Artykuły z działu

Przeglądasz dział LUDZIE BRANŻY (id:52)
w numerze 04/2017 (id:158)

Ilość artykułów w dziale: 1

pj-2017-04

Patrzeć w głąb biżuterii

Rozmowa ze Zbigniewem Kraską, dyrektorem Galerii Sztuki w Legnicy

pws-2017-08a-01

Za nami 26. Międzynarodowy Konkurs Sztuki Złotniczej, którego zorganizowanie w tym roku stało pod znakiem zapytania. Na szczęście wszystko się udało i co najważniejsze zakończyło kolejnym sukcesem. Jak ocenia pan tegoroczny konkurs oraz kontrowersje, które wzbudził?

Zbigniew Kraska: Prace nadesłane na tegoroczny konkurs należy ocenić bardzo wysoko. Ze względu na to, że – po pierwsze – faktycznie w stopniu większym niż zazwyczaj odnosiły się do tematu, po drugie – charakteryzowały się wyjątkowo wysokim poziomem wykonawczym. Te dwa czynniki ułatwiły zapewne pracę jury, które w tym roku było wyjątkowo zgodne w swoich ocenach. W porównaniu z poprzednimi latami trzon wystawy pokonkursowej oraz laureaci konkursu zostali wyłonieni niezwykle szybko. Co do kontrowersji, to istotnie publiczność festiwalowa od lat przyzwyczaiła się do mniej lub bardziej wyraźnej atmosfery „skandalu” czy „prowokacji” wokół festiwalowego programu. Należy jednak pamiętać, że wywoływanie skandali nigdy nie było naszym celem w jakimkolwiek sensie, a kontrowersje wokół niektórych wydarzeń czy propozycji artystycznych są od zarania wpisane w praktykę artystyczną, może nawet – zaryzykuję – są pożądane i często oczekiwane przez publiczność. Tegoroczny konkurs i festiwal były jednak wyjątkowe również pod tym względem. Wbrew oczekiwaniom, ani „Tożsamość” jako temat konkursu i zarazem motyw przewodni całego festiwalu, ani jego konkretne, materialne rezultaty nie wzbudziły kontrowersji. Być może po latach obcowania z tym szczególnym rodzajem sztuki biżuterii, jaka promowana jest na festiwalu Srebro, zarówno publiczność, jak i dziennikarze zmienili swój stosunek do tego typu prac: zaczęli patrzeć „głębiej”, a doceniając formę czy warsztat, wnikać w ich tematykę i skupiać się na komunikacie, jaki w sobie niosą. Proszę zwrócić uwagę, że praca Susanne Matsche, laureatki Grand Prix tegorocznego konkursu, do niedawna wielu osobom mogła wydać się kontrowersyjna, a jednak tak się nie stało. Z jednej strony, jest to praca szalenie aktualna w sensie odniesienia do tematu tożsamości, bo dotyka znienawidzonej w Polsce sfery tzw. gender, z drugiej zaś – charakteryzuje się znakomitym warsztatem. W podobny sposób można w zasadzie scharakteryzować wszystkie zwycięskie i wyróżnione prace, przy czym każda z nich traktuje o innym aspekcie tożsamości.

pws-2017-08a-02

To wszystko zapewne pozwoliło odbiorcom bardziej skoncentrować się na wartości artystycznej prezentowanych prac niż na ich ewentualnych „skandalogennych” aspektach. Te reakcje, czy raczej ich brak, są też świadectwem procesu zmian mentalnych, obyczajowych, cywilizacyjnych, jakie zachodzą w naszym społeczeństwie. Zastanawiające, że mamy tutaj do czynienia z syndromem rozwierających się nożyc: z jednej strony – coraz więcej osób świadomie patrzy głębiej i szerzej, z drugiej – przybywa radykałów, dla których obskurantyzm, ksenofobia czy nietolerancja przestają być powodem do wstydu. To ci drudzy kreują i napędzają skandale. Może tym razem nie dostarczyliśmy im wystarczająco mocnych inspiracji?

Galeria Sztuki w Legnicy jest jedną z najważniejszych instytucji, nie boję się powiedzieć – na świecie, tak aktywnie promujących sztukę złotniczą. Jednak współczesny świat zdaje się tego nie zauważać. Z jednej strony, biżuteria autorska jest jedną z najdynamiczniej rozwijających się gałęzi sztuki współczesnej, z drugiej – nie zajmuje należnego jej miejsca w dyskursie na temat sztuki współczesnej. Państwo stale z tym walczą, jednak biżuteria nie ma godnej pozycji w hierarchii sztuk pięknych. Czym można wytłumaczyć to zjawisko?

