Artykuły z działu

Przeglądasz dział SKLEP (id:43)
w numerze 01-02/2008 (id:66)

Ilość artykułów w dziale: 3

Przyszłość w nowoczesności

Sprzedaż biżuterii przez sieć

Internet jest potencjalnie bardzo obiecującym kanałem sprzedaży biżuterii. Sklepy w sieci będą w coraz większym stopniu tworzyć przeciwwagę dla największych firm dystrybucyjnych, które dominują w centrach handlowych Polacy chętnie odwiedzają modne “świątynie” handlu i wydają tam coraz więcej pieniędzy. Nowopowstające centra komercyjne już na kilka lat przed otwarciem zapraszają do współpracy wybrane, znane marki. W ten sposób właściciel galerii handlowej zapewnia sobie frekwencję, a największe sieci sprzedaży utwierdzają swoją pozycję, uzyskując dostęp do najbogatszych klientów. Ale z drugiej strony w szybkim tempie rośnie w Polce handel internetowy.

Wartość sprzedaży on-line w Polsce rośnie w tempie przekraczającym 60 proc. rocznie, choć nadal pozostaje śmiesznie niska w porównaniu z krajami Europy Zachodniej. Oznacza to jednak, że ten kanał ma ogromny potencjał.Zdaniem Marcina Szaleńca, analityka handlu detalicznego z firmy PMR, na wzrost sprzedaży w sieci wpływa nie tylko upowszechnienie się dostępu do Internetu (w 2006 roku miało go 36 proc. gospodarstw domowych, a w bieżącym – ponad połowa), ale także zmiana przyzwyczajeń klientów.

E-zakupy – przede wszystkim ze względów cenowych – stopniowo stają się jedną z opcji rozważanych przy nabywaniu przynajmniej niektórych kategorii dóbr. Choć tradycjonalistów może to szokować, wyroby jubilerskie należą do łatwych w elektronicznej promocji produktów. Na świecie najważniejszą kategorią dóbr, którymi handluje się przez Internet jest odzież. Jeśli za pośrednictwem komputera z wielkim powodzeniem można sprzedawać ubrania, to tym bardziej i biżuterię. Oczywiście, dotychczas największa liczba transakcji dotyczy niedrogich dodatków i tzw. biżuterii sztucznej.

Jednak wraz ze wzrostem zamożności Polaków i – co przyznaje wielu znawców rynku – wyrabianiem się gustów, także w Internecie wzrośnie rola biżuterii artystycznej i wyrobów złotniczych. Dotychczas najszybszą karierę robiła sprzedaż za pośrednictwem systemów aukcyjnych takich, jak najsłynniejsze Allegro. Szacuje się, że osoby wystawiające towary na aukcjach internetowych generują ponad połowę wartości sprzedaży on-line, nieco mniej – sklepy internetowe. Jednak obecnie coraz większą rolę zaczynają odgrywać różne warianty samodzielnych sklepów i wirtualnych galerii.

Przyczyną tego faktu jest między innymi nadmierne nasycenie serwisów aukcyjnych biżuterią i innymi dodatkami. – Na Allegro kupującemu trudno jest znaleźć to, czego szuka – mówi Maciej Lisiewski z serwisu modna.pl. – Natomiast sprzedawca praktycznie nie ma szans dotarcia do osoby potencjalnie zainteresowanej jego wzornictwem i może liczyć tylko na łut szczęścia. Oczywiście samo otwarcie sklepu internetowego nie gwarantuje jeszcze zainteresowania klientów. Po wpisaniu do najpopularniejszej wyszukiwarki sieciowej hasła “sklep jubilerski” otrzymujemy ok. 60 tys. propozycji stron do odwiedzenia, choć i tak jest to relatywnie niewiele: “sklep odzieżowy” daje ponad 280 tys. stron, a “sklep akwarystyczny” – ponad 4 miliony. O tym, jak rozsądnie podejść do wykorzystania Internetu w sprzedaży biżuterii, będziemy pisać w następnych numerach PJ.

Rok możliwości. Walny Zjazd Stowarzyszenia Twórców Form Złotniczych

W wykorzystaniu wszystkich możliwości
stojących przed złotnikami przeszkadza im często natłok codziennych obowiązków
i kłopotów – taki wniosek można wysnuć po ostatnim walnym zjeździe artystów – złotników.

 


Dużą część spotkania zajęło omawianie
problemów z uzyskiwaniem znaków probierczych. Przyczyny problemów w liście do
uczestników starały się tłumaczyć panie Aleksandra Górkiewicz-Malina i  Magdalenie Maria Ulaczyk, z Okręgowych
Urzędów Probierczych w Krakowie i Warszawie. Choć część ich deklaracji złotnicy
przyjęli za dobrą monetę, nadal widzą potrzeby zmian.

 

– Z własnego doświadczenia wiem, że o
problemach z ocechowaniem trzeba od razu informować władze urzędu – radził
kolegom Tomasz Stajszczak, wiceprezes STFZ. – Przekazaliśmy Ministerstwu
Gospodarki nasze propozycje zmian prawa probierczego – powiedział PJ Andrzej
Bielak, prezes stowarzyszenia. Ja osobiście po prostu sprywatyzowałbym urzędy.

