MOIM ZDANIEM… w Muzeum Bursztynu

Trochę czasu upłynęło od ostatnich informacji publikowanych na łamach Polskiego Jubilera, a dotyczących kolejnych wydarzeń związanych z projektem „Moim zdaniem… Wystawa biżuterii z komunikatem”. Czas nadrobić zaległości.

Czas pandemii zweryfikował nasze plany. Wstępne rozmowy dotyczące kolejnych spotkań z publicznością utknęły w marcu zeszłego roku. Lockdown szczególnie zmienił zagraniczne pomysły wystawiennicze. Choć chcieliśmy, nie odbyły się spotkania w Wiedniu, Berlinie, Lizbonie, przepadły wstępne holenderskie zamierzenia, nawet nie ruszyliśmy w kierunku Barcelony. Plany wystaw w Szczecinie, Płocku, Malborku i Krakowie też nie wyszły poza nasze chęci lub wstępne ustalenia. Cóż, tak bywa. Ale, wbrew wszystkim niemożnościom i maseczkom podczas wernisaży, udało nam się przeprowadzić kilka znaczących działań w polskich muzeach. Udane wystawy w Muzeum Okręgowym w Koninie (wspaniale zostaliśmy przyjęci przez p. dyrektorkę Elżbietę Barszcz i nieocenioną Małgorzatę Szuman- Gorczycę oraz całą załogę muzeum), w Muzeum Ziemi Lubuskiej w Zielonej Górze (wspominamy ciepłe przyjęcie dyrektora Leszka Kani, który świeżo rozbudowane sale muzeum przeznaczył właśnie na nasz projekt), podczas krakowskich Targów Jubinale (okazuje się, że można wszystko zorganizować w niemożliwie krótkim czasie), oraz w Muzeum Bursztynu w Gdańsku (uff, to chyba najmocniejszy akcent tego projektu: ponad półroczna wystawa w fenomenalnej przestrzeni, którą autorom biżuterii z komunikatem udostępnił p. Waldemar Ossowski, dyrektor Muzeum Gdańska oraz szefowa/kierowniczka Muzeum Bursztynu, p. Renata Adamowicz, i to już w dniu otwarcia nowej siedziby w Wielkim Młynie) – niech będą argumentem, że chcąc działać razem, w zgodzie i z przyjaciółmi, można zorganizować naprawdę dużo. O poprzednich wystawach na łamach Polskiego Jubilera informowaliśmy wcześniej. Kogo informacje ominęły, zapraszam na stronę www.moimzdaniem. info oraz do poprzednich numerów Polskiego Jubilera. O wystawie w Gdańsku, aktualnie czynnej, chciałbym napisać więcej.

Czas na finał

Każdy projekt ma swój początek i koniec. Wystawa w Gdańsku kończy czas oświadczeń, manifestów, emocji i bardzo osobistych opowieści. Czas komunikatów wyrażanych przez artystów i projektantów, którzy zdecydowali, że właśnie poprzez formę złotniczą chcą zwrócić się do publiczności. Poczekać na ich reakcję. I ją otrzymać. To olbrzymi sukces nas wszystkich, możliwy wyłącznie dzięki uczestnikom. Rozpoczęliśmy ten projekt nieśmiało, miał trwać tylko rok, może nieco dłużej. A zrobiły się z tego cztery lata wspaniałej złotniczej przygody. Spotkały się w jednej przestrzeni prace wykonane na sześciu kontynentach. Ponad stu trzydziestu autorów, emanujących mnóstwem energii, mocnych narracji, o nieprawdopodobnej dawce informacji, będącej dla publiczności wręcz zobowiązaniem do myślenia. O nas samych. Czas na finał. Zaproszenie do wystawy w Gdańsku było ostatnim. Celem projektu, od samego początku, było udokumentowanie zdań Autorów w trwałej formie, czyli albumie. W założeniu album ma stać się wydawnictwem dokumentującym efekt tego, prawdę mówiąc, eksperymentu złotniczego, sytuującego się na granicach sztuki, sztuki złotniczej oraz socjologicznych aspektów formułowania komunikatu. Udało się to, w opinii organizatorów oraz odwiedzających wystawy, nad podziw dobrze. Obecni w projekcie zaznaczyli się w trwałej, trójwymiarowej i jakże różnorodnej wypowiedzi. Nieobecni artyści malkontenci / krytykanci, którzy nie potrafili zrozumieć idei "Moim zdaniem..."dodali nam tylko energii do kontynuowania projektu. Tym, którzy nie zdążyli, warto powiedzieć, że przecież to nie pierwszy i nie ostatni taki pomysł. Ważne, aby nie mówić tylko do siebie i artystycznych „elit”. Więc… ruszamy, aby finał miał swój czas i miejsce.