Niestety, wciąż zmagamy się z archaicznym i obecnie już zdezaktualizowanym podziałem na sztuki piękne i rzemiosło. Większość odbiorców ciągle hołduje przekonaniu, że biżuteria to typowo użytkowe błyskotki, i tego typu prac oczekuje. Niektórzy bardziej wyrafinowani odbiorcy i znawcy sztuki nie widzą w biżuterii dziedziny sztuki i pomijają ją w swoim dyskursie, chociaż doceniają jej warsztatową czy formalną maestrię wykonania, o wartości komercyjnej nie wspominając. Nie widzą schizofrenicznej sprzeczności w swoich poglądach, że doceniając charakterystyczne dla sztuki wartości estetyczne czy warsztatowe biżuterii oraz proces ich tworzenia, jednocześnie odmawiają im miana, bądź deprecjonują ich status dzieła sztuki. Wciąż też nie docenia się społecznej wartości i roli biżuterii. Językiem obecnej polityki można by nazwać biżuterię „drugim sortem” sztuki. Na tyle, na ile możemy, staramy się rugować te absurdy z języka refleksji o biżuterii, neutralizować protekcjonalny wobec niej ton krytyków i kuratorów sztuki oraz przekonywać, że małe nie tylko potrafi być piękne, ale i wartościowe w szerokim sensie artystycznym. Obecnie obserwujemy pewne – jakkolwiek wciąż niewielkie i niewystarczające – efekty naszych działań w tym zakresie. Świadomość rangi biżuterii zdaje się stale wzrastać, choć jest to proces bardzo powolny, nieporównanie wolniejszy niż w innych częściach świata, jak choćby u naszych zachodnich sąsiadów. Istnieją dwie główne przyczyny tego stanu rzeczy. Po pierwsze, w Niemczech i innych krajach Zachodu proces dezaktualizacji podziału na sztuki piękne i rzemiosło w świadomości twórców i odbiorców zaczął się o wiele wcześniej niż w Polsce. Po drugie, funkcjonuje tam nieporównanie więcej galerii i instytucji promujących biżuterię jako dziedzinę sztuki współczesnej. W Polsce natomiast nasza galeria jest pod tym względem samotną wyspą lub – co najwyżej – jedną z bardzo nielicznych samotnych wysepek.

Organizowany przez Galerię Sztuki w Legnicy Międzynarodowy Konkurs Sztuki Złotniczej jest jednym z najbardziej prestiżowych i opiniotwórczych na całym świecie. Swoje dzieła przesyłają na niego złotnicy z całego świata, a wybór jury zawsze spotyka się z wielkim zainteresowaniem. Jak udało się państwu tego dokonać?

„Zawiniła” tu przede wszystkim systematyczna praca, trwająca już od niemal trzech dekad, oraz – choć w niewystarczającym wciąż stopniu – ponadlokalna promocja. Od ponad 20 lat budujemy naszą bazę adresową, dzięki której docieramy do ogromnej i stale wzrastającej liczby artystów, czasopism branżowych, szkół i stowarzyszeń złotniczych oraz pokrewnych instytucji i organizacji. Bardzo ważną decyzją była zmiana perspektywy i strategii działania poprzez zmianę formuły i zasięgu imprezy – od 2000 r. postanowiliśmy działać bardziej międzynarodowo i otwarcie. Duże znaczenie miało rozpoczęcie współpracy ze Sławkiem Fijałkowskim w roli tzw. konsultanta merytorycznego. Niezwykle trafną strategią dla promocji i budowania wizerunku imprezy okazał się też bardzo przemyślany wybór jurorów. Do konkursowego jury od samego początku staraliśmy się zapraszać najbardziej cenione, uznane postaci ze świata złotniczego, które gwarantowały, z jednej strony, wysoki poziom konkursu, a z drugiej – jego promocję i rozgłos. Nie zapominajmy też o wydawnictwach (katalogach), które od początku towarzyszyły konkursowi i były jego znakomitymi „emisariuszami” nie tylko w Europie. Bardzo zresztą doceniamy tę rolę papierowych publikacji do dziś, dlatego zawsze dokładamy wszelkich starań, aby prezentowały one doskonałą jakość edytorską pod każdym względem – publikowanych zdjęć, tekstów i całej oprawy graficznej. I na koniec z przyjemnością podkreślę rolę całej załogi galerii, na początku w większości młodej i niedoświadczonej, ale szybko się uczącej, a przede wszystkim autentycznie i ogromnie zaangażowanej dla sprawy Srebra. W jakiejś mierze oddaje to motto naszego festiwalu: „W Legnicy zawsze oddychamy Srebrem”.

