Artykuły z działu

Przeglądasz dział LUDZIE BRANŻY (id:52)
w numerze 05/2012 (id:110)

Ilość artykułów w dziale: 1

Nigdy nie rezygnuj z celu

Rozmowa z Cezarym Łutowiczem, człowiekiem legendą,
który w 1972 roku wprowadził krzemień na salony.

 

Polski Jubiler: Jest pan człowiekiem, którego nazwisko stało się niemal synonimem biżuterii z krzemieniem pasiastym. W tym roku mija 40 lat od powstania pierwszej biżuterii z tym kamieniem. Jak zmieniło się pana życie jako artysty od kiedy „odkrył” pan krzemień dla biżuterii?

Cezary Łutowicz: Początki mojego zainteresowania krzemieniem pasiastym, to lata bardzo trudne. Byliśmy krajem cywilizacyjnie zacofanym. Trzeba przypomnieć, że w tamtych czasach posiadanie telefonu było rzadkością. Nie było internetu, komórek, druk praktycznie był niedostępny. Fotografia kolorowa prawie nie istniała. Możliwości wyjazdu za zachodnią granicę – niemożliwe. Technologie znane na „Zachodzie” prawie do nas nie przenikały, podobnie wystawy i udział w nich… Tupaliśmy wokół jednej nogi. Pierwsze krzemienie pasiaste łupałem – jak przed wiekami, odłupki szlifowałem na tarczach szlifierskich. Najlepsze były tarcze używane przez tokarzy do ostrzenia noży tokarskich ze spiekami /vidia/. Proszki do polerowania, powstawały po spaleniu i pławieniu w wodzie papierów ściernych pochodzących z ówczesnego NRD. Potem pojawiały się piły diamentowe oraz tarcze, przemycane z ZSRR . Twardy kamień w twardych warunkach życia. Poznawałem ludzi, archeologów, geologów, etnografów. Oni mi dali wiedzę i pewność, że mimo wszystko warto. Znajomość funkcji krzemienia pasiastego w pradziejach oraz świadomość unikalności minerału, kazała mi iść dalej. To wszystko rozwijało mnie jako człowieka i rozbudzało wrażliwość artystyczną. Nauczyłem się pokory, szacunku dla kamienia. Staram się być z nim w zgodzie, on często podpowiada rozwiązania formalne, ale i onieśmiela…

Jak wyglądają oraz jak będą wyglądały obchody „Czterdziestki” krzemienia pasiastego?

Trudno mi mówić o obchodach czterdziestej rocznicy z racji, że jestem jej podmiotem. Wystarczającym akcentem jest zorganizowana przez niezastąpionego Mariusza Pajączkowskiego wystawa „Czterdziestka” /czterdziestu autorów na czterdziestolecie/. Ostatnio pokazywałem ją na Międzynarodowych Targach Biżuterii i Zegarków „Midora” w Lipsku. Organizatorzy targów uhonorowali naszą wystawę w kategoriach wydarzenia targowego. Reprezentowała ona Polskę, polskich projektantów biżuterii, polski kamień oraz Sandomierz jako „Światową stolicę krzemienia pasiastego”. Promocyjnie było to bardzo dobre posunięcie. Pisano na jej temat w „GZ” /Goldschmiede Zeitung/ oraz w „Midora News”. Kręciła nas niemiecka telewizja, jak też były sesje fotograficzne. Wystawa ma już swój „terminarz” pokażemy ją na targach „Złoto Srebro Czas” w Warszawie.

 

Jest pan jednym z pomysłodawców stworzenia Festiwalu Krzemienia Pasiastego, którego premiera miała miejsce w ubiegłym roku. Czy w najbliższym czasie możemy spodziewać się podobnych inicjatyw?

