Artykuły z działu

Przeglądasz dział LUDZIE BRANŻY (id:52)
w numerze 09/2009 (id:80)

Ilość artykułów w dziale: 1

Trwa walka z wiatrakami

Janusz Kowalski
jest przewodniczącym Ogólnopolskiej Komisji Złotniczo-Jubilerskiej Związku Rzemiosła Polskiego, cechmistrzem Cechu Złotników, Jubilerów i Pokrewnych Zawodów Małopolskiej Izby Rzemiosła i Przedsiębiorczości w Krakowie

Polski Jubiler: Do podstawowej działalności Związku Rzemiosła Polskiego należy reprezentowanie interesów rzemiosła wobec organów władzy i administracji, sądów oraz organizacji społecznych i gospodarczych w kraju i za granicą. Jak wypełniacie państwo tę działalność względem polskiego jubilerstwa? Co mogą osiągnąć polscy jubilerzy dzięki państwa działalności?

Janusz Kowalski: Po roku 1989 w związku ze zmianą ustawy o działalności rzemiosła liczba rzemieślników zrzeszonych w cechach, izbach i Związku Rzemiosła znacznie zmalała. Pomimo usilnych starań władz i aktywu rzemiosła nie udało się przyciągnąć do organizacji nowych ludzi, jak również tych, którzy odeszli. Wprowadzenie ustawy mówiącej, że można wykonywać każdą działalność usługową bez przynależności do jakiejkolwiek organizacji, jak również bez kwalifikacji doprowadziło do obecnej sytuacji. Staramy się propagować wśród społeczeństwa usługi kwalifikowane, tzn. takie, których wykonanie daje pełną gwarancję fachowości i uczciwości. Niestety, brak jakichkolwiek przepisów, które by jednoznacznie ukróciły praktyki nierzetelności, niefachowości i bylejakości doprowadza do tego, że zła robota wypiera dobrą.

P.J.: ZRP podejmuje działania, które mają za zadanie przygotować polskie przedsiębiorstwa do pełnoprawnego uczestniczenia ze swoimi produktami na rynku Unii Europejskiej. Jak wyglądają te działania i na co może liczyć polska branża jubilerska na międzynarodowym rynku?

J.K.: Dyrektywa unijna mówiąca o swobodzie przepływu usług w krajach członkowskich została źle zinterpretowana przez władze polityczne i rządowe naszego kraju i, pomimo usilnych starań Związku Rzemiosła Polskiego, jak również Ogólnopolskiej Komisji Złotniczo-Jubilerskiej, nie dało się wywalczyć równouprawnienia między usługami i produkcją rodzimych rzemieślników a pozostałymi krajami Unii. Walka o odpowiednie traktowanie rynku usług jest do tej pory walką z wiatrakami. W związku z tym rodzima branża jubilerska – pomimo wzrostu – nie może nawiązać równorzędnej konkurencji z innymi państwami nie tylko unijnymi. Przykład: Rosja.

P.J.: Jakie działania podjęte bądź przez ZRP, bądź przez samych przedsiębiorców mogą pomóc polskiej branży jubilerskiej w zmniejszeniu dystansu wobec konkurencji w sprzedaży naszej biżuterii za granicą?

J.K.: Aby zmniejszyć dystans wobec konkurentów naszej biżuterii nie tylko za granicą należy: po pierwsze – odbudować zniszczone po osławionej reformie oświaty szkolnictwo zawodowe, i to w oparciu o konsultacje ze środowiskiem branżowym i rzemieślniczym prowadzącym naukę zawodu od dziesięcioleci, a nie robić błędu i powierzać reformę szkolnictwa zawodowego niefachowym i niekompetentnym urzędnikom. A po drugie, należy wprowadzić przepisy regulujące import biżuterii małowartościowej (chińskiej, indyjskiej) do naszego kraju, a równocześnie usprawnić eksport rodzimy, co wiąże się ze zmianą szeregu bzdurnych przepisów.

P.J.: W ostatnim czasie na łamach prasy polskiej rozgorzała dyskusja na temat wstąpienia Polski do strefy euro. Czy wspólna waluta będzie miała znaczenie dla rynku jubilerskiego? A jeśli tak, to jakie?

J.K.: Jeżeli gospodarka, jak również usługi rzeczowe i bytowe naszego kraju, staną wreszcie na wysokości zadania jak w cywilizowanym kraju, nie będzie miało znaczenia, jaka waluta jest obowiązująca.