W jaki sposób należy oddziaływać na Polaków, aby postrzegali biżuterię nie jako ozdobę, ale dzieło sztuki współczesnej?

Przede wszystkim edukować estetycznie i ogólnie – kulturalnie. Mam tutaj na myśli nie tylko szkoły i uczelnie, lecz także całą ikonosferę, w której żyjemy, a za której kształt, funkcje i społeczną rolę (znaczenie) odpowiada – oprócz nas – także władza i biznes. Co z tego, że na przykład na festiwalu widz zetknie się ze wspaniałą sztuką, skoro obok na ulicy porażą go monstrualne i kiczowate donice, „łowickie” elewacje, krzywe chodniki czy hałaśliwe disco polo. Trzeba też organizować jak najwięcej prezentacji biżuterii artystycznej. Festiwal Srebro odbywa się tylko raz w roku, ale festiwalowe wystawy wyruszają w podróż zaraz po jego zakończeniu. Staramy się pokazywać je wszędzie tam, gdzie jest szansa spotkania jak najszerszego odbiorcy w jakikolwiek sposób zainteresowanego tematyką biżuterii. Idei promowania biżuterii jako dzieła sztuki współczesnej służą też inne nasze działania, jak organizowanie sesji naukowych, pokazów i warsztatów, podczas których staramy się prezentować to drugie oblicze biżuterii, gdzie liczy się koncept, pomysł, szeroki kontekst biżuteryjnego dzieła sztuki. Współczesna biżuteria artystyczna to przecież znakomite medium służące opisowi świata, kontestowaniu zastanej rzeczywistości i wyrażaniu emocji współczesnego człowieka. Jej twórcy to artyści, którzy w swoich pracach zawierają nierzadko bardzo sprecyzowane komunikaty, będące wyrazem ich własnej refleksji lub też mające na celu zainicjowanie takiej refleksji u odbiorcy, poruszenie go, wzburzenie czy wzruszenie. Współczesna biżuteria artystyczna jako rzeźba w małej skali znakomicie się do tych celów nadaje. Nasza galeria organizowała wiele projektów eksplorujących właśnie te funkcje biżuterii. Warto wymienić choćby jeden z nich: projekt „Meanings and Attachments” („Znaczenia i załączniki”) realizowany wspólnie ze znakomitą artystką Mah Raną z Londynu, w którym staraliśmy się zwrócić uwagę na związek biżuterii z emocjonalnością twórcy i odbiorcy oraz z szerokim kontekstem procesu jej tworzenia i użytkowania.

pws-2017-08a-03

Legnica wyznacza nowe perspektywy w ocenie prac złotniczych, zmienia świadomość społeczeństwa, przesuwa granice w sztuce. Konkursy są przez Galerię Sztuki w Legnicy organizowane od 26 lat. Jak ocenia pan zmiany, które dokonały się we współczesnej sztuce złotniczej w ostatnim ćwierćwieczu?

