Artykuły z działu

Przeglądasz dział RYNEK (id:45)
w numerze 06/2008 (id:70)

Ilość artykułów w dziale: 2

Przejęcie W.Kruk – przestroga dla bursztynników

Przejęcie spółki W.Kruk to sygnał, że w Polsce będzie koniunktura na markowe wyroby jubilerskie i przestroga dla polskich bursztynników, że tworzona przez nich przez całe lata na świecie marka biżuterii z bursztynem może być przejęta przez silną kapitałowo spółkę, i to bez jakiegokolwiek odstępnego. Jeszcze nikt kilka miesięcy temu nie wyobrażał sobie, że Wojciech Kruk może utracić wpływ na rozwój salonów jubilerskich W.Kruk.

Tymczasem niemożliwe stało się faktem i jubiler z Poznania, którego tradycje złotnicze sięgają 1840 roku, musiał podjąć decyzję o znaczącej redukcji zaangażowania swojej rodziny w spółkę W.Kruk. W swoim oficjalnym oświadczeniu napisał, że nie widząc możliwości kontynuowania współpracy, jako strategiczny akcjonariusz spółki, zdecydował się wraz z rodziną odpowiedzieć na wezwanie do sprzedaży akcji, pozostawiając sobie jedynie 3,03 procenta z ponad 23 procent.

Przejęcie marki bursztynu

űadna z firm bursztynniczych nie jest spółką akcyjną, więc nie grozi jej przejęcie w ten sposób. Co prawda plotkowano onegdaj, że największa polska firma S&A Bursztynowa Biżuteria z Gdyni wybiera się na giełdę, ale rzeczywistość tego nie potwierdziła. Ważne jednak, żeby trójmiejscy bursztynnicy wyciągnęli nauczkę z ostatnich wypadków związanych z przejęciem W.Kruk. Nie udało się im bowiem do tej pory stworzyć ogólnopolskiej sieci markowych salonów, w których w sposób w pełni profesjonalny sprzedawano by, prezentowano i promowano wyroby jubilerskie z bursztynem.

Na ten fakt i na zagrożenia z nim związane wskazuje m.in. strategia klastra Gdańska Delta Bursztynu, która powstała we współpracy środowisk bursztynniczych z Instytutem Badań nad Gospodarką Rynkową. Po pierwsze, bursztynnicy najczęściej nie mają wpływu na żadną z faz życia produktu, oczywiście poza produkcją. Po drugie, stopniowo mogą stać się jedynie podwykonawcami dużych i silnych kapitałowo firm posiadających sieć markowych salonów jubilerskich i przyglądać się, jak te ostatnie zarabiają krocie na bursztynowych ozdobach, jednocześnie wymagając od nich coraz niższych cen zakupu i coraz dłuższych terminów płatności.

Jak przejęto firmę W.Kruk?

W pierwszej dekadzie maja giełdę zelektryzowała wiadomość, że Vistula & Wólczanka (V&W) postanowiła przejąć Kruka. Firmy wykorzystały fakt, że ok. 40 proc. akcji poznańskiej spółki znajdowało się w rękach funduszy, a ok. 36 proc. stanowiło tzw. free float i zawezwała akcjonariuszy do odsprzedaży akcji (za każdą płaciła ok. 10 procent więcej od jej rynkowej wartości). Fundusze inwestycyjne i mniejsi inwestorzy wykorzystali to, aby podreperować swoje notowania.

Wojciech Kruk wraz z rodziną odradzał sprzedaż akcji na wezwanie V&W i chciał, żeby ich spółka wykupywała udziały akcjonariuszy. W odpowiedzi Vistula podniosła swoją cenę i po kilku dniach Wojciech Kruk musiał się poddać. Spółka W. Kruk posiada obecnie 49 renomowanych salonów jubilerskich oraz 27 salonów z luksusową modą damską marki Deni Cler. W 2005 r. spółka zarobiła na czysto 3,9 mln zł – czyli prawie o 1,7 mln więcej niż w roku poprzednim. Rok 2006 zamknął się dwukrotnie większym zyskiem, a 2007 r. był pod tym względem rekordowy – 15 mln zł zysku netto.