Prace nad albumem

Rozpoczęliśmy z Markiem Nowaczykiem intensywne prace przy redakcji albumu. Wiemy, że to wielkie zadanie. Wspaniale wspierają nas przyjaciele i uczestnicy projektu, ale też wiemy, że drukowana synteza tych wydarzeń i obrazów nie będzie łatwa. Jednak – zrobimy to. Podczas kolejnych pokazów okazało się, i to już podczas trzeciej wystawy (w Galerii Stowarzyszenia Bursztynników), że nadsyłane prace gromadzą się według coraz bardziej określonych haseł/ punktów tematów/idei. Wielkim doświadczeniem była dla nas aranżacja kolejnych wystaw. Ewoluowała idea stworzenia pewnego rodzaju opowieści, a raczej redakcji tej, która samoistnie powstawała w czasie, gdy dołączały kolejne osoby i prace. Z czasem tytuł jednej z nich, autorstwa Marka Nałęcz-Nieniewskiego („Każdy z nas jest inny”), stał się mottem rozpoczynającym i łączącym kolejne tematy. Podczas aranżacji ostatniej wystawy, przed rozpoczęciem prac nad albumem, dotarliśmy chyba do ostatecznej wersji opowieści. Teraz – czas na układanie zdjęć, pisanie, docieranie szczegółów. No i czas na poszukiwanie środków, które są konieczne, aby album opuścił hale drukarni. Jesteśmy dobrej myśli, razem ze sprawdzonymi przyjaciółmi czynimy starania, aby wspaniała praca uczestników została godnie podsumowana.

Spotkanie w Gdańsku

Na koniec napiszę jeszcze kilka słów o gdańskim spotkaniu. Ta wystawa będzie z pewnością rekordzistą pod względem frekwencji. Latem Muzeum Bursztynu sprzedawało ponad 1000 biletów dziennie, a niemal każdy wchodzący po pierwsze zwiedzał naszą wystawę (sala wystaw czasowych jest na parterze). Dopiero później, na kolejnych piętrach, odwiedzający mogli zobaczyć wspaniałą kolekcję bursztynów. W pierwszych dniach po otwarciu odwiedzający nie tylko zwiedzali sale, ale również nie stronili od licznych komentarzy w popularnych w Gdańsku mediach internetowych. Zainteresowanie okazała także m.in. redakcja TVP INFO Gdańsk. Ten wielogłos, często na granicy logiki, wbrew faktom i samej wystawie (cóż, czy można ocenić wystawę komentując tylko wybrane prace?) przyczynił się do prawdziwego „najazdu” chętnych, aby na własne oczy zobaczyć te „niegodziwości”. Zapas kropeczek, mający wystarczyć na cały czas trwania ekspozycji, został zużyty w ciągu kilku dni. Niektórych prac już prawie nie widać. A „kropkowa” dyskusja była tak zacięta, że czerwone i zielone znaki były w kilku warstwach przyklejane tak, aby zasłonić poprzedni kolor. Cóż, chyba nawiązaliśmy „żywy kontakt z publicznością. W Gdańsku do projektu dołączyło „gościnnie” kilka prac, które uczestniczą równolegle w wystawie zorganizowanej przez poznańską Galerię YES pt. „Głos Kobiet” oraz prace z międzynarodowego konkursu pt. „Wciąż człowiek”, przesłane przez Galerię Sztuki w Legnicy. Stało się tak na zaproszenie organizatorów, za zgodą ww. galerii i oczywiście samych autorów. Wystawa będzie trwała do końca stycznia 2022 roku. Zapraszamy. Bo kolejny pokaz, już „zaweckowanego” projektu, planowany jest dopiero latem.  Mariusz Pajączkows

Mariusz Pajączkowski