Michał Fatyga w Galerii Otwartej

W cyklu „Wystawa w otwartej szafie” 2 marca odbyło się otwarcie kolejnej wystawy autorskiej. Swoją realizację i myśl o biżuterii, opatrzoną bardzo ważnym komentarzem, pokazał Michał Fatyga

pj-2019-02av-04

Kilkanaście prac, których centralną część stanowił w różny sposób rozdzielony obiekt centralny, było pretekstem do przywołania mocnego cytatu. Wśród nich były zdania zaczerpnięte z myśli Jana Józefa Lipskiego, Alberta Einsteina, Ryszarda Kapuścińskiego, Tomasza Jastruna, abp. Desmonda Tutu, ale również J.R.R. Tolkiena i serialowego dr. House’a. To nie jest wystawa „kolorowa”, to prezentacja z przesłaniem, udowadniająca, że biżuteria może być emocjonalna, pobudzająca refleksję publiczności, po prostu mądra. Nawet wówczas, gdy nie jest designerska, kolorowa, szlachetna w materiałach – prace Michała Fatygi zostały wykonane ze srebra i trocin.

Podczas wernisażu zrodziła się refleksja, że biżuteria może być piękna, droga i szlachetna w swym wykonaniu (od wieków), designerska w klimacie i teorii przełomu XX i XXI wieku, ale jej nieuniknioną przyszłością będzie ozdoba, być może bardzo prosta, ale niosąca istotną myśl i treść. Biżuteria inteligentna. Nowa w komunikacji XXI wieku, nieczerpiąca z klimatów wymęczonych przez dziesięciolecia. Michał Fatyga chyba to czuje i nie tylko z piasku i trocin chce budować swoje prace, ale przekazuje też bardzo osobisty stosunek do odbiorcy. Prawda, że nie do każdego odbiorcy. Jedynie do tych, którzy nie tylko na formę zwrócą uwagę przelotnym spojrzeniem... Bo „...mimo reanimacji, człowiek zmarł...”