Następny festiwal w przyszłym roku. Poprzedni był bardzo udanym, wiele osób pyta nas co dalej. Organizację całego festiwalu wziął na siebie Mariusz Pajączkowski, ja pomagałem w ograniczonym zakresie. Nasze promocyjne działania są „non profit” dlatego też trudno takie wyzwanie podejmować co rok. Ale tworzy się tradycja…

 

 

Podczas 35-lecia krzemienia pasiastego powiedział pan, że eksploatacja i wywóz za granicę krzemienia przerosły pana wyobrażenia i skupia się pan na zapewnieniu mu osłony prawnej. Czy udało się panu osiągnąć swój cel?

W każdym wywiadzie prasowym czy telewizyjnym, również w swoich referatach w czasie innych wystąpień, kładę nacisk na ochronę naszego wspólnego dobra. Ponieważ jestem sprawcą rosnącego zainteresowania, uważam, że powinienem też chronić ten kamień. Krzemień pasiasty powinien być wyróżnikiem polskiej biżuterii, a nie zdobić stragany. Wiem, że nasz minerał zauważył minister środowiska i objął go swą opieką. Mam pomysł na stworzenie w Sandomierzu giełdy krzemienia pasiastego. Tam kamień będzie selekcjonowany, wyceniany i sprzedawany z certyfikatem pochodzenia. Będzie to jedyne miejsce legalnej sprzedaży i zakupu. Da to wartość kamieniowi i stworzy warunki do kontrolowanego wydobycia.

 

Pana życie związane jest z krzemieniem, jest pan nie tylko jego miłośnikiem, ale także wielkim jego propagatorem. Udało się panu sprawić, że kamień stał się nie tylko kamieniem jubilerskim, ale także kamieniem, który może promować nasz kraj. Jakie działania należy jeszcze podjąć, aby krzemień pasiasty stał się kamieniem szeroko rozpoznawalnym poza granicami naszego kraju?

Tak, czterdzieści lat w życiu człowieka, to lata jego największej aktywności zawodowej, twórczej, społecznej… Były chwile trudne, ale i wspaniałe, nigdy nie liczyłem, że takich sytuacji będę uczestnikiem. Mahatma Gandhi, powiedział kiedyś „(…) pierw cię nie zauważą, potem zignorują, potem wyśmieją, potem znienawidzą – potem zwyciężysz (…)” Trudno mi określić, w którym miejscu jestem, lecz kilka z tych etapów mam za sobą. Musimy pokazywać nasz kamień, na wystawach zagranicznych w najlepszej prezentacji autorskiej. Moim marzeniem od lat jest światowa wystawa „Expo”. Wiem, że marzenia się spełniają. Powinien na stałe zaistnieć jako kamień polskiej dyplomacji. Krzemień – to kamień z iskrą, to kamień optymizmu, to kamień rzadszy niż diament. Wystarczy, myślę powodów, aby go dalej promować.

 

Od wielu lat prowadzi pan Sandomierskie Warsztaty Złotnicze „Krzemień pasiasty – kamień optymizmu”, podczas których uczy pan umiejętności pracy z krzemieniem. Jak dużym zainteresowaniem się one cieszą i kim są osoby, które w nich uczestniczą?

Przez lata zgromadziłem pewną wiedzę, źródła, bibliotekę tematyczną. Postanowiłem się tym podzielić i stąd pomysł na warsztaty złotnicze „Krzemień pasiasty – kamieniem optymizmu”. Warsztaty prowadzimy wspólnie, moja galeria „Gold & Silver Gallery” oraz Muzeum Okręgowe w Sandomierzu. Zajęcia adresowane są do określonych zawodowo twórców, którzy chcą poznać nasz minerał i się z nim zaprzyjaźnić. Współpracujemy z Akademią Sztuk Pięknych z Łodzi /katedra projektowania biżuterii/. Przyjeżdżają do nas studenci jak i pracownicy dydaktyczni, których zapoznajemy z krzemieniem pasiastym. Osobną grupę stanowią artyści projektanci z grona Stowarzyszenia Twórców Form Złotniczych. W tym roku do naszego grona doszła Wyższa Szkoła Sztuki i Projektowania z Łodzi oraz Zespół Szkół Plastycznych w Częstochowie kierunek – złotnictwo. Jak widać nasza działalność coraz bardziej się rozwija. Efektem warsztatów jest jedyna w świecie kolekcja biżuterii z krzemieniem pasiastym w zbiorach Muzeum Okręgowego w Sandomierzu (na dziś ok. 250 prac). Powstały dwie prace magisterskie, pięć lat temu odbyła się Sesja Naukowa pt: „35 lat krzemienia pasiastego w biżuterii”. Materiały wydano drukiem. Na sesji ogłoszono „Sandomierz światową stolicą krzemienia pasiastego”. W mieście powstały sklepy, galerie, pracownie oprawy oraz szlifiernie tego „rzadszego niż diament” minerału.

