Artykuły z działu

Przeglądasz dział WYSTAWA (id:138)
w numerze 06/2016 (id:153)

Ilość artykułów w dziale: 2

pj-2016-06

Perła w bursztynie

10 grudnia w Muzeum Bursztynu w Warszawie miało miejsce niezwykle wydarzenie – wernisaż wystawy Na wschód od bursztynu autorstwa Maryli Dubiel. Artystka zaprezentowała na nim swoją najnowszą kolekcję biżuterii, która zachwyciła licznie zgromadzoną publiczność. Wystawę można zobaczyć do 31 stycznia.

pws-2017-01-05

Biżuteria Maryli Dubiel powstała w wyniku połączenia, wydawałoby się niepasujących do siebie, materiałów jubilerskich: pereł, bursztynu i cyrkonii. Dzięki temu zabiegowi udało się jej ukryć w delikatnej biżuterii głębię swojego przesłania.

pws-2017-01-06

Bursztyn i perła

Maryla Dubiel w swojej twórczości wykorzystuje zarówno bursztyn, jak i perły, jednak po raz pierwszy zaprezentowała szerokiemu gronu odbiorców biżuterię wykonaną z dwóch jej ulubionych materiałów. Jak sama podkreśla, wpływ na jej twórczość mają częste pobyty w Chinach. Inspiracje Wschodem, tamtejszą kulturą i sztuką, pozwoliły Maryli Dubiel na eksperyment. Ukazała bowiem swoją twórczość w zupełnie innym świetle. Jej biżuteria przemówiła. Projektantka postanowiła wyeksponować bursztyn, starannie wybierając poszczególne okazy, których kształt został przełamany delikatną fakturą perły. Niejednokrotnie w jej pracach bursztyn otrzymuje nową oprawę – perłową, która pozwala na wydobycie lekkości tego niezwykłego materiału jubilerskiego. Biżuteria zaprezentowana na wystawie „Na wschód od bursztynu” zaskakuje, pozwala na nowo odkryć bursztyn. Znakiem rozpoznawczym artystki jest minimalizm i także w najnowszej jej kolekcji możemy go odnaleźć. Należy zauważyć, że Maryla Dubiel biżuterię projektuje od 1994 roku. W 1998 roku otworzyła galerię w Warszawie, gdzie prezentuje swoje kolekcje oraz prace czołowych polskich projektantów. Brała udział w ponad 30 wystawach oraz konkursach w kraju i na świecie, między innymi w Warszawie, Legnicy, Krakowie, Kazimierzu Dolnym, Gdańsku, Berlinie, Bremie, Kolonii, Monachium, Nowym Jorku, Kopenhadze, Florencji, Londynie, Mediolanie i wielu innych. Jej prace znajdują się w zbiorach Muzeum Sztuki Złotniczej w Kazimierzu Dolnym. Muzeum Bursztynu Na uwagę zasługuje także miejsce, gdzie można podziwiać prace artystki. Ukazanie bursztynowej biżuterii w Muzeum Bursztynu w Warszawie jest pomysłem idealnym. Nowe miejsce na warszawskim szlaku biżuterii autorskiej robi wrażenie. Muzeum Bursztynu w Warszawie od początku swojego istnienia prowadzi działalność edukacyjną, upowszechniającą wiedzę o bursztynie. Wstęp do muzeum jest bezpłatny, dzięki czemu każdy może zgłębić wiedzę na temat bursztynu oraz do 31 stycznia zobaczyć prace Maryli Dubiel, do czego z całego serca namawiam.

Helena Kowalewicz-Wegner i łódzka szkoła projektowania biżuterii

22 września w budynku galerii Willa przy ul. Wólczańskiej 31 w Łodzi odbyła się interesująca wystawa. Ekspozycja składała się głównie z biżuterii wykonanej przez dawnych studentów Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych (obecnie Akademii Sztuk Pięknych im. Wł. Strzemińskiego w Łodzi) oraz z ośmiu unikatowych eksponatów sygnowanych przez Helenę Kowalewicz-Wegner.

pws-2017-01-01

Lena Kowalewicz-Wegner to niezwykle barwna postać, w szczególny sposób związana z historią łódzkiej Akademii Sztuk Pięknych. Twórczość Leny Kowalewicz wpisuje się w prąd polskich awangardzistów z Władysławem Strzemińskim i Katarzyną Kobro na czele. Znaczny wpływ na artystkę wywarła również sztuka jej męża Stefana Wegnera. Lena była wszechstronnie uzdolniona, nie ograniczała swoich działań twórczych do jednej dyscypliny: poza malarstwem czy rzeźbą świetnie odnalazła się w świecie biżuterii.

