Cichy luksus, czyli quiet luxury, to trend, który coraz mocniej zaznacza swoją obecność w świecie zegarków. Idea ta opiera się na wyborze produktów najwyższej jakości, bez krzykliwych oznaczeń, których wartość rozpoznają jedynie znawcy. Zegarki wpisujące się w ten nurt nie epatują złotem czy diamentami, lecz wyróżniają się doskonałym wykonaniem, precyzyjnym mechanizmem i klasycznym, ponadczasowym designem.

Quiet luxury w zegarmistrzostwie to wybór świadomych klientów, którzy nie potrzebują ekstrawaganckich symboli bogactwa. Doskonałym przykładem są modele Grand Seiko. Dla osób niezaznajomionych z tą marką, zegarki te mogą wydawać się „zwykłym Seiko”, ale wtajemniczeni wiedzą, że to majstersztyk rzemiosła. Podobnie jest z markami takimi jak Jaeger-LeCoultre, Vacheron Constantin czy A. Lange & Söhne – ich modele cechuje dyskretny prestiż, który doceni jedynie wyrafinowane grono odbiorców. W świecie, gdzie przepych i ostentacja często są utożsamiane z luksusem, cichy luksus stawia na subtelność i elegancję.
Zegarki reprezentujące ten trend mają minimalistyczne tarcze, doskonałe proporcje i używają najwyższej jakości materiałów, takich jak platyna, tytan czy ręcznie wykańczana stal. Nie znajdziemy tu jednak krzykliwych zdobień czy nadmiernie eksponowanego logo – zegarki te są zaprojektowane dla tych, którzy cenią sobie kunszt i unikatowy charakter. Tendencja ta wynika z rosnącej potrzeby indywidualizmu i autentyczności. Osoby, które wybierają cichy luksus, nie kierują się chwilową modą czy chęcią zaimponowania innym, lecz osobistymi preferencjami i zrozumieniem rzemiosła. To klienci, którzy wiedzą, że prawdziwa wartość nie zawsze musi być na pokaz. W zegarmistrzostwie quiet luxury oznacza zegarki, które nie potrzebują rozgłosu, by być wyjątkowe – wystarczy spojrzenie znawcy, by docenić ich unikatowość.

Synonim luksusu
Na rynku zegarmistrzowskim nie brakuje znakomitych marek uchodzących za synonim luksusu. IWC, Audemars Piguet, Ulysse Nardin, Omega, Rolex, Jaeger-LeCoultre, Vacheron Constantin, A. Lange & Söhne czy Patek Philippe – to nazwy, które budzą podziw i pozostają w sferze marzeń wielu pasjonatów zegarków. Jeszcze wyżej w hierarchii prestiżu plasują się marki takie jak Richard Mille czy Jacob & Co, których unikatowe wzornictwo, mistrzowskie wykonanie i zaawansowane mechanizmy idą w parze z oszałamiającymi cenami. Jednak nie każdy model tych marek wpisuje się w ideę cichego luksusu. Prawdziwy quiet luxury to zegarki, które nie epatują przepychem, nie błyszczą złotem ani nie onieśmielają blaskiem diamentów, lecz zachwycają subtelnością i doskonałością detali, docenianą jedynie przez koneserów. To także dzieła niszowych manufaktur, znanych jedynie najbardziej wtajemniczonym miłośnikom zegarmistrzostwa.

Audemars Piguet Royal Oak „Jumbo” Extra-Thin
AP Royal Oak to już klasyk. Jednak nie w każdym wydaniu model ten nadawałby się do tego zestawienia, gdyż są wersje np. całe wysadzane diamentami. Przedstawiony model ma kopertę z platyny (którą niewprawne oko może pomylić ze stalą) i ma jedynie 39 mm średnicy.
Breguet Classique
Elegancja, ascetyczny wygląd, najwyższa jakość wykonania, drogocenne materiały, koperta o średnicy 38 mm… Mimo to model ten może pozostać niezauważony przez osoby niezaznajomione z zegarmistrzostwem. Ot, taki sobie „prosty, trójwskazówkowy, granatowy”.
