Artykuły z działu

Przeglądasz dział Z PRZYMRUŻENIEM OKA (id:28)
w numerze 11/2007 (id:64)

Ilość artykułów w dziale: 1

Bałwanki z czarnym złotem, słonie z krzemienia


Każdy naród dysponuje takimi bogactwami naturalnymi, jakie zawierają ziemie, na których osiedlili się i jakie wywalczyli jego założyciele. Każdy kraj w taki sposób wykorzystuje owe bogactwa czy surowce naturalne, w jaki potrafi.

Kuwejt, czy Arabia Saudyjska mają ropę, RPA ma diamenty i węgiel, Rosja i USA mają dość każdego z tych surowców. Chile i Peru mają swoje biało-szare złoto guano. Polska nadal kojarzy się wielu cudzoziemcom z krajem czarnego złota, czyli węgla. W drugiej połowie XX wieku owe złoto dość rabunkowo eksploatowano i wysyłano całymi statkami za granicę, otrzymując w zamian węgloruble transferowe.

Wyrósł na nich spory kawałek Polski, a węgiel poniewierał się nawet po ulicach i dzieci robiły z niego oczy bałwankom. Dziś inne bałwanki wyrzucają na brzeg okruchy nowego polskiego złota – bursztynu.

Każdy, kto brodząc w zimnym Bałtyku, próbował samemu znaleźć sobie nadmorską pamiątkę, może się zdziwić, skąd tyle tego cennego kruszcu trafia na stragany i to po okazyjnych cenach. Niestety, w wielu przypadkach okazuje się, że to nie bursztyn tylko jego
syntetyczna kopia, a jeśli już bursztyn, to nie polski tylko kaliningradzki, ukraiński lub chiński. Cóż, rynek nie znosi próżni, straganiarze muszą z czegoś żyć, a skoro rodzimego jantaru nie stajeÉ A brakuje, bo wydobywa się go obecnie pięć razy mniej niż chociażby dziesięć lat temu. Można zrozumieć czystość intencji osób ograniczających wydobycie surowca. Mniejsze wydobycie, to mniejsze szkody dla środowiska, ale też wyższe ceny. A wyższe ceny – to lepszy zarobek i wyższy status bursztynu na światowych rynkach.

Dzięki temu rośnie także pozycja nierozerwalnie z nim związanego Gdańska, który powszechnie uchodzi za bursztynową stolicę. Jest to droga niewątpliwie słuszna, bo czymże lepiej można wyróżnić miasto, czy region spośród innych, jeśli nie przez budowę skojarzenia z poszukiwanym kamieniem ozdobnym? Swoją drogą ciekawe, co stałoby się, gdyby nagle zaczęto eksploatować złoża bursztynu na Górce Lubartowskiej pod Parczewem? Wspominamy o bursztynowej promocji nie bez tzw. kozery, bo na naszych oczach próbuje się właśnie wylansować jako kamień szlachetny inną polską kopalinę: starszy od bursztynu i – prawdę pisząc – przez wieki o wiele bardziej użyteczny krzemień pasiasty.

Bez wątpienia jest to inicjatywa ze wszech miar słuszna, bo służąca i krajowi, i regionowi, i polskim rzemieślnikom, którzy oto otrzymają drugi już własny kamień jubilerski. Sęk tylko w tym, że owe działania promocyjne są nieco niezborne i jakby niezbyt nadążające za dynamiką czasów współczesnych. Oto już lansuje się krzemień jako cenny surowiec jubilerski, a w “kolebce” krzemienia pasiastego – muzeum w Krzemionkach Opatowskich – przez dziury w płocie mogą nie tylko przejść pojedynczy rabusie, ale i przejechać całe karawany tirów. I chyba najwyraźniej przejeżdżają, bo skąd nagle w Polsce wzięłyby się reeksportowane z Chin kilkudziesięciocentymetrowe posążki słoni i Buddów z krzemienia pasiastego.

Krzemieńczyk