P.J.: Na polskim rynku biżuteryjnym widać ogólną tendencję przenoszenia się salonów jubilerskich do centrów handlowych a także zdominowanie rynku przez wielkie korporacje jubilerskie, takie jak W. Kruk, Apart czy Yes. Natomiast w bazie REGON zarejestrowanych jest prawie cztery i pół tysiąca podmiotów gospodarczych trudniących się ogólnie pojętym przemysłem biżuteryjnym, z czego ponad 90 proc. z nich to firmy małe, zatrudniające do dziewięciu osób. Jak w takiej sytuacji powinny zachować się małe przedsiębiorstwa, aby nie zniknąć z rynku i móc konkurować z wielkimi graczami?

J.K.: Panuje błędne przekonanie, że małe przedsiębiorstwo usługowo-rzemieślnicze ma konkurować z wielkimi firmami typu: Kruk, Apart czy Yes. To tak jakby znana, mała firma krawiecka pana Turbasy chciała konkurować z Wólczanką czy Bytomiem, w których ubrania są powtarzane w setkach egzemplarzy, i patrząc na noszących je ludzi, widzimy manekiny ubrane w te same mundury. Jeżeli zasłonilibyśmy nazwy firm w hipermarketach i wszędzie dali jednakowe meble, to widzielibyśmy we wszystkich gablotach te same powtarzające się wyroby przeważnie z importu. Są to wyroby również nabywane przez pewną grupę klientów, którym nie przeszkadza kupowanie wyrobów jubilerskich obok sklepu z butami lub kawiarni sprzedającej fast food. Małe firmy specjalizują się głównie w biżuterii indywidualnej, jednostkowej, wykonywanej na zamówienie, w atmosferze pachnącej kawy i bliskiego kontaktu z wykonawcą. Dlatego też firmy takie na pewno nie znikną z rynku, aczkolwiek może okresowo zmniejszyć się ich liczba z uwagi na to, że społeczeństwo w dobie kryzysu jest niezamożne, ale zawsze pewna grupa wybitnych fachowców pozostanie.

P.J.: Jednym z głównych celów przedsiębiorstw rzemieślniczych jest uczenie zawodu nowych adeptów. Związek Rzemiosła Polskiego czynnie włącza się w wypełnianie przez firmy tej funkcji. Jak z punktu widzenia tak wielkiego podmiotu wygląda nauczanie zawodu jubilera w Polsce? Jak zmieniła się ta sytuacja na przestrzeni lat? I w jakim kierunku prowadzone są zmiany?

J.K.: W związku z coraz mniejszą liczbą rzemieślników zrzeszonych, a także, jak już wcześniej wspominałem, ze zniszczeniem szkolnictwa zawodowego zmniejszyła się znacznie liczba chętnych do nauki zawodu. Wynika to również z tego, że błędna polityka edukacyjno-gospodarcza zniosła wymóg kwalifikacji do wykonywania tego zawodu. Słynne twierdzenie prof. Balcerowicza, że “niewidzialna ręka rynku wszystko wyrówna” niestety nie sprawdza się w praktyce, którą to praktykę potwierdza nie mniej słynne powiedzenie Mikołaja Kopernika, że “zły pieniądz wypiera dobry pieniądz”. W związku z tym, że zostały zniesione wszelkie wymogi i nie ma żadnej odpowiedzialności, poza sądową, która trwa, jak to w naszym kraju bywa – latami, doprowadzono do tego, że coraz mniej uzdolnionej młodzieży trafia do tak żmudnego, trudnego, ale pięknego zawodu, jakim jest złotnictwo.

P.J.: Jakiej można spodziewać się przyszłości rzemiosła jubilerskiego w Polsce? Czy będzie się ono dynamicznie rozwijało, czy wprost przeciwnie – zostanie ono wyparte przez importowaną, gotową biżuterię?

J.K.: Wszystko zależy od wzrostu świadomości społecznej – co to jest popieranie własnej gospodarki, co to jest patriotyzm lokalny i państwowy, jak również wzrost chęci pokazania innym, że również my, jako społeczeństwo, potrafimy być zorganizowani, wydajni i umiemy zadbać o własne narodowe interesy. Dopóki nie będzie jasnej, opartej o rzetelną wiedzę współpracy z fachowcami w dziedzinie wszelkich branż zawodowych, a tylko urzędnicy – nie znając meritum sprawy – będą wykonywać ruchy pozorowane i mnożyć sztuczne bariery i przeszkody, tak długo nic nie będzie się w Polsce rozwijało. Nie tylko biżuteria zostanie wyparta przez import. Najlepszy dowód, że są kraje, które potrafiły to zrozumieć – są to Chiny, Indie i szereg innych, które wiedzą, że jedynie rozwój własnej nauki w każdej dziedzinie powoduje wzrost gospodarczy i dobrobyt społeczeństwa.


Rozmawiała Marta Andrzejczak