BVLGARI Octo Finissimo Automatic
Niepozorny zegarek mechaniczny, a jakże imponujący! Jego ultracienka koperta o wymiarach 41 mm x 46 mm została wykonana z tytanu. Parametrem, który robi tu piorunujące wrażenie, jest grubość zegarka – 5,15 mm. Do tego mechanizm „in-house” BVL 138 Finissimo z automatycznym naciągiem i z mikrorotorem wykonanym z platyny, który – przy tak małej grubości – oferuje aż 60 godzin rezerwy chodu.
Grand Seiko Spring Drive U.S. Limited Edition of 20 Platinum PT950
Specjalna edycja przygotowana na rynek amerykański. Ten niepozorny model wyposażony jest w innowacyjny mechanizm Spring Drive, który notabene obchodził w 2024 roku 20-lecie powstania (określany „cichą rewolucją” w zegarmistrzostwie), i ma platynową kopertę. Tarcza, jej wygląd i wykończenie, inspirowana jest metodą Kirazuri – techniką malarską stosowaną w ukiyo-e (rodzaj malarstwa i drzeworytu japońskiego z XVII-XIX w.), często przedstawiającą postaci aktorów kabuki. Zastosowanie tej techniki wykończenia tarczy daje efekt czystej, białej, skrzącej się powierzchni.
Frank Muller Vanguard Oltremare
Model z ekskluzywnej limitowanej edycji wyróżniającej się niebieską tarczą, która ma odzwierciedlać hipnotyzujące barwy Morza Śródziemnego. Skrupulatnie wykonany, z precyzją i finezją. Dobry przykład równowagi między elegancją i funkcjonalnością. 41-milimetrowe koperty zegarków z tej kolekcji występują w wersjach wykonanych z różowego złota, tytanu lub czarnego tytanu, a produkowane są w limitowanych seriach 50, 30 i 30 sztuk. Mechanizm zaprojektowany i wyprodukowany w całości przez zegarmistrzów Francka Mullera – w prezentowanym modelu z automatycznym naciągiem i 38-godzinną rezerwą chodu.
Zegarki quiet luxury niszowych firm zegarmistrzowskich
Laurent Ferrier Grand Sport Tourbillon Pursuit
To marka z pewnością mniej znana niż te wymienione wyżej, jednak rozpoznawalna dla miłośników zegarmistrzostwa także w Polsce. Prezentowany model to zegarek mechaniczny z kopertą wykonaną z tytanu ważącą 118 gramów i o wymiarach 44 mm x 49,88 mm. Zintegrowana bransoleta, mechanizm LF619.01 z manualnym naciągiem oraz piękna, łososiowa tarcza. Ot „zwykły” zegarek z dwiema wskazówkami. Ta niepozorna tarcza może uśpić czujność, gdyż po odwróceniu zegarka naszym oczom ukaże się niesamowity mechanizm z tourbillonem i podwójną sprężyną włosową, oferujący aż 80 godzin rezerwy chodu.

H. Moser & Cie Streamliner Tourbillon Wyoming Jade
Ucieleśnienie wyrafinowania, subtelnej nowoczesności i ponadczasowej, czystej elegancji. Zegarek bez logo producenta na tarczy, z zaledwie trzema indeksami, zapewnia niezakłócony widok jednominutowego latającego tourbillonu na godzinie 6 oraz blask jadeitu.
Parmigiani Fleurier Tonda PF Automatic
Charakterystyczne uszy koperty w kształcie łezki wyznaczają punkt wyjścia płynnej, zwężającej się bransoletki. Tak jest w każdej wersji tego modelu – czy to damskiej, czy męskiej. Marka Parmigiani Fleurier w tym zegarku zawarła esencję minimalistycznej elegancji.
Urban Jürgensen & Sonner Central Second
Zegarek z kopertą 42 mm wykonaną z platyny lub czerwonego złota. Mechanizm manualnie nakręcany, wskazanie godzin, minut, sekund oraz rezerwy chodu, która w tym modelu sięga 72 godzin przy pełnym naciągu sprężyny napędowej. Zegarek bez wątpienia ekskluzywny, a marka zapewne niemal nieznana. I to także dobrze wpisuje się w trend cichego luksusu.