Znamienne, że w tym roku nagrodę dla najlepszego kupca Gdańskiego Centrum Bursztynu zdobyła firma Apart, właściciel największej sieci salonów w Polsce. Niemal z tych samych przyczyn to spółka W.Kruk wygrywała przetargi na ekspozycję wyrobów jubilerskich z bursztynem jako polskiego produktu eksportowego w ramach narodowych pawilonów na wystawach Expo i uzyskiwała z tego tytułu przychody odpowiadające rocznym przychodom trzech salonów jubilerskich w atrakcyjnych miejscach handlowych w Polsce.

Jeżeli dodamy do tego, że znajomość marek dobrych firm bursztynniczych jest wśród klientów ostatecznych nikła, a wzornictwo kojarzone jedynie z tradycyjnymi wyrobami, to całkiem realnym zagrożeniem staje się przejęcie marki polskich wyrobów z bursztynem, i to nieodpłatne.

O czym nie wie Sharon Stone?

Jeżeli firmy V&W mogły przejąć W.Kruk, a anonimowa grupa inwestycyjna z Hongkongu przejęła słynny szwajcarski dom aukcyjny Antiquorum, to nie trudno sobie wyobrazić, że jakaś silna kapitałowo firma zacznie promować markowe wyroby z bursztynem, profesjonalnie je oznaczać, prezentować, eksponować i promować, sprowadzając dotychczasowych liderów branży bursztynniczej do roli podwykonawców. Ludzie, którzy znają historię branży jubilerskiej w Polsce, wiedzą, że inny polski kamień wykorzystywany w jubilerstwie – krzemień pasiasty – promuje od 35 lat Cezary Łutowicz z Sandomierza.

Jednak dopiero po wykorzystaniu tego materiału w kolekcji Kruka usłyszały o nim niemal wszystkie Polki i klientki z zagranicy. To samo dzieje się z bursztynem, o czym świadczą opisane powyżej procesy rynkowe. Potwierdzają to nawet ostatnie doniesienia, jak to Sharon Stone otrzymała w Warszawie naszyjnik z bursztynu autorstwa Anny Orskiej, projektantki firmy W.Kruk. Znana amerykańska aktorka wyjechała z Polski w przekonaniu, że to poznańska firma produkuje markowe wyroby ze złotem północy. Tymczasem dla wszystkich w branży jubilerskiej jest jasne, że stolica wyrobów z bursztynu znajduje się w zupełnie innym mieście. Jednak wiemy to my, a nie Sharon Stone.

Cała nadzieja w biurze klastra

W tej sytuacji powstające w Gdańsku biuro klastra Gdańska Delta Bursztynu może być jedną z ostatnich okazji na “przyjazną” konsolidację bursztynniczych firm i stworzenie profesjonalnego podmiotu, który będzie promował wyroby z bursztynem i bronił interesów branży. Mam nadzieję, że wspólnie z konsultantami z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową oraz przy wsparciu władz Gdańska i firm bursztynniczych uda nam się wypracować formułę biura i sposób jego finansowania w początkowej fazie, zanim jego działanie nie zacznie przynosić wymiernych zysków promocyjnych i handlowych nie tylko dla firm go finansujących, ale także dla pozycji bursztynu bałtyckiego w Polsce i na świecie.

Robert Pytlos
pełnomocnik prezydenta Gdańska ds. bursztynu

Przemysł zegarmistrzowski w Szwajcarii i na świecie w 2007 r.

Rok 2007 okazał się wyjątkowo dobrym rokiem dla eksportu zegarków szwajcarskich, bijącego wiele dotychczasowych rekordów. Tempo wzrostu pozostało silne przez cały rok i nie zanotowano żadnych osłabień. Wszystkie segmenty produkcji miały pozytywny wpływ na wynik końcowy, a największy w nim udział mają przede wszystkim produkty luksusowe. Dobra passa szwajcarskich producentów zegarków trwa już nieprzerwanie od czterech lat!

Wartość całkowita eksportu (w miliardach CHF)

Wartość eksportu zegarków szwajcarskich w 2007 r. osiągnęła 16 miliardów CHF. Stanowi to 2,2 miliarda CHF więcej niż rok wcześniej i daje wzrost na poziomie 16,2% w porównaniu z 2006 r. Jednocześnie jest to najwyższy wskaźnik wzrostu od 18 lat. Eksport gotowych zegarków Zegarki, sztandarowy produkt szwajcarskiego eksportu zegarmistrzowskiego, nadały ton ogólnemu wzrostowi w 2007 r. Wartość ich wywozu wzrosła o 16,2% i osiągnęła 14,8 miliarda CHF oraz 25,9 milionów sztuk, czyli o 1 milion więcej niż w 2006 r. Daje to ilościowy wzrost o 4,2% po trzech stabilnych latach. Ta zwyżka przeliczona na sztuki wyraźnie ilustruje bardzo silne zapotrzebowanie na szwajcarskie produkty w 2007 r. i rozwój zdolności produkcyjnej.


