Artykuły z działu

Przeglądasz dział DOBRE BO POLSKIE (id:55)
w numerze 10/2010 (id:91)

Ilość artykułów w dziale: 1

Zrównoważona biżuteria

Artysta pracuje w branży jubilerskiej od ponad 25 lat. Doświadczenie zawodowe zdobył współpracując z takimi markami, jak Dior czy Van Cleef and Arpels. Jest autorem kompletu biżuterii dla byłej pierwszej damy USA Hillary Clinton. Przez wiele lat prowadził galerię autorską we Francji. Teraz jego prace można znaleźć między innymi na stronie www.karloff-jewellery.pl


„Polski Jubiler”: Powoli, ale jednak zmienia się podejście Polek i Polaków do oryginalnej biżuterii. Biżuteria staje się informacją przekazaną światu na temat osoby ją noszącej. Co sądzi pan o zmieniającej się modzie wśród Polaków, którzy znacznie częściej eksperymentują i kupują nietuzinkową biżuterię?

Karloff Jewellery: Dla twórców biżuterii unikatowej jest to dobry zwiastun. Cieszy mnie, że Polacy coraz częściej sięgają po biżuterię unikatową. W czasach, kiedy liczy się ilość, a nie jakość, każdy unikat ma swoją wartość i cenę, którą trzeba za niego zapłacić. Kobiety chcą się czuć pięknie, wyjątkowo i oryginalnie, dlatego też coraz częściej decydują się na zakup produktu, który jest jedyny w swoim wzorze i rodzaju. Dzięki temu mają pewność, że na ulicy, bankiecie, w biurze czy na gali nie spotkają nikogo, kto będzie nosił tę samą kolię, bransoletę, buty, torebkę, czy kolczyki.


Jak pan, jako twórca unikatowej biżuterii, zapatruje się na oczekiwania klientów?

Od 25 lat staram się wyjść naprzeciw oczekiwaniom odbiorców mojej biżuterii. Tworząc biżuterię na indywidualne zamówienie, staram się poznać osobę, dla której dany produkt jest tworzony, tak aby jak najbardziej odzwierciedlić charakter i styl klienta. Zdarza się także, że klientki wysyłają mi np. zdjęcie butów czy sukni, do których pasować ma biżuteria, a cała reszta, czyli wzór czy kruszec, zależy wyłącznie od mojej wyobraźni.


Kim są odbiorcy pana biżuterii? Czy tworzy pan biżuterię dla konkretnej grupy klientów, czy też eksperymentuje pan z formą i tworzy dla osób, które odnajdą siebie w tworzonych przez pana kosztownościach?

Nie tworzę biżuterii dla konkretnej grupy klientów. Zdaję sobie sprawę z tego, iż tworząc unikaty, nie mogę liczyć, że trafią one do każdego odbiorcy. Niektóre moje klientki z uśmiechem na ustach przyznają, że są już uzależnione od moich prac. Co mnie tylko cieszy. Wiem jednak, że moja twórczość nie przemawia do wszystkich w tym samym stopniu. Kim są odbiorcy mojej biżuterii? W dobie sprzedaży internetowej nie da sie poznać każdego odbiorcy, a szkoda. Podczas mojej pracy zawodowej miałem zaszczyt projektować oraz wykonywać zamówienia dla Hillary Clinton, Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Rady Europy oraz dla osób ze świata mediów.


Jak zaczęła się pana przygoda z biżuterią? Dlaczego zdecydował się pan wyrażać siebie poprzez kosztowności?

Od najmłodszych lat miałem styczność z jubilerstwem, ponieważ mój ojciec hobbystycznie zajmował się jej wyrobem. Podglądając go jak tworzy, wiedziałem, że pójdę w jego ślady. A od piętnastego roku życia stało się to moją pasją. Podczas mojej kariery zawodowej miałem szansę zdobywać szlify zawodowe we Francji, w warsztatach złotniczych firm Dior i Van Cleef & Arpels.


Czym dla pana jest biżuteria?

Biżuteria jest dla mnie codziennością, która zamyka w sobie pasję, hobby i sposób na życie.


Jaką część procesu artystycznego lubi pan najbardziej, a jaka sprawia panu najmniej satysfakcji?

Aby stworzyć produkt, musi on przejść wiele etapów. Zaczyna się od inspiracji i pomysłu, który nagle pojawia się w głowie, i dojrzewa czekając na odpowiednią chwilę. Wszystko powstaje w kawałku złota lub srebra, które za pomocą rąk, narzędzi, palnika dają produkt finalny. W całym procesie tworzenia biżuterii najbardziej nie lubię etapu polerowania. Można to zauważyć w pewnej surowości moich prac, którą równoważę lekkością wzoru, formą oraz kamieniami.


Czy podporządkowuje pan sztukę tworzenia materiałowi, z jakim pan pracuje? Czy ważniejszy jest dla pana projekt biżuterii, czy może nadrzędną sprawą jest dla pana materiał, z jakiego pan tworzy, i jemu podporządkowuje pan proces tworzenia biżuterii?

Tak samo swobodnie czuję się, pracując w złocie, jak i w srebrze, oprawiając w te metale kamienie szlachetne, półszlachetne czy naturalne perły. Nadrzędną sprawą w procesie tworzenia jest dla mnie projekt czy np. wytyczne klienta. Metale, z których powstaje biżuteria, są tylko półproduktem.


Tworzy pan niezwykle piękną, ale także niespotykaną biżuterię. W jaki sposób osiąga pan zamierzony efekt? Skąd czerpie pan inspiracje w swojej pracy?

Dziękuję za komplement. Trudno jest jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie: tyle jest na nie odpowiedzi, ilu jest projektantów. Skąd czerpiemy inspirację… Jeżeli chodzi o mnie, to inspiruje mnie zupełnie wszystko. Nawet kiedy śpię, pojawiają się pomysły nowych wzorów, które we śnie odkładają się na specjalną półkę, a rano, kiedy siadam do pracy, przystępuję do ich realizacji.


Co chce pan powiedzieć światu za pośrednictwem swojej sztuki?

Nie ośmieliłbym się nazywać swojej twórczości sztuką.


Biżuteria autorska oceniana jest przez znawców sztuki, jednak jej miarą jest także sukces komercyjny. Jak godzi pan ze sobą te dwie, wydawałoby się niemożliwe do pogodzenia, dziedziny, jakimi są sukces komercyjny i artystyczny? Jak przełożyć artystyczne inspiracje na zainteresowanie klientów?

Cieszy mnie fakt, że to, co tworzę, znajduje uznanie moich klientów. Według mnie nie można postawić znaku równości między tworzeniem unikatów a komercją na dużą skalę. To zostawiam największym komercyjnym producentom tej branży. Czuję się spełniony w tym, co robię. Odnoszę się z dużym szacunkiem do znawców sztuki. Niemniej ocenę tego, co tworzę, pozostawiam tylko i wyłącznie swoim klientom, których uznaję za jedynych sprawiedliwych jurorów, i to dzięki nim robię to, co kocham najbardziej. Dziękuję za rozmowę

Rozmawiała Marta Andrzejczak