Na początek ważne, zwłaszcza dla młodszych czytelników, sprostowanie: tradycja legnickich konkursów jest tak samo długa, jak historia Srebra w Legnicy. Zaczęło się to w 1979 r. pod nazwą I Ogólnopolskiego Przeglądu Form Złotniczych, a organizowanego potem nie zawsze z roczną częstotliwością. Przekształcenie nazwy, umiędzynarodowienie i ustabilizowanie w formie corocznych konkursów tematycznych nastąpiło ostatecznie właśnie w 2000 r. A wracając do pytania, to zarówno w samej biżuterii, jak i wokół biżuterii zmieniło się bardzo dużo, bo też świat wokół nas zmienił się diametralnie. Prześledzenie bezpośrednich źródeł, charakteru, przebiegu i rezultatów tych zmian – to temat na potężną dysertację. W tej rozmowie możemy zaledwie musnąć problem i z konieczności dokonać skrótów, uproszczeń. Po pierwsze więc, współcześnie mamy do czynienia z przesunięciem aksjologicznym, polegającym na tym, że o wartości biżuterii współczesnej nie stanowi – a w każdym razie nie jest już decydująca – komercyjna wartość zastosowanych materiałów czy wyjątkowa maestria wykonania. Oczywiście, ten aspekt biżuterii wciąż ma znaczenie, ale wydaje się, że dla coraz węższej grupy ludzi. W zależności od perspektywy spojrzenia zjawisko to może potwierdzać pauperyzację społeczeństw bądź wzrost jego świadomości estetycznej, kulturowej, ekonomicznej, ekologicznej etc. Po drugie, zmianom/przyczynom mentalnym, towarzyszą też – i to wręcz w rewolucyjnym zakresie – zmiany materiałowe, techniczne i technologiczne. Kiedyś o wartości biżuterii oprócz jakości wykonania decydowała wartość użytych materiałów. Obecnie o wartości dzieła biżuteryjnego stanowią głównie koncept i efekt wizualny, a także – coraz częściej – „moralna czystość” surowców: czy zostały pozyskane lub wytworzone bez naruszenia norm humanitarnych lub ekologicznych. Postęp cywilizacyjny, zwłaszcza cyfryzacja, zrodziły nowe technologie wyrobu biżuterii, z których współcześni twórcy skwapliwie korzystają. Zachodzące zmiany świetnie odzwierciedla np. twórczość Marcina Tymińskiego, który całe życie pracował z materiałami szlachetnymi, a na wystawę podsumowującą jego twórczość przygotował totalną niespodziankę: wystawa składała się bowiem wyłącznie z prac wykonanych w polimerze. Kolejnym zjawiskiem w biżuterii (i nie tylko) wydaje się przesuwanie czy wręcz zacieranie granic, przenikanie i mieszanie pojęć, rozluźnianie reguł. Kiedyś reguły były sztywne: każdy wiedział, jak powinien wyglądać pierścionek, jak naszyjnik, a jak bransoleta. Dzisiaj cechy biżuterii związane z jej funkcjonalnością straciły na znaczeniu, choć wciąż są istotne. Liczy się bardziej efekt końcowy: ma być interesująco i estetycznie. Funkcja, przeznaczenie obiektu biżuteryjnego nie muszą być oczywiste; często jest tak, że decyduje o nich dopiero odbiorca czy nabywca. Zmiany dotyczą też samego sposobu prezentowania biżuterii. Aranżacja wystawy biżuteryjnej stała się niemal integralną częścią prezentowanych dzieł sztuki. W jakiś sposób wiąże się to również z powstaniem zupełnie nowych rodzajów biżuterii, definiowanych właśnie poprzez swój kontekst ekspozycyjny. Tak np. spotykamy dziś biżuterię świetlną, mobilną, wirtualną, miejską – podkreślenie roli kontekstu i sposobu ekspozycji zaprasza do eksperymentowania. Jak oceniam te zmiany? Pozytywnie, oczywiście także z pewnym dystansem, pamiętając, że nie wszystko złoto co się świeci. Czas jako weryfikator wartości jest niezawodny, dlatego przy wielu eksperymentach warto jeszcze poczekać z oceną. Dziedzina i rynek tradycyjnej biżuterii rządzą się własnymi prawami, mają się dobrze i będą istniały zawsze. Ważne jest, aby rozumieć, iż biżuteria artystyczna nie jest konkurencyjna w stosunku do tej tradycyjnej, przynajmniej na razie. To osobna dziedzina, niezależna gałąź sztuki, która zmienia się i rozwija, a te właśnie czynniki zapewniają dziedzinom sztuki przetrwanie.

pws-2017-08a-04

Nie ulega wątpliwości, że Festiwal Srebro zmienił świat sztuki złotniczej w Polsce, wywołał prawdziwą rewolucję. Niejeden osiadłby na laurach, jednak pan wraz z całym zespołem niestrudzenie stara się rewolucjonizować dalej. Jakie widzi pan perspektywy rozwoju samego festiwalu i sztuki złotniczej w najbliższym czasie?