Targi Watches & Wonders Geneva wyznaczyły trendy na ten rok. Wśród nich zauważymy powrót do bardziej klasycznych proporcji i modeli unisex, odważne kolory i zastosowanie wymiennych bransoletek. Tzw. wielkie komplikacje cieszą się niezmiennie dużym zainteresowaniem, podczas gdy metiers d’art stanowi połączenie sztuki zegarmistrzowskiej i sztuki dekoracyjnej.

Genewskie targi Watches & Wonders, które odbywały się 8-15 kwietnia br., ustanowiły nowe rekordy pod względem liczby wystawców i odwiedzających, jak również zadbały o pozytywne nastroje w branży, zwłaszcza po publikacji kwartalnych danych informujących o odnotowanym – po raz pierwszy od trzech lat – spadku eksportu szwajcarskich zegarków w szczególności do kluczowych odbiorców, jakimi są Chiny i Hongkong. Targi odwiedziło ponad 49 tys. osób (2023: +14 proc.), w tym 5,7 tys. sprzedawców detalicznych i 1,5 tys. dziennikarzy, którzy przybyli, aby odkryć i opisać nowości wystawców – 54 marek zegarków.
Kalendarze i inne komplikacj e
Na Watches & Wonders wciąż dominował luksus, lecz w tym roku było dużo mniej blichtru niż kiedyś. Co prawda prezentowane kolekcje przygotowywano rok lub dwa lata temu, a więc powstawały w czasie, kiedy sprzedaż zegarków wciąż rosła, ale i tak wiele marek starało się zaklinać rzeczywistość tourbillonami, minutowymi repetycjami i innymi komplikacjami. Bardzo wysoko poprzeczkę zawiesił Vacheron Constantin, pokazując kieszonkowy Les Cabinotiers – The Berkley Grand Complication. Składające się z 2877 części dzieło ma aż 63 komplikacje, w tym m.in. pierwszy w historii chiński kalendarz wieczny. Zegarek nie pojawi się jednak w sprzedaży, ponieważ powstał na zamówienie amerykańskiego filantropa, który na jego realizację czekał aż osiem lat.

Inną bardzo rzadką komplikację pokazała firma IWC. Opakowany w platynową kopertę o średnicy 44,4 mm Portugieser Eternal Calendar ma tzw. sekularny wieczny kalendarz, który „rozpoznaje” długość miesięcy, również gdy nie wypadają one regularnie co cztery lata. Pierwsza taka sytuacja nastąpi w 2100 r. i w ciągu następnych 400 lat wydarzy się jeszcze trzykrotnie. Jak podaje producent, zegarek będzie wskazywał dokładną datę aż do 3999 r. Kolejną komplikacją w tym czasomierzu są precyzyjne wskazania faz Księżyca. Dzięki opracowanej na nowo specjalnej przekładni redukcyjnej wskazywane dla obu półkul jednocześnie fazy Księżyca będą różniły się o jeden dzień od stanu faktycznego dopiero po upływie 45 mln lat (IWC już zapowiedział, że zgłosi to do księgi rekordów Guinnessa). Oryginalnie prezentuje się też tarcza modelu Portugieser EternalCalendar: jest zrobiona z szafirowego szkła i między godz. 4.00 a 5.00 ma umieszczone okno, w którym widać część mechanizmu kalendarza, wykonującą jeden pełny obrót raz na 400 lat. To element specjalnego modułu, dołączonego do pochodzącego z własnej manufaktury nowego kalibru 52640 z automatycznym naciągiem i siedmiodniową rezerwą chodu, odpowiadającego za wszystkie wskazania skomplikowanego Portugiesera.

Ciekawostkę techniczną w postaci modelu World Time with Date Ref. 5330G-001 pokazał Patek Philippe. Po raz pierwszy datownik jest tu powiązany z czasem lokalnym (celem konstruktorów było wyeliminowanie konieczności osobnej korekty datownika). Uruchamiając przycisk przy godz. 10.00, obracamy dysk z nazwami miast i w pewnym momencie data zmieni się na następny dzień. Lecz kiedy nadal będziemy przesuwać dysk, data cofnie się o jeden dzień (to oznacza, że przekroczyliśmy linię daty z zachodu na wschód). Linię daty widoczną na dysku z naniesionymi nazwami miast wyznacza czerwona kropka widoczna między Auckland i Midway.


