Moim zdaniem… Zakończenie projektu

Cztery lata aktywnej działalności wystawienniczej projektu „Moim zdaniem… Wystawa biżuterii z komunikatem”, setki postów na stronie www.moimzdaniem.info i fanpage’u www. facebook.com/wystawamoimzdaniem, 21 wystaw (kilka niezrealizowanych z powodu COVID-19, szczególnie tych zagranicznych nam szkoda), ponad 130 autorów z całego świata (przewaga oczywiście z Polski), ponad 400 prac, 14 tys. km przejechanych samochodem, 120 godzin w pociągach i 26 godzin w samolotach – to suche statystyki przedstawiające skalę i zasięg projektu.

pj-042022a-937066-226340

Projektu nietypowego, bo nie wspierały go żadne instytucje czy organizacje, stworzonego przez cztery prywatne osoby, ale mające za sobą wieloletnie doświadczenia wystawiennicze i… zaufanie. I to zaufanie okazało się źródłem sukcesu. Zaufanie tak duże, że zanim pierwsza praca nadeszła, trzy ważne miejsca prezentujące awangardowe złotnictwo zaprosiły wystawę projektu „Moim zdaniem…”. Były to Muzeum Sztuki Złotniczej, Galeria Stowarzyszenia Bursztynników oraz autorska Galeria Maryli Dubiel.

pj-042022a-234225-124611

Mariusz Pajączkowski planował od lat zrealizować kołaczący mu po głowie projekt wystawy biżuterii z komunikatem. Czym miał się on różnić od wielu rozmaitych konkursowych wystaw, w których zadany był temat, więc prace powinny nieść ze sobą odpowiedź? Przecież, na przykład, Galeria w Legnicy przez 40 lat „srebrnych działań” zorganizowała takich tematycznych wystaw wiele. Ano tym, że komunikat miał być czytelny dla odbiorcy, a nie tak głęboko ukryty, że czasem tylko wybitna przenikliwość członków jury mogła go odszukać. Przekaz do odbiorców skierowany (nie do samego siebie), do nich mówiący, ich zauważający.

Był to też projekt bardzo przekorny. Wbrew schematowi, gdy to organizator, wyznaczając tytuł, narzuca treść wystawy, tu sami autorzy wybierali temat swojego komunikatu. Wbrew rytmowi: autorska realizacja, ocena prac/kwalifikacja, zdjęcia, redakcja katalogu, wernisaż, zamknięcie wystawy, czasem przeniesienie zamkniętej ekspozycji – tutaj wszystko było inaczej. Daliśmy autorom czas na myśli, na emocje i na reakcję – przez ponad trzy lata mogli oni uzupełniać swoje złotnicze wypowiedzi. Ba, zapraszaliśmy też do komentowania swoją pracą prac innych uczestników. Zrezygnowaliśmy z kwalifikacji i oceny, ocenę wystawiali zwiedzający, przyklejając kropki przy pracach.

Brak kropek był obiektywną oceną – komunikat niezrozumiały. I te prace nie były już pokazywane w kolejnych wystawach. Etapy projektu były prezentowane na stronie internetowej www.moimzdaniem.info oraz w folderach/uzupełnieniach, których nazbierało się aż dziewięć. Tu mała dygresja. Czasami znaczące wydarzenia muszą mieć właściwy czas i miejsce. Gdyby nie spotkanie czterech osób w jednym miejscu i jednego dnia, prawdopodobnie projekt nadal byłby tylko zamiarem. Dziś wiemy, że gdyby zabrakło w naszej czwórce kogokolwiek albo gdyby było nas więcej, nie udałoby się go przeprowadzić. Zgasłby po kilku wystawach.

Start

Marzec 2018 r. W Gdańsku rozpakowujemy paczki od autorów. Pierwsza – Tadek Jaśkowiak „Wariacja fortepianowa I”. I entuzjazm, bo to praca bardzo interesująca i do tego z tzw. środowiska rzemieślniczego (a do niego też adresowaliśmy zaproszenia). Potem entuzjazm trochę przygasł, ale zostało zadowolenie – udało się, większość prac niosła w sobie klarowny komunikat.

Bo to było jedno z głównych założeń projektu – przejrzysty komunikat odczytywany przez odbiorców. Pierwsza odsłona projektu na targach Jubinale w Krakowie w czerwcu 2018 r., potem sierpień 2018 r. – Muzeum Sztuki Złotniczej. To już inna była wystawa, bo nadeszły nowe prace, a prace z mało czytelnym komunikatem lub z dopisanym tekstem do prac wyjętych z szuflady na wystawie się nie znalazły. Projekt „Moim zdaniem...” stał się wydarzeniem międzynarodowym dzięki wystawie w Magan Gallery w Londynie pod koniec 2018 r.

Właścicielem tej galerii jest Andrzej Pacak, jeden z czterech współorganizatorów. Jego prywatne kontakty poszerzyły listę uczestników o artystów nie tylko z Wielkiej Brytanii, a zaproszenia wysłane przez Galerię Sztuki w Legnicy, przed otwarciem tam wystawy projektu w końcu 2019 r., dały kolejnego kopa i przyczyniły się do pełnego sukcesu – do projektu dołączyły prace powstałe na sześciu kontynentach. Zaczęła się komfortowa sytuacja. Mogliśmy w kolejnych wystawach nie tylko pokazywać te z prac, które najlepiej odpowiadały idei projektu, ale również przebierać w proponowanych miejscach ekspozycji. I tu przydało się zaufanie, o którym wspomnieliśmy wcześniej. Zaufanie dyrektorów muzeów czy kustoszów działów, że będzie to prawdziwie artystyczne wydarzenie, a nie wciśnięta po znajomości „kicha”.