 

Postanowiono kontakty wewnątrz Stowarzyszenia
realizować za pośrednictem Internetu. – Będę namawiał te kilka osób, które
jeszcze nie mają dostępu do poczty elektronicznej, żeby także przeszły na ten
sposób kontaktu – zapowiedział prezes.

 


Andrzej Bielak, prezes i Tomasz Stajszczak, wiceprezes zarządu STFZ


W tym roku złotników czeka obfitość
konkursów i wystaw. Władze Gdańska organizują bursztynową wystawę członków STFZ
oraz konkurs na podarunek wręczanego przy oficjalnych okazjach przez
przedstawicieli miasta. Samo Stowarzyszenie planuje przygotowanie wystawy Wybór
2008, która w odróżnieniu od konkursów tematycznych ma być reprezentatywnym
przeglądem twórczości złotniczej. Mariusz Pajączkowski zachęcał do
organizowania ekspozycji w warszawskim Teatrze Współczesnym.

 

Zbigniew Kraska, dyrektor Galerii w Legnicy
w specjalnej korespondencji do uczestników spotkania nie tylko zaprosił do
kolejnej edycji konkursu Legnicki Festiwal Srebra, ale także do współtworzenia
stałej ekspozycji polskiej sztuki złotniczej, której otwarcie planowane jest na
maj przyszłego rok. – Oczywiście chętnie oddamy swoje wyroby jako eksponaty, ale
chyba Galeria będzie musiała nas przypilnować – powiedział prezes Bielak.

 

Uczestnicy spotkania przyznali, że dla
wielu z nich problemem jest brak czasu na przygotowania i udział w nawet
cennych inicjatywach. Takim przykładem jest ankieta bazy danych złotników
czynnych w Polsce po roku 1945, przygotowanej przez p. Michała Gradowskiego,
której właściwe wypełnienie jest trudne i pracochłonne. Do tej pory wypełniono
ich bardzo niewiele. Autor inicjatywy zaproponował wręcz, by nie odkładać
przesyłania dokumentu, żeby na razie wypełniano tylko podstawowe części
ankiety, do pytania 10.

 

kpt

Limitowany sukces

Numerowane czasomierze

Chociaż najczęściej kupowane są zegarki ze średnich półek cenowych, to wizerunek marek budują modele z limitowanych serii. Niewiele jest lepszych wyznaczników osobistego prestiżu niż czasomierz opatrzony numerem kolejnym, im mniejszym, tym lepiej

Ze znaczenia tej formy promocji zdaje sobie sprawę Krzysztof Janczak, właściciel Zielonogórskiej Manufaktury Zegarkowej, firmy odwołującej się do najlepszych polskich tradycji zegarmistrzowskich i szwajcarskiej technologii. Modele Gnesna (Gniezno), Cracovia (Kraków) i Varsovia (Warszawa) są oferowane w trzech salonach sprzedaży w Polsce – w Poznaniu, Krakowie i Warszawie.

Zegarki oznaczone napisem “Made in Poland”, w limitowanej serii 9 sztuk każdego modelu są niewątpliwie rarytasem kolekcjonerskim. Projekty zegarków nawiązują do stylu lat 50. ubiegłego stulecia. Producenci wykorzystali sprawdzony i solidny kaliber ETA 2824-2. Ten wyposażony w datownik werk automatyczny dostarczany jest przez szwajcarską firmę z Grenchen, specjalizującą się w produkcji mechanizmów dla wielu znanych producentów zegarków. Pierwsze modele polskich zegarków Polpora weszły na rynek 1 grudnia ub. r., w dniu Świętego Eligiusza – patrona zegarmistrzów, jubilerów i numizmatyków.

Tylko do końca roku sprzedało się 9 sztuk. Jednak budowa takiej marki musi potrwać co najmniej kilka lat. Natomiast Omega marki już nie musi budować, ale także przywiązuje dużą wagę do limitowanych kolekcji. Cała ich seria związana jest z przyszłorocznymi Igrzyskami Olimpijskimi w Pekinie, których Omega jest zresztą Oficjalnym Chronometrażystą (podobnie jak 22 poprzednich olimpiad).

Ponieważ Chińczycy liczbę 8 wiążą ze szczególną pomyślnością, a Olimpiada ma się zacząć 8 sierpnia 2008, to także linia szwajcarskiego producenta związana jest z tą liczbą. Pierwsze modele drugiej limitowanej serii Omega, wydanej z okazji przyszłorocznych Igrzysk Olimpijskich w Pekinie wprowadzone zostały na rynek 25 października 2007 roku, na 288 dni przed Ceremonią Otwarcia, następne wejdą na rynek na 188 dni, 88 dni i osiem dni oraz w dniu rozpoczęcia Igrzysk. Kolekcja bazuje na standardowych modelach Omegi.

Jednak limitowane wersje wykonane są z żółtego, białego lub różowego złota, a na deklu odciśnięte jest logo Igrzysk Olimpijskich w Pekinie 2008. Liczba dostępnych modeli w każdej limitowanej serii jest inna, ale zawsze kończy się na “8”.

Limitowana edycja damskich chronografów De Ville Co-Axial.jpg