Artykuły z działu

Przeglądasz dział LUDZIE BRANŻY (id:52)
w numerze 04/2011 (id:96)

Ilość artykułów w dziale: 1

Biżuteria powinna mieć “metkę”

Rozmowa z Marcinem Tymińskim nowym prezesem Stowarzyszenia Twórców Form Złotniczych

Polski Jubiler: Zastał Pan wybrany nowym
prezesem Stowarzyszenia Twórców Form
Złotniczych. Zajmie Pan miejsce, które
przez niemal dwadzieścia lat piastowane
było przez Andrzeja Bielaka. Co planuje
Pan zmienić w STFZ, a jakie działania
będzie Pan kontynuował?


Marcin Tymiński, prezes Stowarzyszenia
Twórców Form Złotniczych:
Przez 20 lat
STFZ prowadził ściśle określone działania
wspierające członków i całe środowisko,
więc nie ma powodu, żeby to zmieniać.
Niemniej jednak świeża krew w zarządzie
i radzie programowej będzie kontynuować
te działania ze spotęgowaną energią…

Jak STFZ może wpłynąć na polski rynek
jubilerski? Jakie działania należy podjąć,
aby biżuteria artystyczna – polska sztuka
złotnicza, była wśród naszych rodaków
częściej kupowana i przede wszystkim
cieszyła się wśród nich uznaniem?

Jest to bez wątpienia wielki problem naszego
rynku, nad którym staramy się zapanować.
Sądzę jednak, że wszyscy mamy na
to wpływ. Stowarzyszenie ma plan wzajemnej
współpracy i wzajemnej promocji, mam
nadzieję, że w czerwcu będę w stanie na
ten temat powiedzieć coś więcej, jak
będziemy po pierwszych spotkaniach
z właścicielami Galerii.


Stale rosnące ceny złota i srebra powodują,
że Polacy przeznaczają mniejsze
środki finansowe na zakupy w salonach
jubilerskich, a jeśli się już na nie decydują
to zazwyczaj kupują biżuterię produkowaną
seryjnie. Jak można zmienić ten
stan rzeczy? Jakie działania należy podejmować,
aby złota biżuteria traktowana
była w Polsce nie tylko jako inwestycja
kapitału czy drogocenna ozdoba kupowana
z okazji rodzinnych uroczystości,
ale jako lokata w dzieło sztuki współczesnej?

Problem w tym, że cena złota czy srebra
nie ma tu nic do rzeczy i to nie ona ma
wpływ na słabnącą z roku na rok sprzedaż.
Biżuteria była, jest i będzie zawsze droga.
Zależnie od zamożności klienta dany segment
ma się lepiej lub gorzej. Niestety,
staliśmy się ofiarami rozwoju technologicznego,
głównie elektroniki, która jest coraz
tańsza, mam tu na myśli kamery, telefony,
mp3 itp., które skutecznie wypierają biżuterię
z listy potencjalnych upominków.
Myślę jednak, że możemy się przed tym
bronić, ale tylko w jeden sposób: należy
produkować rzeczy dobre a nie tanie, czyli
idziemy nie na ilość tylko na jakość. Tylko
patrzeć, jak znowu w cenie będzie ręczna
praca, niepowtarzalne wzornictwo. Druga
strona medalu to trendy i moda, za którymi
musimy podążać. Żyjemy w czasach,
w których liczy się „metka” tak więc moim
zdaniem budowanie marki to jedyne wyjście.
Mam nadzieję, że wyroby oznaczone
metką, być może te oznaczone metką STFZ
będą tymi z najwyższej półki poszukiwanymi
i cenionym przez klientów. Jesteśmy
w trakcie przygotowywania planu licznych
wystaw w ciekawych miejscach, otwartych
dla publiczności, STFZ będzie wspierał
działania promujące takie miejsca i takie
wydarzenia. Może to jest właśnie recepta
na poprawienie naszej sytuacji.


Jakie plany na najbliższą przyszłość ma
STFZ?

Gdzie będzie można zapoznać się
z efektami Państwa pracy?
Już dziś zapraszam na wystawę do Galerii
przy Fabryczce w Wołominie − można
zobaczyć tam wystawę STFZ.eko. W niedługim
czasie mam nadzieję uda się tam
zorganizować coś jeszcze. Dodam, że
Galeria przy Fabryczce to piękne i magiczne
miejsce, będąc tam po raz pierwszy
byłem oczarowany. Obecnie pracujemy
również nad najnowszą edycją konkursu
„Prezentacje 2011”, który mam nadzieję
z roku na rok powiększy grono zainteresowanych
nim artystów, a co za tym idzie
wiąże się to z piękną i obszerną wystawą,
która pojedzie w Polską i w świat…


Jak ocenia Pan polski rynek złotniczy?
W którą stronę w najbliższej przyszłości
będzie on ewoluował?

Niestety, sądzę, że kryzys nas nie ominął
i dopiero teraz z dwuletnim opóźnieniem
do nas dotarł i będzie to bardzo ciężki rok
przed wieloma z nas. Dlatego tak ważne jest wspieranie się wzajemnie, ogólne
promowanie naszej sztuki i produkcji,
z której żyją polscy artyści.


W jaki sposób Stowarzyszenie Twórców
Form Złotniczych pomaga młodym adeptom
złotnictwa?

