Skarb Priama stopniał przez kryzys

To miało być jedno z wydarzeń roku na Lubelszczyźnie: muzeum w Hrubieszowie zapowiadało wystawienie legendarnego skarbu wykopanego w XIX w. przez odkrywcę Troi Heinricha Schliemanna. Jednak przez kryzys, który szczególnie mocno dotknął Niemiec, nie wiadomo, czy wystawa w ogóle przyjedzie. Niezwykłej urody złota kolia, diadem królewski z 12 tysiącami kółek i 4 tysiącami złotych płytek w kształcie liści, bogato zdobiony pas paradny, kunsztowne naczynie służące do celów rytualnych, złota flasza - to niektóre elementy słynnego skarbu Priama, który Heinrich Schliemann, niemiecki archeolog amator, odkrył w 1873 r. w miejscowości Hisarlik na terenie dzisiejszej Turcji. Po zdobyciu Berlina Sowieci wywieźli go do ZSRR (w sumie ponad 8,8 tys. przedmiotów). Niemcy i Turcy do dziś starają się o jego zwrot. Skarb Priama, który obecnie jest eksponowany w berlińskim Museum für Vor-und Frühgeschichte im Charlottenburg, to wykonane w XIX w. kopie ze złota. Wypożyczany, niezmiennie wywołuje ogromne zainteresowanie zwiedzających. W grudniu ub.r. Gazeta\" pisała, że skarb Priama (czyli XIX-wieczne złote kopie) oraz 640 oryginalnych przedmiotów wykopanych przez Schliemanna (antyczne naczynia, narzędzia, przedmioty sztuki, dokumentacja badań) ma przyjechać do Muzeum im. ks. Stanisława Staszica w Hrubieszowie. Ekspozycja \"Troja - sen Heinricha Schliemanna\" miała trafić na Lubelszczyznę dzięki kontaktom prof. Andrzeja Kokowskiego, szefa Instytutu Archeologii UMCS. - Mamy doskonałe relacje z niemieckimi muzealnikami i historykami - tłumaczył naukowiec. - Już wcześniej organizowaliśmy z ich pomocą, w Niemczech, wystawy z naszych wykopalisk dotyczących Gotów i Wandalów.
Wystawa miała być dostępna dla zwiedzających od czerwca lub lipca tego roku, przez okres czterech miesięcy. Jednak nie będzie. Jej otwarcie opóźni się co najmniej do jesieni. Nie jest jasne, kiedy w ogóle ekspozycja przyjedzie do Hrubieszowa. - Sprawę skomplikował kryzys gospodarczy - tłumaczy Bartłomiej Bartecki, szef działu archeologicznego Muzeum im. ks. Stanisława Staszica w Hrubieszowie. - Według pierwotnej umowy niemieckie muzeum miało zrezygnować z honorarium za wypożyczenie nam ekspozycji. To jakieś 30 tys. euro - suma, której nasza placówka żadną miarą nie byłaby w stanie zebrać. Tymczasem jednak w Niemczech z powodu kryzysu weszła w życie ustawa, która zabrania nierentownych przedsięwzięć. To znaczy takich, których koszt ponosi skarb Niemiec. I wypożyczenie nam ekspozycji stanęło pod znakiem zapytania. W międzyczasie zmienił się też dyrektor berlińskiego muzeum, co w praktyce oznaczało, że negocjacje musieliśmy rozpoczynać od nowa. Przekonujemy, że ustalenia dotyczące wypożyczenia nam wystawy zapadły, nim nowe prawo weszło w życie, ale Niemcy na razie nie podjęli jeszcze decyzji o terminie przekazania nam jej.
Bartecki dodaje, że muzeum zdążyło się już przygotować na przyjazd skarbu Priama. Specjalnie do tego celu został zainstalowany monitoring. Powstał też katalog ekspozycji. - Trzeba jeszcze opłacić specjalny strzeżony transport z Berlina do Hrubieszowa oraz ubezpieczenie za każdy miesiąc ekspozycji. Liczyliśmy na sponsorów. Ale nie mając pewności co do terminu otwarcia wystawy, nie możemy się o nich starać. Nie możemy też występować o wsparcie do polskiego resortu kultury. Czekamy więc na telefon z Berlina - mówi Bartecki. Patronat nad wystawą w Hrubieszowie mieli objąć ambasadorzy Polski, Niemiec, Turcji i Ukrainy. Wstęp dla obywateli Ukrainy miał być darmowy.