Trendy w materiałach

Eksport zegarków wykonanych ze stali wygenerował najbardziej znaczącą kwotę równą 6,3 miliardom CHF – to o 14,7% więcej niż w 2006 r. Zegarki wykonane z 18-karatowego złota zanotowały jednak jeszcze większy wzrost, o 24,9% wyższy niż w roku poprzednim, co odpowiada wartości 4,8 miliarda (o niemal 1 miliard CHF więcej). Produkty wykonane z dwóch metali – złota i stali – zanotowały bardziej umiarkowany wzrost, tj. +8,0%. Wartość ich eksportu osiągnęła 2 miliardy CHF.

Eksport zegarków według materiałów

W sumie modele wykonane z tych trzech materiałów stanowiły prawie 90% całkowitej wartości eksportu zegarków. Wzrost liczby eksportowanych zegarków dotyczył w większości zegarków wykonanych ze stali, które ilościowo zyskały +9,9% i ogółem liczyły 14,8 milionów sztuk. Coraz powszechniejsza w użyciu stal znalazła zastosowanie w 58% zegarków wyeksportowanych przez Szwajcarię w 2007 r. Zegarki wykonane z innych metali osiągnęły ilościowo poziom 4,1 miliona sztuk, gdy tymczasem grupa innych materiałów zanotowała w tej kategorii spadek o 7% i wyniosła 5,2 miliona sztuk.


Zegarki mechaniczne i elektroniczne

Zegarki mechaniczne zanotowały w 2007 r. wzrost powyżej średniej. Ich wartość była o 19,3% wyższa, gdy tymczasem liczba eksportowanych sztuk wzrosła o 12,3%. Ilość zegarków elektronicznych wzrosła w stopniu bardziej umiarkowanym, niemniej jednak zauważalnie (+2,7%), natomiast pod względem wartości odnotowano dwucyfrowy wzrost (+10,3%). Różnica pomiędzy zegarkami mechanicznymi a elektronicznymi nadal się powiększała, ale nie tak dynamicznie jak w latach poprzednich.


Główne rynki

Rozmieszczenie geograficzne eksportu pokazuje, iż szwajcarskie zegarmistrzostwo znajduje odbiorców dla swoich produktów na pięciu kontynentach, z których w 2007 r. wszystkie zanotowały tendencję zwyżkową. Najwyższym wzrostem może pochwalić się Azja (+18,9%), co zapewniło jej 44% udziału w imporcie szwajcarskich zegarków. Wartość eksportu na kontynent azjatycki to 7 miliardów CHF. Europa okazała się równie dynamiczna ze wzrostem równym 17,6% w porównaniu z 2006 r.

Główne kraje eksportujące (w mld USD)

Sprzedaż w Europie, stanowiąca jedną trzecią światowej sprzedaży, osiągnęła wartość 5,5 miliarda CHF. Podobnie jak w roku 2006 kontynent amerykański okazał się mniej chłonny, choć i tak zanotowano tam 9,5-procentowy wzrost, co oznacza, że wartość sprzedaży z 3 miliardów CHF podskoczyła na 3,2 miliarda. Jeśli chodzi o udział w rynku, Ameryka straciła jeden punkt na rzecz Azji i w roku 2007 wyniósł on 20%. Afryka i Oceania to znacznie mniejsze rynki – mimo to Afryka zanotowała wzrost na poziomie 14,0%, natomiast Oceania utrzymała dotychczasowy poziom (+1,0%).

Stany Zjednoczone zakończyły 2007 r. na prowadzeniu z satysfakcjonującym, aczkolwiek nieco niższym wzrostem. Hongkong potwierdził swą doskonałą kondycję, osiągając wyniki bardzo zbliżone do Stanów Zjednoczonych. Na przeciwnym krańcu Japonia zakończyła ubiegły rok na minusie, wykazując znaczący spadek wartości importu. Wartość sprzedaży we Włoszech przekroczyła miliard franków dzięki wzrostowi, którego wynik zbliżony był do średniej światowej.

