Artykuły z działu

Przeglądasz dział DOBRE BO POLSKIE (id:55)
w numerze 07-08/2011 (id:99)

Ilość artykułów w dziale: 1

Tworzenie biżuterii to wyrażanie własnej osobowości

Rozmowa z Agnieszką Łukasiak-Kłosek,
projektantką
biżuterii,

dwukrotną stypendystką Prezydenta Miasta
Gdańska.

Polski
Jubiler
:
Skąd u absolwentki
malarstwa
Akademii Sztuk Pięknych
w Gdańsku wzięło się zamiłowanie do
biżuterii?
Agnieszka Łukasiak-Kłosek: Zawsze interesowało
mnie wiele dziedzin sztuki i próba
wyrażania swoich emocji w różnoraki sposób
przy pomocy rozmaitych środków wyrazu
– i tak jest do tej pory. Próbowałam wielu
technik: od malarstwa przez grafikę, fotografikę,
tkaninę, a nawet witraż czy ceramikę
i rzeźbę. Nie lubię ograniczeń i zamykania
siebie w ściśle określonych ramach. Biżuteria
zawsze „chodziła mi po głowie”, jednak
studia w tej dziedzinie wiązały się z opuszczeniem
Trójmiasta – a to swego czasu było
dla mnie trudne. Wybrałam zatem studia
malarskie a biżuterią zajmowałam się równolegle,
ucząc się jej w dużej mierze na
własnych błędach. Teraz biżuteria jest dla
mnie najważniejsza, choć cały czas chętnie
sięgam również po pędzel czy aparat dla
relaksu.


Jaki wpływ ma malarstwo na Pani projekty
biżuteryjne?


Każdą dziedzinę mojej pracy artystycznej
traktuję odrębnie. W każdej z nich szukam
czegoś innego i stawiam sobie inne wyzwania.
W malarstwie interesuje mnie np.
kwestia światła, a w biżuterii bryła. Nie łączę
ze sobą tych dwóch dziedzin.



Jest Pani niezwykle wszechstronną
artystką – z jednej
strony zajmuje się Pani biżuterią
i rzeźbą z drugiej fotografią
i malarstwem. Jak udaje się
Pani pogodzić te, wydawałoby się
zgoła odmienne, wymiary sztuki?

To chyba po prostu kwestia charakteru,
samozaparcia, organizacji i podzielności
uwagi. Potrafię się skupić na danym zadaniu
(niezależnie od dziedziny), które sobie postawie
za cel i realizuję je najlepiej jak potrafię.
Dzięki różnorodności w pracy unikam „zmęczenia
materiałem” i z nową energią mogę
zacząć kolejny projekt. Największym problemem
przy pogodzeniu tylu zajęć jest czas.
Mam jeszcze bardzo dużo niezrealizowanych
pomysłów, ale na większość z nich nie
wystarczy jeden wieczór. Wiem jednak, że
im plan działania jest bardziej napięty, tym
więcej można osiągnąć bez poczucia, że czas
przecieka przez palce. Lubię takie pozytywne
zmęczenie.

Tworzenie biżuterii jest niezwykle
trudną sztuką – z jednej
strony wymaga od
artysty umiejętności
warsztatowych, z drugiej
zaprezentowania
publiczności
oryginalnego
konceptu,
przekazania idei za pośrednictwem
kosztowności.
Nie można zapominać, że
biżuteria jest przedmiotem utylitarnym,
który musi „nadawać się do noszenia”. Jak
udaje się Pani osiągnąć konsensus pomiędzy
skrajnie odmiennymi oczekiwaniami
odbiorców wobec biżuterii?

Tworzenie biżuterii to dla mnie przede
wszystkim wyrażanie własnej osobowości.
Moje prace pokazują kim jestem, co lubię,
co mnie interesuje (kolorystyka, forma,
tematyka). Moja biżuteria jest więc dla określonej
grupy odbiorców, którzy w pewien
sposób są do mnie podobni i odnajdują
w moich pracach cząstkę siebie. Dlatego
właśnie klientki często wracają po coś nowego
do tego samego autora. To jest najcudowniejsze
w tej pracy. Bardzo cenię sobie
bezpośredni kontakt z klientem. Często
słyszę, że „nowoczesna” biżuteria jest
dla ludzi młodych. Niejednokrotnie
s i ę jednak przekonałam, że to
nie wiek ma tu znaczenie.
Wszytko dzieje się
w naszej duszy. A umiejętności
warsztatowe?
Cóż… praktyka, praktyka,
praktyka. Tu zawsze
jest jeszcze wiele do
nauki.

Jest Pani laureatką
wielu konkursów
biżuteryjnych.
Pani prace
zostały zauważone
w Legnicy,
podczas targów
Amberif a także
Złoto Srebro Czas. Jak konkursy, organizowane przez promotorów
polskiej sztuki biżuteryjnej, wpłynęły
na Pani twórczość? Jak ocenia Pani ich rolę?