Zamiast o rewolucji wolałbym mówić o zmianie z dodatkiem jakiegoś przymiotnika, ale ostatnio to piękne, obiecujące, dające nadzieję słowo tak się zdewaluowało, że aż strach go używać. W sprawie perspektyw festiwalu przenika mnie dojmujące poczucie déjà vu, bo widzę sytuacyjne analogie z rokiem 2000. Był to moment przesilenia i przełomu Srebra, w wyniku którego przewartościowano wszystkie aspekty imprezy. Otóż zdaje mi się, że dotychczasowa formuła – choć wciąż się sprawdza – nosi znamiona pewnego zużycia i wymaga odświeżenia. Jak radykalnego, to się za chwilę okaże, bo jest za wcześnie, by mówić o szczegółach, nad którymi już pracujemy. Pozwolę więc sobie jedynie hasłowo zasygnalizować problemy wymagające namysłu i rozwiązania. Przede wszystkim należy ustabilizować finansowanie festiwalu, bo dotychczasowe jest ciągłym balansowaniem na linie, ryzykiem i niewiadomą do ostatniej, kulminacyjnej chwili, bo sponsorska łaska jest kapryśna i nieprzewidywalna. Nie mając zapewnionego budżetowania w swojej dotacji podstawowej, nie możemy ani precyzyjnie zaplanować, ani zrealizować dużej bądź co bądź międzynarodowej imprezy. To brzmi niepoważnie, ale takie są realia, dlatego rozwiązanie tej kwestii jest – jak mawia filozof – imperatywem kategorycznym. Chcemy też odświeżyć formułę festiwalu, zmienić jego zasięg i parametry organizacyjne. Nazywamy to roboczo i żartobliwie „demokratyzacją, dekoncentracją, rozszerzeniem, rewitalizacją, rekonstrukcją” imprezy. Zamierzamy wzmocnić „centrum dowodzenia” poprzez powołanie mądrej, energetycznej i oczywiście „kontrowersyjnej” rady programowej festiwalu, wprowadzić nowe cykle wystawowe i wydarzenia towarzyszące, a z konkursów uczynić zasadę organizacyjno-programową. Więcej ma być też eksperymentów i nowych mediów biżuterii. Pragniemy rozbudować stosunkowo niedawno zapoczątkowany cykl J-Lab, prezentujący biżuterię eksperymentalną, nowe kierunki i możliwości rozwoju tej dziedziny sztuki. Chcielibyśmy również włączyć do Srebra cykl konkursów kuratorskich, które dałyby szansę zrealizowania wielu fantastycznych pomysłów, na które dotychczas stale brakuje funduszy. Pomysłów mamy sporo, chcemy je tylko jeszcze skonsultować w środowisku. Oczywiście, pragniemy iść z duchem czasu i unowocześniać Srebro pod względem aranżacyjnym. Od lat naszą ambicją jest również przestrzenna i czasowa ekspansja festiwalu, chcemy m.in., by biżuteria wyszła z galerii, by zaczęła być obecna w naturalnym otoczeniu Legnicy. Moją ostatnią idée fix jest zamiar przejęcia dla imprezy i stałej siedziby Srebra legnickiego Zamku. Pod względem czasowym zaś pragnę oczywiście, by festiwal był w jakiś sposób obecny i dostępny przez cały rok, nie tylko przez jeden miesiąc w roku. Myślę tu o wspomnianych wcześniej konkursach kuratorskich, które mogłyby odbywać się w różnych terminach w ciągu roku, ale również o intensyfikacji podróżowania festiwalowych wystaw. No i ostatnia kwestia – promocja festiwalu. Nie jest z tym najlepiej, bo ciągle na niej oszczędzamy. Musimy jednak znaleźć dobrą i skuteczną formułę kontaktu z odbiorcami, sposób na zbudowanie licznego i stałego „elektoratu” dla partii „współczesna biżuteria i Legnicki Festiwal Srebro”. Jak mówiłem przy okazji innego pytania, staramy się jak najszerzej promować współczesną biżuterię i pokazywać ją w jak największej ilości miejsc, ale na tym polu stale jest bardzo dużo do zrobienia. Najsmutniejszy jest fakt, że mnóstwo możliwości i świetnych pomysłów w tym zakresie pozostaje niewykorzystanych z najbardziej prozaicznej przyczyny – braku funduszy czy ograniczeń technicznych, jak np. sprzęt do prezentacji eksponatów. Wierzę jednak, że w kontekście przyszłości festiwalu uda się przywrócić właściwy sens słów „dobra zmiana”.