Francja okazała się bardzo dynamicznym rynkiem, a tuż za nią uplasowały się Niemcy (+7,9%). Przesuwając się o jedno miejsce w górę w stosunku do roku 2006, Chiny znalazły się na dziewiątej pozycji po silnym wzroście (+43,0%). W Rosji nadal utrzymywał się dynamiczny wzrost (+57,4%), czyniąc ją dwunastym w kolejności rynkiem zbytu dla zegarków szwajcarskich.

Światowy eksport zegarków

W porównaniu z innymi krajami Szwajcaria okazała się głównym eksporterem zegarków w 2007 r. Dzięki umocnieniu się miejscowej waluty (wyłączając wpływy giełdowe) o 16,2% całkowita wartość eksportu zegarków szwajcarskich wyniosła 13,4 miliarda USD. Hongkong zanotował poziom eksportu i reeksportu, który okazał się o 50% niższy i wyniósł 6,4 miliarda USD.

Wzrost w stosunku do roku 2006 to +6,1%. Zegarki i inne produkty zegarmistrzowskie pochodzące z Hongkongu bądź przewożone przez ten kraj tranzytem znalazły nabywców głównie w Stanach Zjednoczonych, Chinach, Szwajcarii i Japonii. Pod względem eksportu wyrobów zegarmistrzowskich Chiny okazały się równie dynamiczne jak Szwajcaria, notując wzrost +16,0% w przeliczeniu na walutę lokalną. Jednakże ich wartość była znacznie niższa i wyniosła 2,4 miliarda USD.

Dzięki znaczącemu wzrostowi (+15,8%) Francja zajęła czwartą pozycję eksportera produktów zegarmistrzowskich w 2007 r. z kwotą 1,3 miliarda USD. Ich głównym odbiorcą była Szwajcaria. Drugi rok z rzędu Niemcy zanotowały spadek wartości rodzimego eksportu (-6,9%), która zamknęła się w kwocie 1,2 miliarda USD. Także w tym przypadku głównym odbiorcą była Szwajcaria. Zegarki będące sztandarowym produktem przemysłu zegarmistrzowskiego w 2007 r. były masowo eksportowane przez Chiny. Ogółem kraj ten opuściło 638,3 milionów sztuk, czyli mniej o 7,7%.

W tym okresie Hongkong osiągnął gorszy niż w 2006 roku wynik: wyeksportowano 472,9 miliardów sztuk, co daje ilościowy spadek o 9,3%. Liderem pod względem wartości eksportu jest więc niezmiennie Szwajcaria zajmująca jednocześnie trzecie miejsce w rankingu pod względem liczby wywiezionych zegarków – w 2007 r. wyeksportowała 25,9 miliona zegarków, notując wzrost równy 4,2%. Podczas gdy ilość eksportowanych przez Chiny zegarków spadła, ich wartość znacząco wzrosła.

W rezultacie średnia cena była wyższa i wynosiła w 2007 r. 2 USD. Także Hongkong zanotował nieznaczny wzrost średniej ceny eksportowanych zegarków do kwoty 9 dolarów. Specjalizując się w produktach wykonanych z metali szlachetnych oraz zegarkach mechanicznych, Szwajcaria uzyskała średnią cenę eksportową w wysokości 479 dolarów za sztukę.

Światowy import zegarków

Krajem, który w 2007 r. importował najwięcej wyrobów zegarmistrzowskich, był Hongkong – w sumie wartość wwozu osiągnęła 5,3 miliarda USD. Daje to znaczący wzrost w porównaniu z rokiem 2006. Wysoki odsetek tych produktów uległ reeksportowi. Poważnym konsumentem okazały się także Stany Zjednoczone – tutaj wartość importu zegarków sięgnęła 4,5 miliarda USD, czyli więcej niż w roku poprzednim.

Japonia utrzymała poziom z roku 2006, importując za równowartość 2,3 miliarda USD. Tuż za Japonią uplasowała się Szwajcaria, notując znaczący wzrost importu, którego wartość wyniosła 2,1 miliarda USD. Na koniec Francja znacznie zwiększyła swą konsumpcję zagranicznych produktów zegarmistrzowskich i jej import przy 20-procentowym wzroście wyniósł 1,8 miliarda USD.

www.fhs.ch