecnie występuje ono w dwóch wersjach kolorystycznych – z bursztynu naturalnego białego oraz z klarowanego bursztynu wiśniowego. Zdobi je 27 płytek bursztynowych oprawionych w srebro, szlifowanych z ogromną precyzją i specjalnie selekcjonowanych i dopasowanych kolorystycznie. Oprawa każdego kamienia nawiązuje do szczytów starych ksiąg oprawianych w skórę. Pióro jest ozdobione motywami polskich insygniów królewskich: w nakrętce stylizowana, bardzo precyzyjnie wykonana korona, klips z wizerunkiem szczerbca, a na drugim końcu królewskie jabłko.

    Pióro z prawdziwego zdarzenia

    Mechanizm pióra Amber Rex łącznie ze złotą stalówką został wykonany przez uznaną europejską firmę Bock, która przygotowuje te elementy dla prawie wszystkich większych firm produkujących na świecie pióra wieczne. Pióro autorstwa Ryszarda Wycichowskiego napełnia się atramentem w sposób klasyczny.

    Choć jest dość duże i znacznie cięższe w porównaniu z tradycyjną wersją piór, jest jednak dobrze wyważone i pisanie nim nie sprawia żadnych problemów.

    Limitowana seria 999 sztuk

    Do tej pory powstało tylko kilka sztuk piór Amber Rex. Autor planuje stworzenie limitowanej serii 999 sztuk. Pióro będzie dostępne w sprzedaży w cenie ok. 7400 złotych netto, w specjalnie zaprojektowanym opakowaniu z naturalnego drewna, wyłożonym iście królewskimi poduszkami, z dołączoną wykaligrafowaną na czerpanym papierze informacją i dożywotnią gwarancją.

     db

    Pióro Amber Rex zdobi 27 płytek bursztynowych oprawionych w srebro, precyzyjnie szlifowanych i dobranych kolorystycznie

    Pióra Amber Rex

    Przetapianie stopów

    Aby poprawić właściwość stopu, można go ponownie przetopić. Jeżeli chce się stopić nienaganne odpady metali szlachetnych, to wystarczy przy przetapianu dodać nieco boraksu.
    Stosując środek kryjący, można ograniczyć dostęp tlenu

    Przed podjęciem próby poprawienia właściwości stopu przez ponowne przetopienie, konieczne jest zdiagnozowanie problemu, na czym polegają wady i co jest ich przyczyną. W przypadku wad powstałych w wyniku błędnej obróbki, takich na przykład, jak: rysy powstałe przy walcowaniu, pęknięcia spowodowane dużymi obciążeniami przy walcowaniu bez pośredniego wyżarzania, wystarczy zwykłe przetopienie bez stosowania specjalnych dodatków. Najczęściej jednak błędy polegają na zanieczyszczeniach powstałych podczas topienia metali.

    Przetapianie redukujące

    Ten rodzaj oczyszczającego topienia stosowany jest wówczas, gdy istnieje przypuszczenie, że zanieczyszczenia spowodowane zostały przez tlen lub inne gazy, które dostały się do bloku metalu w czystej formie lub jako związki metali. Najczęstszym przejawem obecności tlenu w stopach metali szlachetnych jest czerwony tlenek miedziawy Cu2O, czyli związek odporny na działanie wysokich temperatur, który rozpuszcza się dopiero w płynnym stanie w wyniku dodania do stopionego metalu środków redukujących.

    Topienie redukujące – przy umiarkowanych zanieczyszczeniach wystarczy dodać wspomnianą mieszaninę topników. Dodając 0,5-proc. Cd można w łatwy i bezpieczny sposób rozpuścić nawet większe ilości tlenków zawartych w stopie. Kadm dodawany jest do stopu w opisany wcześniej sposób. Podczas procesu topienia kadm powinien zredukować tlenki metali zawarte w stopie i wyparować jako tlenek kadmu. Ponieważ ewentualne pozostałości kadmu nie mają wpływu na jakość stopu, metoda ta jest ogólnie zalecana.

    Topienie utleniające

    Jeżeli istnieje przypuszczenie, że wada stopu spowodowana jest domieszką nieszlachetnych metali obcych takich, jak Pb, Sn, Zn, Al. itp., to przetapia się stop z utleniającymi topnikami, a więc z substancjami chemicznymi oddającymi tlen, który wiąże niepożądane metale, tworząc ich tlenki odprowadzane do żużlu.
    Najpierw rozważa się stop. Używa się heskich tygli glinianych, ponieważ tygle grafitowe mogą pęknąć. Tygle napełniane są metalem do mniej więcej jednej trzeciej pojemności. Po stopieniu metalu dodaje się taką samą ilości saletry i waży się zawartość tygla do czasu, gdy masa przestanie kipieć. Dopóki saletra jest aktywna, płomień pozostaje zielonkawy. Zniknięcie zabarwienia płomienia świadczy o zużyciu saletry. Zawartość tygla wylewana jest na stalową płytę. űużel jest odbijany i rozdrabniany. Cząsteczki złota są wyszukiwane. Metal gotowany jest następnie w kwasie azotowym, płukany i osuszany. Końcówkę bloku odkuwa się jak najcieniej. Gdy pojawiają się szare powierzchnie pęknięć, trzeba powtórzyć opisaną powyżej czynność. Strata ilości wyrównywana jest przez dodanie miedzi i srebra, ponieważ metal musi być przetopiony ponownie w nowym tyglu.

    Topienie opiłków

    Przy regenerowaniu opiłków przez przetapianie muszą być spełnione następujące warunki: – muszą one pochodzić z tylko jednego stopu o kreślonej próbie, nie mogą w nich znajdować się obce metale, nie mogą zawierać ścierniwa, pozostałości po szlifowaniu i polerowaniu oraz znacznych ilości innych niemetalicznych zanieczyszczeń. Cząsteczki żelaza wyciągane są z opiłków magnesem. Następnie spopielane są palne elementy przez lekkie wyżarzenie opiłków na stalowej blasze. Jeżeli opiłki nie zawierają znacznej ilości zanieczyszczeń, to wystarczy owinąć je wraz z mieszanką topników w bibułkę (aby nie zostały wydmuchane przez płomień w tyglu) i wytopić. Jeżeli przypuszczamy, że opiłki zawierają szkodliwe zanieczyszczenia, to miesza się je najpierw z saletrą, a następnie pakuje w bibułkę i wytapia je utleniająco, potem ponownie przetapia utleniająco.

    Topienie platyny i białego złota

    Jeżeli w małym warsztacie złotniczym przerabiane są tylko małe ilości platyny i białego złota, to odpadki produkcyjne należy przekazywać do odzysku w wyspecjalizowanym zakładzie. Nie tylko dlatego, że potrzebne są do tego wysokie temperatury, których nie można uzyskać przy pomocy zwykłego płomienia gazowego, ale też ze względu na wrażliwość materiału na zanieczyszczenia. Instalacja do topienia platyny może być opłacalna w większych zakładach specjalizujących się w pracach jubilerskich. Nie można używać zwykłych tygli grafitowych, ponieważ węgiel rozpuszcza się w stopionym metalu i oddawany jest po zakrzepnięciu, co może być przyczyną powstawania porów. Najlepszym sposobem jest topienie tych trudno topliwych metali i stopów w elektrycznym piecu indukcyjnym.

    Tłumaczył Zbigniew Krawczyk