To pierwszy datownik w zegarku tej marki, który jest obsługiwany za pomocą przezroczystej centralnej wskazówki, zakończonej polakierowanym na czerwono „młoteczkiem”, wskazującym na jedną z cyfr (od 1 do 31) znajdujących się na obrzeżach tarczy. Dzięki temu, że wskazówka jest przezroczysta, nie przesłania żadnych innych wskazań na tarczy. World Time with Date Ref. 5330G-001 jest opakowany w kopertę z białego złota o średnicy 40 mm, w której pracuje kaliber 240 HU C, z automatycznym naciągiem i mikrowahnikiem oraz rezerwą chodu wynoszącą od 38 do 48 godzin. Z okazji 150. rocznicy istnienia firma Piaget ustanowiła nowy rekord, tworząc Altiplano Ultimate ConceptTourbillon 150th Anniversary. To najcieńszy zegarek z tourbillonem – ma średnicę 41,5 mm i zaledwie 2 mm wysokości. Jego ciemnoniebieska koperta jest zrobiona z poddanego specjalnej obróbce stopu kobaltu. Wewnątrz zamontowany jest ręcznie nakręcany kaliber 970P-UC, którego rezerwa chodu wynosi około 40 godzin.

Zieleń nadal bardzo modna
Oprócz tradycyjnych kolorów – czerni, bieli i niebieskiego – nadal bardzo modna jest zieleń. Prawie każda marka oferuje przynajmniej jeden model z tarczą w tym kolorze w odcieniach od miętowego po jasnozielony, od zieleni leśnej po jeszcze ciemniejsze, zielonoczarne barwy. Ta tendencja utrzymuje się od kilku lat i wydaje się, że zieleń pozostanie z nami na dłużej. Zielone tarcze miał m.in. Polo Chronograph marki Piaget oraz cztery wersje modelu Overseas marki Vacheron Constantin, w tym Dual Time i wariant ze stoperem (wszystkie opakowane w koperty z różowego złota). Wyjątkowo efektownie prezentował się też stalowy Manufacture Classic Moonphase Date marki Frederique Constant (40 mm), którego ciemnozielona tarcza ozdobiona szlifem słonecznym zmienia kolor w zależności od kąta padania światła.

Ten utrzymany w stylu vintage zegarek ma tradycyjną podziałkę minutową w stylu torowiska, wąskie indeksy godzinowe w kolorze srebrnym oraz smukłe, ręcznie polerowane wskazówki. Dolną część tarczy zajmuje datownik obsługiwany za pomocą wskazówki oraz wskazania faz Księżyca. Za wszystko odpowiada nowy kaliber FC-716 z automatycznym naciągiem i rezerwą chodu wydłużoną do 72 godzin. Choć na Watches & Wonders nie brakowało zegarków przeznaczonych dla tych, którzy nigdy nie będą musieli się martwić wzrostem stóp procentowych lub szybującego kursu franka szwajcarskiego, to większość marek skupia się w tym roku raczej na kolorach tarcz oraz modyfikacjach istniejących już modeli. Modne są więc te same kolory co dotychczas, w materiałach nie ma prawdziwych innowacji i nadal na topie są zegarki w uniwersalnym rozmiarze, pasującym zarówno kobietom, jak i mężczyznom.

Watches & Wonders Geneva – dawniej Salon International de la Haute Horlogerie (SIHH). Prestiżowe, międzynarodowe targi przemysłu skupiające wybrane marki ze świata zegarmistrzowskiego i jubilerskiego. Impreza organizowana jest pod nową nazwą od 2019 r. na Palexpo w Genewie w Szwajcarii. Organizatorem jest Fondation de la Haute Horlogerie (FHH).