 Jak to mówią, nie pytaj co STFZ może
zrobić dla ciebie, zapytaj co ty możesz
zrobić dla STFZ… Oczywiście to taki żarcik,
ale jest w nim ziarno prawdy. Sama przynależność
do STFZ to znalezienie się
w gronie najlepszych i możliwość prezentacji
swoich prac na całym świecie, ponadto
stowarzyszenie to źródło informacji
o wystawach, konkursach, nowych technologiach,
narzędziach i imprezach targowych,
w planach mamy organizację warsztatów.
Będąc jednym z nas masz możliwość wystawiania
się ze swoimi pracami w Polsce i nie
tylko na specjalnych warunkach w wydzielonych
stanowiskach z biżuterią autorską
i designerską…

Na polskim rynku jubilerskim pojawia się
coraz więcej biżuterii wykonanej przez
amatorów, którzy aspirują do miana
artystów i oferują klientom biżuterię
wykonaną własnoręcznie. Biżuteria, która
pojawia się w sprzedaży jest biżuterią
tanią i wykonaną, bardzo często z pominięciem
warsztatu rzemieślniczego,
z niskiej jakości materiałów. Czy środowisko
twórców – złotników, jubilerów nie
powinno podjąć zdecydowanych działań
w zakresie edukacji społeczeństwa, aby
Polacy zdawali sobie sprawę, że tania
biżuteria nie jest biżuterią, którą można
założyć na każdą okazję?

To prawda rynek zalewa „biżuteria”, która
tak naprawdę powinna nosić nazwę
„ozdoba” i z prawdziwą biżuterią ma
niewiele wspólnego. Materiały kiepskiej
jakości i technologia oparta jedynie na
nawlekaniu być może psuje rynek, ale
nie możemy zabronić nikomu tego robić.
Jedynym lekarstwem jest z naszej strony
robienie biżuterii dobrej i sprzedawanie
jej w miejscach nazywanych GALERIAMI
pod własnym nazwiskiem i metką np.
STFZ, która mam nadzieję, zawsze gwarantuje
wysoką jakoś wyrobu. Byłoby
świetnie móc edukować społeczeństwo
w kwestii estetyki, technologii, ale wiemy,
że nie jest to takie proste bo dotarcie
z takimi informacjami do mediów, które
dziś spełniają funkcje wyroczni co dobre,
a co nie jest po prostu bardzo trudne, co
nie znaczy niemożliwe. W każdym razie
będziemy próbować.

Dużym problem osób zawodowo zajmujących
się tworzeniem biżuterii jest
trudne do wyegzekwowania prawo autorskie.
Powszechnie można spotkać się ze
zjawiskiem kopiowania wzorów biżuterii.
Czy STFZ będzie starało się podjąć jakiekolwiek
działania zmierzające do ochrony
własności intelektualnej oraz praw
majątkowych twórców biżuterii?


Prawo autorskie w polskich warunkach jest
bardzo trudne do egzekwowania, ale
z pewnością będziemy podejmować kroki
w tym kierunku, same chęci niestety nie
wystarczą, będzie konieczna praca prawnika,
który orientuje się w przepisach tylko
w tym zakresie. Na dzień dzisiejszy mogę
tylko powiedzieć, zobaczymy co da się
zrobić… Na pewno metodą jest nie oglądanie
się za siebie, tylko robienie nowych
wzorów, tak żeby konkurencja zawszy była
z tyłu.



Jak ocenia Pan polskie wzornictwo biżuteryjne
na tle trendów, które pojawiają
się w Europie? Jak polscy twórcy radzą
sobie na arenie międzynarodowej i jakie
działania można podjąć, aby ich prace
zostały zauważone przez międzynarodową
publiczność?

Polskie wzornictwo oceniam dobrze, oczywiście
bywa różnie, kiedyś usłyszałem od
starszego kolegi z STFZ, że „artystą się nie
jest, artystą się bywa” i to jest prawda…
A co możemy zrobić, żeby promować nasze
wzornictwo na świecie? Oczywiście droga
jest tylko jedna i STFZ daje takie możliwości,
trzeba prezentować prace na naszych
wystawach, brać czynny udział w konkursach,
które organizujemy, a świat stoi przed
nami otworem…


Obecnie jedną z najdynamiczniej rozwijających
się gałęzi sztuki współczesnej
jest sztuka biżuteryjna. Czy wydaje się
Panu, że w najbliższym czasie designerzy
biżuterii będą obecni w przestrzeni
medialnej na takich samych prawach jak
projektanci ubrań?

Zależy to tylko od nas samych. Kreatorzy
mody przez wiele lat budowali swoje marki
i mam nadzieję, że nam uda się również
wypromować własne. Być może najlepszym
rozwiązaniem jest współpraca i wspólne
pokazy, których przykłady pojawiają się od
wielu lat na Gali targów Amberif. Jest to
świetny pomysł, że artyści mogą wzajemnie
się inspirować i tworzyć wspólne kolekcje.
Być może to jest właśnie klucz do edukacji
naszych potencjalnych odbiorców ? 😉
W końcu gdzieś muszą zobaczyć co z czym
i jak się nosi.
Dziękuję za rozmowę. 

Rozmawiała Marta Andrzejczak