Trochę historii

Helena Kowalewicz-Wegner urodziła się w 1924 roku w Wilnie. Studiowała w Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Łodzi, gdzie w 1959 roku założyła pierwszą w Polsce Pracownię Drobnych Form (obecnie Katedrę Biżuterii). Sama artystka opracowała autorską metodę kształcenia, którą stosowała na swoich studentach. Składała się ona z sześciu głównych zasad: „podstawą kształtowania współczesnej biżuterii jest myślenie abstrakcyjno- przestrzenno-rzeźbiarskie; przeciwstawianie się zdobieniu i powierzchownej estetyce przedmiotu z położeniem nacisku na precyzyjne budowanie formy w oparciu o założenia sztuki czystej; wydobywanie charakterystycznych cech surowca, unikanie imitacji oraz budowanie formy w logicznym związku z użytym tworzywem; podkreślanie współzależności charakteru ubioru, biżuterii, typu urody; indywidualizacja procesu nauczania w stosunku do poszczególnych studentów celem wydobycia ich zróżnicowanych predyspozycji twórczych oraz nawiązanie do doświadczeń wyniesionych z pracowni ogólnych i przenoszenie doświadczeń zdobytych w pracowni biżuterii na inne dziedziny sztuki”. Niezwykle ważne w metodzie nauczenia Leny Kowalewicz-Wegner było właśnie to indywidualne podejście do studentów. Dla niej sztuka piękna i sztuka projektowa były dziedzinami stojącymi z sobą ramię w ramię. Jedna mogła czerpać doświadczenie z drugiej i prowadzić do stworzenia przedmiotu doskonale wpisującego się w pojęcie sztuki wysokiej, opartego o zasady kompozycji, kontrastu, rytmu. Dla artystki nie bez znaczenia była również relacja między biżuterią a ludzkim ciałem – w jej pracowni studenci musieli zmierzyć się między innymi z ćwiczeniem badającym zależności między ludzką sylwetką a zaprojektowanym przedmiotem.

Wystawa prac

Przygaszone światła, elegancko ubrani goście, przytłumione rozmowy nad szklanymi gablotami – tak witała nas wystawa w dniu wernisażu. Do głównego pomieszczenia prowadziły schody przyozdobione czerwonym dywanem, po prawej stronie, na małym stoliku, rozdawane były wydru kowane informacje o autorach i historii prezentowanych prac. Pierwsze, co rzucało się w oczy, to dbałość o szczegóły: przemyślane podświetlenie biżuterii eksponowanej w kontekście przepięknych, czarno-białych fotografii z lat 60-tych. Widać było, że ktoś poświęcił wiele czasu i serca, by każde z dzieł należycie podkreślić. Inicjatorami, dzięki którym odbyła się wystawa, byli Sergiusz Kuchczyński oraz Olga Podfilipska- Krysińska. To oni spędzili wiele godzin przeszukując archiwa Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi, Centralnego Muzeum Włókiennictwa oraz Muzeum Miasta Łodzi, tworząc wydarzenie. Moim zdaniem to niezwykle piękna inicjatywa, z której należy brać przykład – nie godzi się zapominać o korzeniach i nie przekazywać dalej wiedzy o początkach, wielkich ludziach i ich artystycznych dorobkach. Tak duży projekt wymagał oczywiście zaangażowania większej liczby osób niż tylko wspomniana dwójka kuratorów. Przy ekspozycji oraz oprawie graficznej wystawy pomagał Mariusz Andryszczyk, autor jednego z piękniej wydanych katalogów, jakie do tej pory miałam okazję widzieć. Teksty zamieszczone w katalogu są w języku polskim i angielskim. Zawiera on nie tylko zdjęcia prac, cytaty z osobistych notatek Leny Kowalewicz-Wegner czy fotografie biżuterii prezentowanej na modelkach – byłych studentkach WSSP. W wydanym albumie znajdziemy kolorowe szkice, projekty wykonane przez artystkę, archiwalne zdjęcia pracowni Leny Kowalewicz-Wegner oraz przede wszystkim bardzo dokładne opisy poszczególnych przedmiotów biżuteryjnych, kawał historii łódzkiego świata artystycznego z dawnych lat.

pws-2017-01-04

Tworzywo sztuczne, rezolan, bakelit, mosiądz

Tworzywo sztuczne, rezolan, bakelit, mosiądz jak również różnego rodzaju półprodukty, będące odpadami przemysłowymi, to materiały, które królowały w biżuterii projektowanej przez studentów w ówczesnej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Łodzi. Recykling, polegający na zastosowaniu powtarzalnych elementów pochodzących z fabryk, był podyktowany z jednej strony sytuacją państwa w tamtych latach, gdzie kontakt z zachodem był utrudniony, z drugiej otwartością samej Leny Kowalewicz- Wegner, która dostrzegła potencjał w czymś, co dla kogo innego było jedynie odpadem. To bardzo nowatorskie jak na tamten okres rozwiązanie, wzbudzało powszechne zainteresowanie. Wystawa Lena. Helena Kowalewicz-Wegner i łódzka szkoła projektowania biżuterii to nie tylko rarytas dla historyków sztuki badających dzieje polskich artystów. To przede wszystkim lekcja dla młodego pokolenia, które zyskało szanse na zetknięcie się z przedmiotami i historią, do której we własnym zakresie mogłoby nie dotrzeć. Dodatkowo aktualność prezentowanych obiektów, mimo upływu takiej ilości czasu, jest czymś, co może być bolesnym pstryczkiem w nos dla początkujących artystów, przekonanych, że odkryli swoim projektem Amerykę – nie mając bladego pojęcia o tym, że podobne rozwiązania były stosowane już pół wieku wcześniej.

pws-2017-01-03

pws-2017-01-02