Xicorr – fenomen na polskim rynku

pj-2013-03-02Rozmowa z Adamem Tomaszewskim, założycielem i właścicielem marki Xicorr.

Manufaktura i marka Xicorr powstały z fascynacji precyzyjnymi urządzeniami codziennego użytku służącymi do odmierzania czasu. A ambicją firmy jest, aby napisy MADE IN POLAND i WYPRODUKOWA NO W POLSCE znajdujące się na tarczach zegarków, odnosił się nie tylko do zegarka jako całości, ale i jak największej liczby jego elementów składowych.

 

Polski Jubiler: Na polskim rynku zegarmistrzowskim powstają coraz to nowe firmy. Taka sytuacja niezwykle cieszy miłośników zegarków. Jednak pojawienie się państwa marki było prawdziwą niespodzianką. Skąd wziął się u pana pomysł na produkcję polskich zegarków?
Adam Tomaszewski: Kilkanaście lat pracowałem w dużej korporacji. Z biegiem czasu coraz częściej myślałem nad całkowitą zmianą branży i stylu pracy. Zacząłem zastanawiać się, jakie zajęcie dawałoby mi satysfakcję, a przy tym szansę na utrzymanie rodziny. A zegarki zawsze były moją pasją, pewnie ze względu na szwajcarskie pochodzenie mojej babci. Pod koniec 2010 roku moje hobby zaczęło przeradzać się w coś poważniejszego. Kupiłem trochę złomu, rozłożyłem i złożyłem stary zegarek, zacząłem czytać prasę i fora o zegarkach. Potem pojawił się w głowie projekt pierwszego zegarka („Circle”), a wraz z nim pomysł na jego produkcję i firmę zegarkową. Najtrudniejsza była decyzja o rozpoczęciu działalności, gdyż wiązała się ona z uruchomieniem funduszy (własnych oszczędności). Decyzja zapadła w sierpniu 2011, nad polskim morzem, a pierwszy Circle został sprzedany w kwietniu 2012 roku.

pj-2013-03-03

 

Jak ocenia pan szansę swojej firmy w starciu z konkurencją w naszym kraju?

Firm produkujących zegarki nie jest w Polsce dużo. Tych, które istnieją, nie postrzegam jako konkurencji, a raczej jako partnerów w tworzeniu polskiego rynku produkcji zegarków. Wszyscy poszli trochę inną drogą i celują w trochę innego klienta. Potencjalny rynek do zagospodarowania jest ogromny. Skoro w Szwajcarii może istnieć kilka tysięcy firm zegarkowych, to u nas jest miejsce jeszcze dla bardzo wielu podmiotów. Każda nowa inicjatywa, według mnie, ożywia nasz rynek i może liczyć na wsparcie z mojej strony.

pj-2013-03-04

 

Czy polskie marki zegarmistrzowskie mają, pana zdaniem, szansę na zaistnienie ze swoją ofertą poza granicami naszego kraju?

Byłem w tym roku pierwszy raz na targach w Bazylei. Jestem pod wrażeniem wielkości i różnorodności rynku. Biorąc to pod uwagę powinniśmy się cieszyć z każdego sprzedanego polskiego zegarka. Mnie cieszy to, że ponad 20 proc. zegarków Xicorr zostało sprzedanych za granicę. Ważne jest też to, że polskie zegarki spotkały się z bardzo pozytywnym przyjęciem i opiniami. Dodatkowo, jeśli nie liczyć modelu Warszawa, który z założenia skierowany był głównie na rynek polski, to odsetek zegarków sprzedanych ze granicę wynosi prawie 40 proc. Moim marzeniem jest, aby za jakiś czas dobry zegarek kojarzył się z Polską, tak jak teraz kojarzy się ze Szwajcarią. Należy jednak pamiętać, że Szwajcarzy pracowali na to kilkaset lat, nie żałując franków i mając wsparcie swoich rządów.

 

Największą sensacją, jaką zafundowała marka Xicorr miłośnikom zegarków, była prezentacja modelu „FSOM20 warszawa”, po który ustawiały się kolejki, dokonywano zapisów i trzeba było dość długo czekać na otrzymanie pożądanego, nielimitowanego zegarka. Czym tłumaczy pan ten fenomen?

Zainteresowanie jakie towarzyszy temu zegarkowi przerosło nasze najśmielsze oczekiwania. Mamy ciągle kilkaset osób oczekujących na te zegarki. Przez pierwszy kwartał sprzedaliśmy około 100 sztuk tych zegarków, a taka sprzedaż była zaplanowana na rok. Aktualnie produkujemy kilkadziesiąt zegarków na miesiąc, z czego większość to „warszawy”. Przed tym modelem udawało nam się sprzedawać kilka sztuk miesięcznie. Cały czas staramy się zwiększyć moce produkcyjne i skrócić czas oczekiwania.

 

pj-2013-03-05

 

Czy udało się zapanować nad sytuacją? Czy nadal na model „FSOM20 warszawa” oczekuje kolejka chętnych?