Konkursy są dla mnie bardzo ważne. Miałam
szczęście spotkać na swojej drodze ludzi,
którzy pomogli mi technicznie zrealizować
mój pierwszy konkursowy projekt biżuteryjny.
Praca została wyróżniona właśnie na
Amberifie. To był dla mnie wyraźny sygnał,
żeby podążyć w tym kierunku i tak zaczęła
się moja przygoda z biżuterią. Dziś konkursy
są dla mnie wyjątkowym pretekstem do
pobudzenia zalęgających gdzieś bardziej
abstrakcyjnych myśli, które rzadko mogę
wykorzystać przy wzornictwie komercyjnym,
codziennym. Bardzo sobie cenię takie chwile,
są one doskonałym treningiem dla umysłu,
uwalniają wyobraźnię artystyczną, gdzie nie
tylko forma jest istotna, ale również i treść.
Nadmienię, że biorę udział w konkursach
związanych nie tylko z biżuterią, np. w roku
2007 moja praca została wyróżniona na
Triennale Współczesnej Tkaniny Artystycznej.



W Pani biżuterii widoczny jest
indywidualny styl i próba
przekraczania granic stawianych
przez materiał, w którym Pani
pracuje. Jak wygląda u Pani
proces tworzenia?

Staram się postawić sobie pytanie:
czego jeszcze nie było? A jeśli jeszcze
czegoś nie było – to w sumie dlaczego?
W ten sposób np. powstała moja seria
pierścionków „w poprzek”, bo przecież
kto powiedział, że pierścionek musi być
wzdłuż palca? Albo kto powiedział, że
obrączka musi być okrągła? Ja bardzo
lubię robić obrączki kwadratowe.
Staram się znaleźć takie rzeczy, które
są mocno zakorzenione w naszej świadomości
jako jakiś standard i wtedy szukam rozwiązania
na przekór. Pracuję bardzo różnie:
czasem zaczynam od przelewania moich
splątanych myśli na papier za pomocą ołówka
(do czasu aż znajdę właściwą formę),
a często pomysły rodzą się „przypadkiem”
podczas pracy nad czymś zupełnie innym.
Lubię również niekiedy wplatać do
moich prac jakieś niestandardowe
materiały
(np. kauczuk
czy skorupę
strusiego
jaja).

Jaki jest Pani ulubiony materiał, z którego
tworzy pani biżuterię? Dlaczego właśnie
one?


Głównie srebro i kamienie naturalne. Kamienie
mają taką różnorodność form i barw, że nigdy
nie potrafiłam przejść koło nich obojętnie.
A czemu srebro? Po pierwsze o wiele bardziej
podoba mi się kolor srebra niż np. złota.
Łatwiej mi też łączyć go z kolorami
kamieni. Po drugie
jest to mate- riał, w którym nauczyłam
się pracować. Nie ukrywam jednak,
że coraz częściej zastanawiam się
nad „rozpracowaniem” również innych
metali, jak np. aluminium. Zobaczymy czy
się uda.

Biżuteria autorska oceniana jest
przez znawców sztuki współczesnej,
nie można jednak zapominać, że
o sukcesie decydują jednak przede
wszystkim konsumenci
– odbiorcy. Czy
wydaje
się
Pani,
że możliwe jest pogodzenie sukcesu komercyjnego
z artystycznym? Jak wygląda to
w Pani przypadku?

Pogodzenie tych dwóch
rzeczy jest bardzo
trudne. Inaczej jednak projektuję
biżuterię na konkursy czy wystawy (gdzie
można puścić wodze artystycznej wyobraźni
i złamać pewne konwencje), a inaczej tę
dla swoich klientów (która musi być dopracowana
wzorniczo, ale przede wszystkim ma
być biżuterią użytkową). Mimo wszystko
jedno i drugie jest ze sobą ściśle powiązane
i wpływa na siebie. Jeśli osiągnie się sukces
na płaszczyźnie wydarzeń artystycznych ma
to wpływ na sukces komercyjny (w różnym
stopniu, ale jednak!). Klientki lubią nosić
rzeczy artystów, których nazwisko przestaje
być anonimowe i których dzieła zostały
zauważone oraz docenione przez specjalistów
w danej dziedzinie. Z drugiej strony
sukces komercyjny jest niezbędny dla sukcesu
artystycznego. Działania artystyczne
często wymagają dużego nakładu finansowego.
Problem przyziemny, ale bez naszych
klientów trudny do pokonania.


Jakie ma Pani plany na przyszłość?

Marzę o jakiejś inspirującej podroży. A potem
pełna nowych pomysłów znowu usiądę do
projektowania.
Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Marta Andrzejczak