Rynek zegarmistrzowski w Polsce zmienił się diametralnie. Z mapy zniknęły salony zegarmistrzowskie, a zegarmistrzowie w olbrzymiej większości odeszli na emeryturę. Sprzedaż zegarków przeniosła się do sieci i zajmują się nią przede wszystkim platformy sprzedażowe spoza naszego kraju. W centrach handlowych zamykane są kolejne salony zegarmistrzowskie, a te które zostają, podejmują się nierównej walki z konkurencją.

Klienci przestali bowiem kupować zegarki, a jeśli decydują się na ich zakup, to wybierają przede wszystkim zegarki inteligentne, czyli takie, których w ofercie salonów zegarmistrzowskich brakuje. Świat tradycyjnych czasomierzy powoli znika, a zegarki stają się elitarnym i luksusowym dobrem, przeznaczonym przede wszystkim dla najbogatszych koneserów.
Szczęśliwi czasu nie mierzą
– Czasy, kiedy na nadgarstku każdego Polaka, i młodego, i starego, można było zobaczyć zegarek, dawno minęły – uważa Mieczysław Kłoczewski, poznański zegarmistrz z pięćdziesięcioletnim stażem. – Zegarek chciał kiedyś posiadać każdy, dziś wystarczy Polakom smartfon, który pokaże godzinę, obudzi i świadczy o statusie społecznym jego posiadacza. To wielofunkcyjne urządzenie zastąpiło tradycyjne zegarki – tłumaczy. Warto zauważyć, że jeśli Polacy decydują się na noszenie zegarka, to jest to smartwatch, który z tradycyjnym czasomierzem ma niewiele wspólnego. Zegarki przestały być potrzebne klasie średniej i stały się elitarnym gadżetem klasy wyższej. A ci najbogatsi wybierają luksusowe marki czasomierzy, których sprzedaży nie prowadzą tradycyjne salony zegarmistrzowskie w naszym kraju. – Zegarmistrzowie od dawna borykali się z problemem funkcjonowania na polskim rynku. Do salonów od wielu lat przychodzili klienci, którzy naprawiali uszkodzone zegarki czy po prostu wymieniali w nich baterię, a z takich transakcji trudno się utrzymać – mówi Mieczysław Kłoczewski. – I nie jest to głos narzekającego dziadka, ale rzeczywistość, która dotknęła rynek zegarków nie tylko w naszym kraju – dodaje. Klienci nie byli zainteresowani kupnem czasomierzy, gdyż te wyszły z mody. Posiadanie zegarka, który noszony był przez lata, a następnie przekazywany młodszemu pokoleniu, jest w dzisiejszych czasach pieśnią przeszłości. – Młode pokolenie Polaków nie umie nawet odczytać godziny z tradycyjnego cyferblatu. Po co więc im zegarek na ręku – podsumowuje Mieczysław Kłoczewski.
Lockdowny a zegarki
Pandemia przyspieszyła proces zamykania się salonów zegarmistrzowskich w Polsce. Wymuszona przerwa w pracy zegarmistrzów spowodowała, że gros z nich nie otworzyło swoich punktów. Rosnące ceny najmu i brak klientów sprawiły, że wiele punktów zegarmistrzowskich zniknęło bezpowrotnie. Zegarmistrzowie nie mogli i nie chcieli przenieść swojej działalności do sieci. – Praca zegarmistrza to żmudna, trudna i mechaniczna praca z zegarkiem, a nie szybka sprzedaż gadżetu. Warsztaty zegarmistrzowskie nie są konkurencyjne w świecie wirtualnym, nie na tym polega ich specyfika. Muszą więc zniknąć – wyjaśnia Mieczysław Kłoczewski. Należy także zauważyć, że branża zegarmistrzowska od dawna boryka się z brakiem młodych adeptów. Szkoły zawodowe i technika przestały kształcić w zawodzie zegarmistrza. – Zabrakło wymiany pokoleniowej. Młodzi ludzie nie chcieli uczyć się fachu zegarmistrzowskiego, gdyż nie widzieli w nim przyszłości dla siebie. Każdy potrafi wymienić baterię, a mało kto ma aspiracje tworzenia od podstaw mechanizmu zegarka, który będzie służył wiecznie – wskazuje Mieczysław Kłoczewski. Brak następców skazał po części branżę zegarmistrzowską na los, jaki ją spotkał. – Młodzi ludzie działający na rynku zegarmistrzowskim to sprzedawcy gotowych produktów – mówi poznański zegarmistrz. – Nawet tworzenie czasomierzy odbywa się dziś zgoła inaczej niż kiedyś, teraz to łączenie podzespołów, importowanych przede wszystkim z Chin, taki patchwork zegarkowy – dodaje.