Jak już mówiłem kolejka nadal jest duża o oczekiwanie na upragniony zegarek trwa ponad 3 miesiące. Ale ciągle pracujemy nad tym, żeby produkcja szła szybciej. Zatrudniamy ludzi, przenosimy się do nowej siedziby (do tej pory działaliśmy w piwnicy mojego domu). Nie idzie to łatwo, ale jesteśmy na dobrej drodze.

 

Kim są osoby, które decydują się na zakup zegarka marki Xicorr?

Jeśli chodzi o model „Circle”, byli głównie ludzie interesujący się zegarkami - pasjonaci. Model „FSO M20” zmienił tę sytuację, kupują go fani motoryzacji, którzy często zegarek traktują jak zwykły przedmiot użytkowy. Dla kilku klientów był to w ogóle pierwszy zegarek, który kupili i zaczęli nosić. Model „Garda” trafia do pasjonatów nurkowania. Zegarek ten powstał w wyniku współpracy z Darkiem Wilamowskim. Darek zaczął współpracę z nami od testów „Circle'a”. Jednego z nich zabrał 150 metrów pod wodę. W zeszłym roku podjął próbę bicia rekordu świata w nurkowaniu w jeziorze. Wspólnie postanowiliśmy przygotować z tej okazji model „Garda”. Próba zejścia na 300 metrów nie powiodła się, ale osiągnięte 243 metry też budzą respekt. Oczywiście Darkowi towarzyszył prototyp Gardy. Mamy nadzieję, że w niedługiej przyszłości razem osiągniemy 300 metrów.

 

Marka Xicorr to polska marka zegarkowa, ale przede wszystkim marka warszawska. Nazwa firmy, nazwy zegarków bezpośrednio nawiązują do Warszawy. Skąd u pana ten lokalny patriotyzm? I czy nie obawia się pan, że nazwa oraz modele poświęcone Warszawie sprawią, że zegarki będą kupowane przede wszystkim przez warszawiaków?

Mam sygnały, że sikor to nie tylko warszawskie określenie zegarka. A poważnie, jestem warszawiakiem i czuję się związany ze swoim miastem. Najbardziej warszawski jest model „FSO M20”, ale nie wydaje mi się, żeby mógł z tego powodu budzić jakieś negatywne emocje, w końcu warszawa M20 to symbol całej polskiej motoryzacji. Kupują go klienci z całego kraju.

 

Jak wygląda proces tworzenia zegarków marki Xicorr?

Pierwszym etapem jest przygotowanie mechanizmów, są one sprawdzane i regulowane. W międzyczasie sprawdzamy i wykańczamy koperty. Szczególnie dużo pracy jest przy kopertach do „FSO”, bo częściowo powstają w Polsce, polerowanie wykonujemy we własnym zakresie. Następnie cały zegarek jest składany i trafia do końcowej kontroli. Sprawdzany jest wygląd oraz poprawność działania - staramy się, aby każdy zegarek pochodził przynajmniej dobę na cyklomacie. Jeśli wszystko jest w porządku, zegarek otrzymuje pasek i jest pakowany. Przywiązuję dużą wagę do opakowania, zegarki sprzedajemy w ciekawych pudełkach z całym mnóstwem fajnych, mam nadzieję, szczegółów.

 

Skąd czerpie pan inspiracje do stworzenia nowych modeli?

„Circle” zaczął się od śrubek, „FSO M20” od prędkościomierza i zegara z warszawy. Inspirują mnie przedmioty, ich detale, ciekawe historie. Nie jest tak, że widząc fajny zegarek zastanawiam się, jak zrobić podobny. Cieszy mnie, że wśród wielu komentarzy dotyczących moich zegarków jest niewiele tego typu, że jakiś element mają taki sam jak w innym zegarku. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że praktycznie już wszystko gdzieś było lub jest i nie da się uniknąć podobieństw. Można się o tym przekonać choćby na takich targach w Bazylei.

 

Czego możemy spodziewać się po marce Xicorr w najbliższej przyszłości?

Priorytetem w tej chwili jest zwiększenie produkcji „Warszawy”. W najbliższych planach jest chronograf „Syrena sport”, której pierwsze wizualizacje były prezentowane rok temu. Prace nad tym projektem zostały spowolnione przez sukces „Warszawy”, ale posuwamy się do przodu. Kolejny projekt będzie owocem współpracy z Darkiem Wilamowskim. Będzie to „prawdziwy” nurek. Już niedługo podamy więcej szczegółów i specyfikację tego zegarka. Aktualnie trwa konkurs na projekt zegarka inspirowanego Polskim Fiatem 125p, nadesłane projekty są fantastyczne i myślę, że fani polskiej motoryzacji doczekają się kolejnej miłej niespodzianki. W dalszych planach jest brat „Circle'a” – „Quadrat” oraz w końcu coś dla pań. Pracujemy też nad mechanizmami, pierwszy etap to zmiany wyglądu, żeby można było zaprezentować mechanizm przez przezroczysty dekiel. Następnym krokiem będzie zapewne modyfikacja na potrzeby projektu „F125p”. Ciągle myślimy o stworzeniu własnego mechanizmu, ale tu już jest zdecydowanie dłuższa perspektywa.

 

Dziękuję za rozmowę

Marta Andrzejczak