Niestety COVID-19 mocno namieszał i w muzeum w Koninie musiało być znacznie ograniczone zwiedzanie, a w Zielonej Górze wystawa, planowana na trzy i pół miesiąca, udostępniona była tylko przez niecały miesiąc. Ale tam, gdzie covid nie przeszkodził, frekwencja była znakomita: w muzeum w Zabrzu, w Sandomierzu (ponad 18 tys. zwiedzających) czy w Muzeum Bursztynu w Gdańsku (ponad 80 tys.). Dzięki uprzejmej zgodzie dyrektora Muzeum Nadwiślańskiego w Kazimierzu Dolnym dr. Piotra Kondraciuka i szefowej Muzeum Sztuki Złotniczej (oddział Muzeum Nadwiślańskiego), nieocenionej Anieli Ryndziewicz, projekt zamykamy latem 2022 r. w tymże muzeum. To swoista klamra, bo pierwsza odsłona w przestrzeni nietargowej odbyła się właśnie w Muzeum Sztuki Złotniczej.

pj-042022a-905024-327513

CDN?

Koło się zamknęło, projekt zakończony. Ale… … ale może ideę złotniczej rozmowy podejmą inni? Może docenią, że warto ją kontynuować? Zwracamy uwagę na inną w wyrazie i scenariuszu, ale uwieńczoną wspaniałymi efektami, przygotowaną w roku 2021 przez Galerię YES wystawę „Głos kobiet”. Ile w tym spotkaniu jest wspólnych elementów z naszym projektem! Na tyle dużo, że część prac, za zgodą organizatora i autorów, dołączyła do naszego projektu. A wiele prac przygotowanych z okazji cyklu wystaw „Moim zdaniem…” wzbogaciło Kolekcję Współczesnej Biżuterii Marii Magdaleny Kwiatkiewicz, właścicielki Galerii YES. Może też sami uczestnicy nadal będą dołączali komunikat do swoich projektów przy złotniczych stołach? Bo komunikat w biżuterii istniał zawsze i możliwe przecież jest i dziś, aby nie ograniczać dzieł wyłącznie do ich formy. Efektem cyklu wystaw od początku miało być wydawnictwo podsumowujące ten projekt. Jesteśmy dumni, że oto jest. Zapraszamy zatem do obejrzenia i… przeczytania (!) kolejnych stron. Przygotowującym album do druku (tu również ujawniła się nasza nuta przekory, bo nie chcieliśmy rutynowej struktury katalogu) nie było łatwo znaleźć właściwą formułę dokumentacji tak różnorodnych realizacji, technik i emocji. Bo przecież każdy z nas jest inny.

Z ostatniej chwili:

Na stronach www.moimzdaniem.info i fanpage’u www. facebook.com/wystawamoimzdaniem, wśród wielu aktualności opublikowane zostały również zdjęcia gablotek z „zawartością” w dniu otwarcia wystawy. Można zauważyć, że kilku prac w gablotkach brakuje, zastąpiły je zdjęcia, gdyż prace te uczestniczyły w innej wystawie, pokazywanej równolegle przez Galerię YES. Dotrą na swoje miejsca w pierwszych dniach września. Ale uwaga! Tak się wydarzyło, że są to już dziś zdjęcia historyczne. Nie mieliśmy pojęcia, że staną się tak szybko nieaktualne. Dziś, odwiedzając wystawę, wielu prac na ekspozycji nie zobaczycie. I nie jest to wina organizatorów ani dyrekcji Muzeum Nadwiślańskiego. Szanujemy działania naszych gospodarzy, wspieramy, bo są wspaniałymi ludźmi, którzy zostali postawieni w sytuacji logicznie absurdalnej. Do naszego projektu, dążącego do powrotu znaku biżuterii jako komunikatu, wtrącili się ci, którzy niewiele rozumieją z przekazu sztuki.

Nie odróżniają (na przykład) idei wystawy od jej elementu. Myślą krótko, więc logika przegrywa tu z ego. Ale z racji zajmowanego stanowiska (a nie mądrości i kompetencji) będący dziś decydentami na różnych poziomach, powołani do tego, aby mądrze wspierać też twórcze działania – poczuli się obrażeni. Nie projektem (chyba?). Raczej autorskimi wypowiedziami. Tematy, które najbardziej tych „mądrych ludzi” obrażały, są przywoływane przez ich sferę medialną (którą zarządza ich opcja), przez publiczne media wszelkiego typu – aż do znudzenia.

I choć właśnie te media i oni sami otwierają kontrowersyjne dyskusje i tematy, to autorska, osobista reakcja autorów, twórczy komentarz jednej lub kilku osób potrafi wytrącić ich z równowagi. Taka słabizna? Tak są niepewni swoich racji? Ludzie są mali i duzi. Cóż, niektórym nie jest wstyd, że mało pojmują. Są politykami. Na swoją miarę. Dziś tyle. Nie wiemy, jak potoczy się czas najbliższy i przyszłość wystawy. Małość bywa szkodliwa. Znacznie więcej o rozwoju sytuacji będziemy mogli napisać w kolejnym numerze „Polskiego Jubilera”. W którym też dużo więcej napiszemy o albumie kończącym projekt, o pomyśle na trwałą promocję artystów złotników.

Marek Nowaczyk, Mariusz Pajączkowski