Zegary ścienne
Klienci także przestali szukać oryginalności na naszym rodzimym rynku. Kupują zegarki i zegary za pośrednictwem sieci i wybierają te, które po zużyciu wyrzucą. – Polacy przyzwyczajeni są do posiadania w domach zegarów ściennych. Kupują je, wieszają, ale nie przywiązują wagi do ich jakości, trwałości. To elektroniczne gadżety z wymienną baterią – ocenia Mieczysław Kłoczewski. Klienci nie cenią jakości wykonania zegara, nie interesuje ich mechanizm ukryty wewnątrz, jedynie design, który ma pasować do wystroju mieszkania. – Polacy nie przeznaczają na zakup zegara wielkich pieniędzy, w ich percepcji to przedmiot użytkowy i ma być ładny i tani – mówi zegarmistrz.
Luksusowe marki
Polski rynek zegarmistrzowski skoncentrował się, wobec problemów go dotykających, na dotarciu do najbogatszych Polaków, którzy zegarek traktują jako prestiżowy dodatek do swojego wizerunku. Ci, którzy chcą podkreślić swój status majątkowy i społeczny, kupują zegarki znanych marek. – Dla najbogatszych Polaków, którzy zajmują wysokie stanowiska zawodowe, zegarek jest nieodłącznym elementem wizerunku. Kupują swoje czasomierze w luksusowych salonach zegarmistrzowskich, najczęściej zlokalizowanych w centrach miast czy galeriach handlowych, decydując się na markę, która będzie dobrze widziana w ich towarzystwie – komentuje Mieczysław Kłoczewski. Należy zauważyć, że w tym segmencie panuje snobizm – im droższy zegarek, tym ważniejsza osoba. – Nie ma tu miejsca na docenienie piękna czasomierza, liczy się jego cena i efekt, jaki wywołuje u ludzi – mówi Mieczysław Kłoczewski.
Z duchem czasu
Zmiany na rynku czasomierzy wydają się nieodwracalne. Klienci zainteresowani kupnem zegarka muszą dokonywać wyboru za pośrednictwem platform internetowych, gdzie kupują przede wszystkim modne gadżety zegarkopodobne. Kolekcjonerzy koncentrują się na specjalistycznych aukcjach czasomierzy, a zwykłym Polakom wystarczy monitor smartfonu. Można domniemywać, że w najbliższym czasie z mapy Polski znikną kolejne warsztaty zegarmistrzowskie, a zawód ten odejdzie – jak wiele mu podobnych – do historii. Karol Kulej
Rynek zegarmistrzowski w czasie pandemii i po niej zmienił się diametralnie. Klienci zaczęli poszukiwać zegarków, które ułatwiają im funkcjonowanie w świecie wirtualnym, a także stawiać na marki zegarmistrzowskie, które realizują strategię zrównoważonego rozwoju. Na znaczeniu zyskał także rynek wtórny, który jeszcze kilka lat temu ogrywał marginalną rolę.

Sprzedaż zegarków niemal w 80 proc. odbywa się w internecie. A tradycyjne salony zegarmistrzowskie borykają się z olbrzymim problemem – jak sprawić, aby klienci wrócili do zakupów stacjonarnych.
