Artykuły z działu

Przeglądasz dział DOBRE BO POLSKIE (id:55)
w numerze 05/2014 (id:134)

Ilość artykułów w dziale: 1

pj-2014-05-01

Słońce jednakowo każdemu świeci

Rozmowa z Pauliną Binek, projektantką biżuterii, absolwentką Gdańskiej Szkoły Jubilersko-Złotniczej. Jej prace pokazane zostały publiczności na ponad 145 wystawach i pokazach sztuki użytkowej w kraju i za granicą. Znajdują się w zbiorach 15 muzeów w Polsce: Muzeum Ziemi PAN w Warszawie, Muzeum Archeologicznego w Gdańsku, Muzeum Bursztynu w Gdańsku, Muzeum Zamkowego w Malborku, Muzeum Okręgowego Ziemi Kaliskiej, Muzeum Rybołówstwa Morskiego w Świnoujściu, Muzeum Podkarpackiego w Krośnie, Muzeum Bursztynu Tomasza Mikołajczyka w Krakowie.

Pojawiały się także w Europie: w Copenhagen Amber Muzeum oraz House of Amber w Soborg w Danii, Bernsteinmuseum Ribnitz– Damgarten oraz Nordsee Bernsteinmuseum St.Peter Ordning w Niemczech, Amber Museum-Gallery Vilnius oraz Amber Gallery-Museum Nida na Litwie, w Muzeum Bursztynu w Królewcu/ Kaliningradzie w Rosji, American Museum of Natural History w Nowym Jorku w USA; jej prace znajdują się w prywatnych kolekcjach na całym świecie.

pj-2014-05-19

Polski Jubiler: Jest pani jedyną polską artystką, która miała swoją indywidualną wystawę w Muzeum Bursztynu w Kaliningradzie. Co oznacza dla pani szansa zaprezentowania swojej biżuterii międzynarodowej publiczności?

Paulina Binek: Cieszę się z każdej możliwości pokazania moich prac, czy to w kraju, czy za granicą. Muzeum w Kaliningradzie jest mi bardzo bliskie, ponieważ biorę udział w organizowanym tutaj co dwa lata konkursie Ałatyr i oczywiście kocham bursztyn – jestem z nim związana i zawodowo, i artystycznie. Jestem naprawdę szczęśliwa, kiedy mogę się tą moją miłością dzielić z innymi: złotem Północy, bogatym w kolory, słonecznym, magicznym, pełnym niespodzianek w rozmaitych formach… Różnorodność nazw, pod jakimi funkcjonował bursztyn od czasów starożytnych, a które odnoszą sie do jego fizycznych bądź mitycznych właściwości lub do pochodzenia, jest nie mniej fascynująca. Starożytni Grecy nazywali bursztyn elektron, czyli świecący, błyszczący, odnoszący się do promieni słonecznych. Warto wiedzieć, że słowo elektryczność wywodzi się od greckiej nazwy bursztynu elektron, która oznaczała: „świeci, błyszczy”. Inne źródła podają, że elektron znaczył tyle, co pochodzący od słońca, a starożytna legenda mówi, że bursztyn to promienie jaskrawo zachodzącego słońca, które zakrzepły w falach wieczornego morza i zostały przez nie wyrzucone na brzeg… Skamieniałe zanieczyszczenia piany morskiej.

pj-2014-05-20

Biżuterię tworzy pani od dwudziestu pięciu lat, co oznacza, że udało się pani zgromadzić wiele obiektów biżuteryjnych. Jaki klucz przyjęła pani, aby zaprezentować swój dorobek w Muzeum Bursztynu w Kaliningradzie?

Rzeczywiście zachowałam sporo własnych prac, z którymi przez te 25 lat z różnych względów nie chciałam się rozstać – dzięki temu jubileuszowa kolekcja właściwie już od dawna była gotowa (śmiech). Od samego początku moje kolekcje bazują na bursztynie i to on – wraz ze wszystkimi „przyległymi” tematami marynistycznymi – jest kluczem do wszystkiego. Staram się nie naruszać jego pierwotnej formy, tylko znaleźć materiały, które dopełniłyby kompozycję i/lub podkreśliłyby ostateczny efekt wizualny, nadając całości – w zależności od moich autorskich intencji – wymiaru syntetycznego, symbolicznego czy też magicznego. Na wystawie głównym tematem były tak zwane plaże ruchome, czyli wszelkie „skarby morza”, jakie udało mi się osobiście zebrać w ciągu ostatnich kilku lat. Plaże zaaranżowałam, wkomponowując pewne elementy ze starych żaglowców, a w tle ryciny konstelacji astrologicznych Heweliusza, całości dopełniały obiekty biżuteryjne, rzeźby, instalacje oraz obrazy – usystematyzowane w bloki tematyczne, takie jak np. ekologia, archeologia i futuryzm.