 

Nie można nie zauważyć, że coraz większa liczba twórców wykorzystuje krzemień pasiasty w swoich pracach. Co sądzi pan o wzornictwie, które stosowane jest przez młodych twórców?

Zauważam biżuterię z „kamieniem optymizmu” w witrynach sklepów, jak i galeriach. Jest podobnie jak z bursztynem, są autorzy, którzy rozumieją tworzywo i tacy co robią to z przypadku. Biżuteria młodych, gdzie warsztat nie nadąża za pomysłami, za dużo „nawlekanek” i kleju a za mało wiedzy warsztatowej. Pamiętajmy, że w tym zawodzie warsztat jest bardzo ważny. Nie da się zrobić kielicha używając kleju czy nawlekanych koralików. Znani malarze abstrakcjoniści, najpierw byli malarzami klasycznymi. Rozwijając myślenie dochodzili do syntezy. Odwrotnie się nie da…

 

Na pana stronie internetowej można znaleźć stwierdzenie, że biżuteria to nośnik emocji, relacji człowiek-kamień, człowiek-człowiek, człowiek-grupa. Jakie emocje wzbudza w panu biżuteria z krzemieniem?

Tak, ten kamień wyraźnie wypełnia relacje, człowiek-grupa. Z wiekiem łatwiej o uogólnienia, pewne rzeczy powinniśmy sobie uświadomić. Otóż, na przestrzeni czterdziestu lat, mała grupa ludzi pełnych wiary w powodzenie dała Polsce „Polski kamień” i tak już będzie… Nie dało się to zrobić bez głębokich emocji. W czasie Polskiej Prezydencji w Unii Europejskiej nasz krzemień był jednym z prezentów dyplomatycznych /wyróżnik polskości/. W tym roku, Pierwsza Dama Anna Komorowska promowała nasz minerał na spotkaniu z ludźmi sztuki, dyplomacji, biznesu w Ambasadzie Polski w Pekinie. A jeszcze w 1972 roku, był brukiem polnej drogi, od krawędzi lasu do Bazy Kółek Rolniczych w Glinianach k/Ożarowa.

 

 

Centralne miejsce w pana twórczości zajmuje krzemień pasiasty jednak jako artysta realizuje się pan także na innych polach. Jest pan zarówno artystą-złotnikiem, jak i malarzem, rzeźbiarzem i fotografikiem. Jedną z pana inicjatyw było „Zakotwiczenie Nieba”. Skąd znajduje pan energię na tak, zdawałoby się różne, inicjatywy artystyczne?

Nie świadczy to, o wypaleniu się na gruncie projektowania biżuterii. Od jakiegoś czasu jestem członkiem ZPAF. Malarstwo było znacznie wcześniej /lata sześćdziesiąte, plenery w Osiekach k/Koszalina – tam awangarda polskiego malarstwa z Tadeuszem Kantorem, Marianem Boguszem, Jackiem Siennickim, i wieloma innymi…/ Powrót do innych technik przekazu jest tylko uzupełnieniem wypowiedzi.

 

Jakie ma pan plany na najbliższą przyszłość?

Jak każdy mężczyzna bez względu na wiek powinienem mieć plany na następne sto lat. Ja takie plany mam – na razie sadzę duży ogród. Pomaga mi w tym „kamień optymizmu” i najbliższa mi kobieta…

 

Dziękuję za rozmowę

 

Rozmawiała Marta Andrzejczak