Nowe zwyczaje konsumentów
Do głosu na rynku zegarmistrzowskim na całym świecie doszło pokolenie millenialsów, którzy mogą sobie pozwolić na zakup luksusowego, drogiego zegarka. To właśnie oni zmienili oblicze rynku. W czasie trwającej niemal dwa lata pandemii większość decyzji o zakupie zegarków podejmowali ludzie, którym na sercu leży troska o środowisko naturalne oraz funkcjonalność zegarka. Najczęściej decydowali się oni na zakup smartwatcha, który pozwala na monitorowanie funkcji życiowych, odbieranie połączeń, wysyłanie maili itp. W czasie pandemii sprzedaż inteligentnych zegarków na całym świecie zwiększyła się niemal o 300 proc. Nie można jednak zapominać, że tradycyjne zegarki były i są również bardzo chętnie kupowane przez klientów na całym świecie. Transakcje online ukazały, że najlepiej sprzedają się zegarki klasy premium, których ceny rozpoczynają się od 200 do 1 tys. euro. Kryterium wyboru nie jest obecnie dla klientów bynajmniej cena produktu, ale jego jakość oraz filozofia marki zegarmistrzowskiej. Klienci na całym świecie wybierali te czasomierze, które wyprodukowane były przez firmy hołdujące zasadom zrównoważonego rozwoju. Szukali takich, które pozwalają na podkreślenie swojej pozycji społecznej, ale także zamanifestowanie światu swojego światopoglądu. Klienci wirtualnych salonów jubilerskich mieli możliwość i czas na zapoznanie się z ofertą marek zegarmistrzowskich z całego świata i, jak wynika z badań przeprowadzonych przez firmę McKinsly, wybierali te, dla których dbałość o środowisko naturalne stała się podstawową troską. Pandemia odsłoniła również segment na rynku, który do tej pory wydawał się być niedoceniony. Okazało się bowiem, że istnieje spora grupa klientów, która jest skłonna kupić zegarek warty 200 tys. dolarów całkowicie online. Otwarcie się rynku zegarmistrzowskiego na tych najbogatszych, ale także świadomych swoich potrzeb klientów spowodowało, że luksusowe zegarki sprzedawały się bardzo dobrze. Większość firm zegarmistrzowskich poszerzyła ofertę sklepów online o najdroższe modele czasomierzy i wciąż pracuje nad dostosowaniem jej do potrzeb najbardziej wymagających klientów. Jak pokazują wyniki sprzedażowe, wartość rynku najdroższych zegarków w czasie pandemii wzrosła i wciąż rośnie. Warto zwrócić również uwagę na fakt, że rynek zegarmistrzowski w ostatnim czasie uległ spersonalizowaniu. Marki zegarmistrzowskie zaczynają kierować swoją ofertę do konkretnych grup docelowych, a nie do wszystkich.
Rynek wtórny
Pandemia otworzyła także na niebywałą dotąd skalę możliwość zaistnienia rynku wtórnego czasomierzy. Klienci z całego świata za pośrednictwem specjalnie w tym celu stworzonych stron internetowych oraz platform aukcyjnych mogli dokonywać zakupów wymarzonych, kolekcjonerskich czy po prostu wartościowych modeli. Kolekcjonerzy z całego świata mieli szansę na nawiązanie kontaktów, wymienienie się doświadczeniami i zakup zegarka, o którym od dawna marzyli. Globalny rynek wtórny dla luksusowych marek czasomierzy zaczął sprawnie funkcjonować w czasie pandemii i, jak podkreślają specjaliści, z całą pewnością będzie się rozwijał także po jej ustaniu. Jednocześnie należy zauważyć, że znacznie zmalało znaczenie lokalnych rynków – możliwość zapoznania się z ofertą z całego świata spowodowała odpływ klientów od rodzimych sprzedawców.
Znikające sklepy
Czas pandemii spowodował, że z lokalnych rynków zginęły tradycyjne salony jubilerskie. Wiele sklepów na całym świecie, a szczególnie w Europie, zostało zamkniętych. Oferta rodzimych sprzedawców okazała się mniej atrakcyjna dla potencjalnych kupujących. Ograniczony asortyment oraz marża spowodowały, że wiele tradycyjnych salonów zostało zamkniętych – próby przeniesienia działalności do świata wirtualnego także w większości wypadków kończyły się fiaskiem. Klienci bowiem szukali zegarka, kierując się marką danego produktu, a nie sklepem, który go oferuje. Salony zegarmistrzowskie, które wciąż funkcjonują na rynkach lokalnych, borykają się z problemem braku klientów. Rzadko kto decyduje się na przyjście i kupno zegarka. Większość działalności salonów opiera się na naprawie zegarków, wymianie baterii czy nakręceniu czasomierza. Jednak nawet na tym polu wirtualne salony zegarmistrzowskie stały się konkurencyjne. Oferują bowiem klientom możliwość przesłania uszkodzonego zegarka na koszt salonu. A klienci chętnie korzystają z tej możliwości – jest to bowiem rozwiązanie, które skraca czas wykonania usługi i dodatkowo wiąże markę zegarmistrzowską z klientem.
