Artykuły z działu

Przeglądasz dział LUDZIE BRANŻY (id:52)
w numerze 01/2022 (id:187)

Ilość artykułów w dziale: 1

pj-2022-01

30-lecie Srebra w Legnicy

Rozmowa z Justyną Teodorczyk, dyrektorką Galerii Sztuki w Legnicy

w22pj-544858-504340

Ostatni rok upłynął nam w cieniu pandemii. Wiele imprez w branży jubilerskiej zostało odwołanych, inne przełożono, artyści mieli mało okazji do prezentacji swojej sztuki szerokiemu gronu odbiorców. Galeria Sztuki w Legnicy mimo wszystko zorganizowała festiwal Srebro. Jak się to pani udało?

Realizacja Legnickiego Festiwalu Srebro 2021 udała się, co rzeczywiście należy uznać za wielki sukces Galerii Sztuki, instytucji – podkreślam – wcale nie wielkiej, z takim też zespołem i budżetem. Dla nas przeprowadzenie wydarzenia w formule hybrydowej i skali międzynarodowej, co zawsze jest wielkim wysiłkiem organizacyjnym, było wyjątkowo pochłaniające. Biorąc pod uwagę realia pandemii i trudności wynikłe z tych okoliczności, chyba dokonaliśmy cudu (śmiech). Jestem skłonna odwołać słowo „chyba”, gdy przypomnę sobie, jak pozytywnie odebrano naszą realizację w środowisku w kraju, na świecie, jakim sukcesem ją okrzyknięto i jak doceniono nasze pomysły na działania – i te wirtualne, i te stacjonarne. Podkreślam, że wszystko to zrobiła ekipa, którą można policzyć na palcach dwóch, góra trzech rąk, oraz że zer w budżecie imprezy było dużo mniej niż wspomnianych palców.

Jak ocenia pani ubiegły rok z perspektywy dyrektor Galerii Sztuki? Czy można powiedzieć, że był on rokiem udanym czy wprost przeciwnie?

Trudno przechodzą przez gardło słowa, że poprzedni rok był udany, powiedzmy może, że nie zmarnowaliśmy go. Dla nas przede wszystkim był to rok Srebra, w odróżnieniu od poprzedniego, gdzie w przeddzień obrad jury na świat spadł lockdown i musieliśmy podjąć decyzję o odwołaniu festiwalu. Po czasie okazało się, że słuszną, ale wówczas, w marcu 2020 r., niezwykle trudną i dramatyczną. A wracając do roku 2021, udało nam się zrobić bardzo dużo na srebrnej niwie. Dość wymienić sam festiwal, czyli jego kilkanaście wystaw z całego globu (najdalsza z Chin), a także wiele wydarzeń w przestrzeni wirtualnej – obrady jury, otwarcia, spotkania z artystami, gala wręczenia nagród, oprowadzania po ekspozycjach itp. Ale to nie wszystko. Dzięki hojności głównego mecenasa, jakim od lat pozostaje KGHM, udało nam się też po raz pierwszy opracować galerię kilkudziesięciu prac dzięki technice fotogrametrii (3D), dorównując czołowym muzeom w standardach digitalizacji i upowszechniania zbiorów. Zrobiliśmy też spore zakupy do kolekcji, którą budujemy od dwóch dekad. Wisienką na torcie na koniec złotniczego roku była wystawa „Głos kobiet” przygotowana przez poznańską Galerię Yes Marii Magdaleny Kwiatkiewicz, która ponownie zwróciła uwagę publiczności na – pozaartystyczną – społeczną moc biżuterii i artystek. A zatem mimo że nie był to wymarzony rok, to okazał się pracowity i na pewno nie był spisany na straty.

Na początku pandemii wielu artystów, a co za tym idzie, także galerii sztuki przeniosło się do sieci. Początkowo zainteresowanie publiczności było duże, jednak z czasem zapał do uczestniczenia w życiu artystycznym za pośrednictwem internetu nieco zelżał. Jak ocenia pani przyszłość „wirtualnej biżuterii”?

Odwrócę pytanie: czy uwierzyliśmy, że biżuteria, najbardziej cielesna ze sztuk, może funkcjonować w oderwaniu od noszącego, dla którego jest przeznaczona, bez dotyku czy swoich fizycznych właściwości? Analogicznie, jako miłośniczka fizycznego kontaktu z dziełem sztuki, szelestu i zapachu przewracanej strony książki, kurzu na deskach sceny teatralnej i koncertowych basów na klatce piersiowej, nie mogę wyobrazić sobie takiego świata, także dla biżuterii. Sztuka w ogóle jest fizyczna, sztuczna – jak mówi sama etymologia – i wolałabym, żeby ta jej umowność nie realizowała się na poziomie złudzenia optycznego, że tak niewdzięcznie nazwę tu świat wirtualny. Mam nadzieję, że jako ludzie jak najszybciej wrócimy do kontaktu tête-à-tête, a jako odbiorcy – do magicznej bliskości z dziełem, efektu przestrzeni wystawy, po prostu do świata, w którym sztuka rządzi się własnymi prawami, wśród których namacalność, zmysłowość, konkretność i materialność odgrywają ważne role.