Rozpoznawalnym znakiem pani biżuterii jest bursztyn. Dlaczego zdecydowała się pani na wykorzystanie sukcynitu w swoich pracach? Co takiego ma w sobie bursztyn? Skąd wzięło się u pani zamiłowanie do tego surowca?

Mieszkam nad Morzem Bałtyckim, to genius loci. Mieszkając na Wybrzeżu i zajmując się złotnictwem nie da się go pominąć. Wiem o czym mówię, bo kilka razy próbowałam zrobić coś bez bursztynu, a on i tak się zawsze pojawiał. Wtedy zrozumiałam, że jesteśmy sobie z bursztynem przeznaczeni – i tak już zostało.

Pani prace znajdują się w zbiorach 14 muzeów w kraju i za granicą, m.in. Muzeum Bursztynu w Gdańsku, Muzeum Ziemi PAN w Warszawie, Muzeum na Zamku w Malborku, Muzeum w Legnicy oraz w Bernsteinmuseum Ribnitz– Damgarten w Niemczech, American Museum of Natural History w Nowym Jorku w USA, czy Muzeum Bursztynu w Kaliningradzie w Rosji. Jak udało się pani osiągnąć taki sukces?

Czy prace w muzeach są miarą sukcesu? Cieszę się, że tam są i że dużo ludzi może je oglądać, ale to przecież jeszcze nie sukces… Co nim jest? Nie wiem. Cieszę się, że mogę robić to, co lubię, uzewnętrzniać siebie w różnych „bursztynowych formach”: biżuterii, obrazach, instalacjach. I oczywiście cieszę się, kiedy moje wyobrażenie o pięknym przedmiocie, które staram się od lat jak najlepiej urzeczywistniać, budzi czyjś zachwyt.

Pani prace mają swój niepowtarzalny charakter, styl, który trudno pomylić z jakimkolwiek innym artystą złotnikiem. Eksperymentuje pani z formą, wzornictwem, łączy materiały jubilerskie z niejubilerskimi. Interesuje mnie, jak przebiega u pani proces twórczy?

Skoro moje prace mają wyrażać mnie, nie mogą być przecież mylone z kimś innym (śmiech). Eksperymentuję, bo chcę się stale rozwijać, a bez tego nie byłoby to możliwe. Poza tym jako człowiek też się stale zmieniam, więc moje prace nie mogą pozostać takie same.

Skąd czerpie pani inspiracje?

Z życia, z otaczającego świata, przyrody, wyobraźni, dziedzictwa kultur całego świata. Pomysły rodzą się na kamieniu, pewnym ograniczeniem jest przefiltrowanie ich przez wyobraźnię i warsztat.

Osiągnięcie sukcesu na polskim rynku jubilerskim jest niezwykle trudne. Co doradziłaby pani młodym, początkującym artystom?

By byli sobą i tworzyli to, co im się naprawdę podoba, bo tylko wtedy będą autentyczni. I by nie mylili sztuki z komercją…

Czy mogłaby pani pokusić się o podsumowanie swojej dwudziestopięcioletniej działalności artystycznej? Czy może pani ustanowić cezury, wskazać punkty kulminacyjne?

25 lat minęło jak jeden dzień… (śmiech). Trudno mi dziś powiedzieć, co było przełomowe, co najważniejsze… Z pewnością istotny był udział w Międzynarodowych Targach Bursztynu, Biżuterii i Kamieni Jubilerskich Amberif i w organizowanych tam pokazach mody, jak również wystawy i konkursy, w których zawsze chętnie brałam udział i czasem nawet udawało mi się zdobyć nagrodę (śmiech). Cieszę się, że jestem tu, gdzie jestem – mam niezłą pozycję do startu w kolejną dwudziestkę piątkę!

Jakie są pani plany na najbliższą przyszłość?

Ta najbliższa to październikowe targi Złoto Srebro Czas, gdzie zostanie zorganizowana wystawa „25 na 25. Biżuteria czasu wolności” – do udziału w niej specjalna komisja wybrała tylko 25 twórców, w tym mnie! To dla mnie ogromne wyróżnienie, zwłaszcza że zbiega się również z 25-leciem mojej działalności złotniczo-jubilersko-artystycznej. To też okazja do konfrontacji z innymi – ciekawe, jak wypadnę… Dalszą moją przyszłością jest również praca w Fundacji Elektron.