Polacy na rynku światowym
Sytuacja na polskim rynku zegarmistrzowskim jest niestety taka sama, jak na rynku światowym. Z mapy polskich firm poznikało wiele salonów zegarmistrzowskich oferujących swoje wyroby na lokalnych rynkach. Przenoszenie oferty do świata wirtualnego niestety w przypadku polskich sprzedawców nie przyniosło pozytywnych rezultatów. Na rynku pozostali więc najwięksi gracze, którzy już przed pandemią prowadzili z sukcesem sprzedaż zegarków w internecie. Jednocześnie należy zauważyć, że większość z nich, poza tradycyjną działalnością, postawiła na nawiązanie ze swoimi klientami w czasie pandemii bliższych kontaktów, uruchamiając platformę wymiany opinii, aukcje starych zegarków czy prowadząc warsztaty i szkolenia poszerzające wiedzę na temat zegarków i sposobów ich wykonania. Polacy w czasie pandemii dość chętnie inwestowali swoje środki finansowe w zegarki. Szczególnym zainteresowaniem cieszyły się smartwatche i zegarki klasy premium, jednak chętniej niż zazwyczaj kupowano je w sklepach internetowych prowadzonych przez firmy zagraniczne. Wpływ na taki stan rzeczy miała przede wszystkim oferta globalnych sklepów oraz ceny produktów, które okazywały się znacznie niższe niż u naszych rodzimych sprzedawców.
Wyzwania stojące przed rynkiem zegarmistrzowskim
Jak wynika z raportu opublikowanego przez firmę McKinsly, rynek zegarmistrzowski z pandemii wyszedł obronną ręką. Nie oznacza to jednak, że właściciele firm zegarmistrzowskich mogą spać spokojne. Wprost przeciwnie, powinni przygotować się na kolejne zmiany, które z całą pewnością prędzej czy później zaczną ich dotyczyć. Przede wszystkim, jak podkreślają autorzy raportu, rynek zegarków luksusowych powinien otworzyć się na kobiety. Tendencja wprowadzania kolekcji uniseks wydaje się już wyczerpana. Kobiety są wymagającymi klientkami i chcą mieć możliwość wyboru modelu czasomierza, który spełni ich oczekiwania. Jednocześnie warto zauważyć, że dla kobiet znacznie bardziej niż dla mężczyzn liczy się forma i kształt czasomierza, a ponadto zwracają one dużą uwagę na względy ekologiczne. Drugim wielkim wyzwaniem, które stoi przed branżą zegarmistrzowską, jest otwarcie się na rynek chiński. Przed pandemią większość sprzedaży luksusowych zegarków chińskim konsumentom (którzy są zdecydowanie największą grupą konsumentów zegarków na świecie) następowała poza Chinami. To się zmieniło i z całą pewnością Chińczycy nie będą tak masowo jak dotychczas dokonywać zakupów w sklepach w Europie. Należy więc zadbać o to, aby zaistnieć ze swoją ofertą na rynku chińskim. I to zarówno w sprzedaży internetowej, jak i tradycyjnej. A trzecim wyzwaniem, przed którym stoi rynek zegarmistrzowski na świecie, jest dostosowanie metod produkcji i dystrybucji czasomierzy do zasad zrównoważonego rozwoju. Należy pamiętać, że zegarek jest ikoną, symbolem, za którym stoi doświadczenie, historia i prestiż marki. A dziś musi być także symbolem zmieniających się oczekiwań klientów, którzy chcą, by noszony na nadgarstku zegarek był symbolem troski o środowisko naturalne. To czas, aby marki zegarmistrzowskie porzuciły stare schematy myślenia i wprowadziły zasady, które świadczyć będą o ich zaangażowaniu proekologicznym. Karol Kulej