Czy można powiedzieć, że pandemia wniosła coś dobrego do świata biżuterii artystycznej?

Ogólnie rzecz biorąc, ta sytuacja przeniosła sztukę, jak całe życie, do świata wirtualnego. To jest fakt, z którym nie zamierzam dyskutować. Tym bardziej oceniać go, bo jestem często dość surowa w takich ocenach. Albo zbyt przywiązana do autentycznych relacji dzieło – odbiorca. Co na pewno przyniosły nowe realia, to konieczność opowiadania o sztuce i „uzdalnienia” jej, przybliżania, dzielenia się nią na odległość. Cała ta narracja „obok” jest w porządku, ale czy udaje się w tym zachować sedno – to mnie czasem naprawdę nurtuje. Liczę, że odpowiedzi znajdę w wymowie tegorocznego 30. Międzynarodowego Konkursu Sztuki Złotniczej Dotyk/Touch…

Trzydziestolecie skłania do refleksji. Jakie wydarzenia związane z Międzynarodowym Konkursem Sztuki Złotniczej uważa pani za najważniejsze?

W trzydziestoleciu za najważniejsze zdecydowanie uważam właśnie trzydzieści lat historii, czyli całą materialną i mentalną spuściznę konkursu wraz z jej dwudziestowiecznymi podwalinami, które są świadectwem narodzin, autonomizacji i krystalizacji mocno artystycznego czy krytycznego sznytu rodzimej sztuki złotniczej. Powstały wtedy przełomowe prace, wytyczono ważne kierunki, wewnątrz środowiska twórczego padały znaczące słowa o sile zaczynów, a anegdoty zapisały się w historii. Wiele o tym można przeczytać w katalogach wystaw HandMade 1 i 2, które zrealizowaliśmy w latach 2019 i 2021, oraz naszych przekrojowych wydawnictwach. Potem wraz z umiędzynarodowieniem konkursów w XXI wieku zjawisko to nabrało kontekstu i rozpędu globalnego, który składa się na dalsze rozdziały tej dziedziny sztuki. To będą też pojedyncze migawki, jak wystawa „Skandal”, którą oprócz publiczności oceniał też prokurator, zwycięski obiekt w postaci projekcji dokumentującej rozpuszczenie dzieła (krzyża) w kwasie, niezapomniane performansy Mietka Gryzy, burzliwe posiedzenia jury grożące zerwaniem werdyktu czy wirtualne, bezdotykowe obrady ekspertów uwięzionych we własnych ekranach. Mówię tu o edycjach, które pamiętam z kolorowych zdjęć i międzynarodowych „czasów”. Mam nadzieję, że czytając to, starsi koledzy bywający w Legnicy, gdy nie było komórek, a zdjęcia wywoływało się czarno-białe, uśmiechają się pod nosem, że my, młodzi, jesteśmy sztubakami.

Międzynarodowemu Konkursowi Sztuki Złotniczej co roku towarzyszy festiwal Srebro. Jak w tym roku będzie wyglądało to wielkie złotnicze święto biżuterii artystycznej?

Nareszcie spotkamy się w Legnicy podczas kulminacji! Już zapraszam i polecam rezerwować w grafiku daty 13-14 maja 2022 r. Pracujemy pełną parą, by zaprezentować kilkanaście wystaw. Oprócz flagowego konkursu (30. MKSZ Dotyk) odbędą się także pokazy zbiorowe i indywidualne, wystawy przekrojowe i retrospektywne oraz wiele wydarzeń towarzyszących ekspozycjom biżuterii autorskiej. Wśród nich warto zapowiedzieć kolejny jubileusz – Stowarzyszenie Twórców Form Złotniczych zaprezentuje zbiorową wystawę ukazującą ponad 100 prac, do której pretekstem stało się 30-lecie istnienia organizacji, czy choćby wystawy prof. Andrzeja Bossa z Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi, który m.in. zaskoczy nas nową kolekcją, oraz Felicii Mülbaier z Niemiec, wyrażającej się w rzeźbiarskich obiektach biżuteryjnych oraz poetyckich szkicach. W cyklu Srebrne Szkoły pokażemy prace wykładowców i studentów Wydziału Projektowania w Metalu Uniwersytetu Nauk Stosowanych i Sztuki HAWK z Hildesheim (Niemcy). Swoją pierwszą wystawę indywidualną pokaże Angelika Kwiatkowska, absolwentka studiów licencjackich w Pracowni Projektowania Biżuterii na Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi. Tradycyjnie będzie można zobaczyć także projekty biżuterii nagrodzone i zakwalifikowane w 26. Międzynarodowym Konkursie na Projekt Biżuterii z Bursztynem Amberif Design Award: Bursztyn jako nagroda!, organizowanym przez Międzynarodowe Targi Gdańskie. My sami także przygotowujemy wystawienniczą niespodziankę, w dodatku w formie nie tylko stacjonarnej, ale i wirtualnego odpowiednika, co wobec powyższych wypowiedzi dodaję trochę przekornie. Mam nadzieję, że udało mi się zaostrzyć ciekawość i zachęcić wszystkich do osobistego uczestnictwa w Legnickim Festiwalu Srebro!

Dziękuję za rozmowę. 

Rozmawiała Marta Andrzejczak